REKLAMA
- Nocami powstawało więc 18 spersonalizowanych świadectw przetrwania w klasie Irminy Żarskiej, które zawierały stałe teksty, problemy, wyzwania, a także to, czym dany uczeń wykazał się w ciągu tych kilku lat - wyjaśniła edukatorka.
Zobacz wideo
Dlaczego uczniowie nie lubią WF-u? "Jest nudny"
Tu "dopuszczający" to żadna ujmaŚwiadectwa, które otrzymują uczniowie polonistki, na pierwszy rzut oka przypominają te klasyczne. Z tyłu próżno jednak szukać tradycyjnych nazw przedmiotów. Zamiast "języka polskiego" jest bowiem "sympatyczność", a matematykę zastępuje "rozwiązywanie problemów na klasowym dywanie". Z tych cech i kompetencji, a także z "dzikich harców", "wyjść do Żabki", czy "powodowaniu stanu przedzawałowego u wychowawcy" są "rozliczani" uczniowie. - Współczesna szkoła w dużej mierze stawia na rzeczowe, mierzalne osiągnięcia uczniów. Tymczasem niezwykle ważne jest, aby w tym wszystkim nie pominąć samego dziecka: jego poczucia wartości, temperamentu, potencjału - mówi w rozmowie z serwisem eDziecko.pl Anna Chmielewska, pedagożka.Pomysł polonistki święci triumfyWłaśnie dlatego pomysł Żarskiej jest tak dobrze odbierany nie tylko przez samych uczniów. Widzi bowiem w nich coś więcej, niż numerek w dzienniku - osobowość, temperament, kreatywność, empatię. I wiele innych cech, które wzmacnia i buduje. Nietypowe świadectwa chwalą także internauci. "Rewelacyjny pomysł, zabieram go", "5 lat temu, zainspirowana Twoim pomysłem, również przygotowałam podobne świadectwa (...) Wyszło super".
Co sądzicie o podobnych pomysłach? Czy w każdej szkole uczniowie powinni otrzymywać podobne świadectwa? Zachęcamy do głosowania w sondzie.