Moje dziecko od zawsze miało problemy z motywacją, szczególnie jeżeli chodzi o obowiązki szkolne. Często odkładało naukę na później. Bywało też tak, iż czasem w ogóle się jej nie podejmowało, co miało oczywiście późniejsze konsekwencje.
Dziś, z perspektywy czasu, rozumiem, iż wcale nie wynikało to z lenistwa, ale było zwyczajnym lękiem przed porażką.
Zanim to pojęłam, długo próbowałam różnych sposobów: zachęty, nagrody, czasem choćby groźby. Ale nic nie działało na dłuższą metę. Aż w końcu trafiłam na jedno zdanie, które okazało się przełomem.
"Spróbuj, a zobaczysz, iż potrafisz więcej, niż myślisz"
Tak, to jedno proste zdanie stało się kluczem do rozwiązania naszych problemów.
Dlaczego zadziałało?
Myślę, iż chodzi o to, co tego typu komunikat faktycznie dziecku mówi. Bo jest to jednocześnie zachęta, budujący przekaz "wierzę, iż sobie poradzisz", ale też zwykłe wzbudzenie ciekawości – "może faktycznie tak będzie, spróbuję".
Dzięki temu dziecko nie czuje presji. Nie słyszy kolejny raz "musisz", "powinieneś", "zrób to teraz". Zamiast tego dostaje sygnał: "spróbuj, a sam się przekonasz, iż potrafisz (bo jesteś wyjątkowy, mega zdolny, bo masz wszystko, co potrzebne, by sobie poradzić)".
I to właśnie działa. Bo dzieci, tak jak i dorośli, potrzebują wsparcia, wiary i zaufania, a nie ciągłego oceniania.
Sposób komunikacji ma znaczenie
Kluczem do skutecznej zachęty do nauki jest więc wzbudzenie pozytywnej motywacji. Nie oceny, nie nagrody, a już na pewno nie strach. Krótkie zdanie zakomunikowane w ten właśnie wspierający sposób gwałtownie tę motywację uruchamia.
"Spróbuj, a zobaczysz, iż potrafisz więcej, niż myślisz" – to jednak nie tylko zachęta do nauki. To też istotny sygnał dla dziecka: jestem obok, wierzę w ciebie, dasz radę.