Do niecodziennej sytuacji doszło w Szkole Podstawowej nr 9 przy ul. Solskiego we Wrocławiu, gdzie uczniowie i przedszkolaki mieli uczestniczyć w wydarzeniu pełnym świątecznego uroku. Punktem kulminacyjnym eventu miało być spotkanie ze św. Mikołajem i jego reniferami. Dzieci były bardzo podekscytowane ale kiedy postać się pojawiła, czar prysł. Całą sytuację opisała "Gazeta Wrocławska".
REKLAMA
"Mój syn mówił, iż 'Mikołaj' cuchnął piwem i papierosami oraz miał duże braki w uzębieniu. Zachowywał się nieprofesjonalnie i zupełnie nie umiał nawiązać kontaktu z dziećmi" - żaliła się gazecie pani Dominika.
Zobacz wideo Prezent w nietypowym kształcie? Nie ma obaw! Tymi sposobami możesz zapakować wszystko
Mikołaj z Wrocławia miał "cuchnąć piwem". Rodzice w szoku
Dziwne zachowanie mężczyzny nie było jednak jedynym problemem. "Pomimo punktualnego przyjazdu, okazało się, iż nie było dla nas miejsca. 35 dzieci w wieku 4-5 lat zostało zmuszonych do siedzenia pod ścianą przez godzinę. Elfy, które miały bawić się z dziećmi, wręczyły im jedynie listy do Świętego Mikołaja, a po ich złożeniu w worku, nie otrzymaliśmy żadnych dalszych wskazówek. Zostaliśmy pozostawieni bez opieki i informacji, co mamy dalej robić" - przekazała pani Aleksandra, nauczycielka z Przyjaznego Przedszkola, cytowana przez "Gazetę Wrocławską".
Jakby tego było mało, podczas spotkania, jedna z animatorek miała użyć nieodpowiedniego słownictwa wobec uczniów, co wywołało niemałe oburzenie wśród rodziców i nauczycieli.
Wy jesteście z 3D jak dynie czy jak debile?
- miała zapytać się grupy uczniów.
Rodzice oczekują na zwrot środków za nieudane wydarzenie. Agencja odpowiada
Marta Libudzic, szefowa firmy MARTA FIT, która była odpowiedzialna za zorganizowanie spotkania, mimo licznych skarg, zaprzecza i broni swojego przedsięwzięcia. Zapewnia, iż wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż opisują to uczestnicy. "Te opinie przekroczyły granice dobrego smaku, a niektóre zarzuty wymknęły się spod kontroli. Nie mogę tak tego zostawić. Aby stawiać takie zarzuty, trzeba mieć dowody" - komentuje.
Nieudane szkolne wydarzenie, które zorganizowała firma z zewnątrz, kosztowało rodziców 60 zł od dziecka i teraz oczekują zwrotu kosztów. Rada Rodziców nie zamierza pozostawić sprawy bez echa, wskazując na niedopuszczalny poziom usług.