No to oddacie mnie z powrotem do domu dziecka? Ciocia powiedziała, iż się pospieszyliście, wzięliście mnie, bo nie wiedzieliście, iż urodzi się dziecko. A ja nie wasz
Agata stała przy kuchence i smażyła naleśniki. Zaraz mąż wróci z pracy i będą razem jeść kolację.
Dziwne, iż Sławek dziś tak cicho bawi się w swoim pokoju? Zwykle, gdy Agata przygotowuje jego ulubione placki, synek kręci się wokół niej, zaglądając w oczy i prosząc:
Mamusiu, może jeszcze jednego naleśnika?
Agata daje mu, Sławek wydaje się już najedzony, ale za chwilę podchodzi znowu i z wyraźną przyjemnością, przeciągając każdą sylabę, dopomina się:
Maa-muuu-siu, a może jeszcze jeden?
Agata wie, iż Sławek dawno już syty, tylko chce raz po raz powtarzać to ciepłe, cudowne słowo mamusia. Wcześniej zwykle odkładała kuchenną szpachelkę i brała synka na ręce wciąż niezbyt ciężki, Sławek ma dopiero pięć lat. Mówiła: No co, synku, pójdziemy razem po tatę z pracy?
A Sławek radośnie powtarzał:
Tak, mamo, pójdziemy po tatę! i w jego oczach błyszczało podekscytowanie. Jeszcze nie przywykł do tych wspaniałych słów, nigdy wcześniej nie miał mamy ani taty, a teraz ma.
A jeszcze Sławek ma teraz swój pokój i własne łóżko. I drabinkę gimnastyczną z huśtawką to tata mu kupił! I jeszcze samochodziki, robota, klocki i mnóstwo innych zabawek, i wszystko to tylko jego, Sławka, i niczyje więcej. A wieczorem mama czyta książki, głaszcze go po głowie i mówi, iż go kocha. Sławek już prawie wypełnił się tą miłością i prawie zapomniał, co było wcześniej.
Agata chciała zawołać synka, ale maluch nagle kopnął ją w brzuch.
Agata przyłożyła dłoń i dziewczynka znów wierzgnęła.
Boże, Agata codziennie modli się za ten niespodziewany prezent, oby tylko wszystko było w porządku. Już choćby imię wybrali Krzysiek powiedział, niech w takim razie będzie Kasia. Na cześć jego babci Katarzyny.
Agacie mówili, iż nie może mieć własnych dzieci, dlatego z Krzysiem wzięli Sławka z domu dziecka, a po roku proszę, teraz córeczka już niedługo przyjdzie na świat!
Agata zamyśliła się i prawie nie przewróciła naleśnika. Zawołała więc syna:
Sławku, synku, chodź już, czemu dziś taki cichy?
Ale znów cisza. Nie słyszy?
Agata wyłączyła kuchenkę i poszła do pokoju dziecięcego.
Dziwne, choćby światło jest zgaszone. Gdzie Sławek?
Wtem w pokoju rozległ się szmer. Agata zapaliła lampę i zobaczyła Sławka siedział na kanapie w kurtce i czapce. W rękach trzymał plecak wypchany po brzegi ulubionymi samochodzikami.
Co ty robisz w ciemności? zdziwiła się Agata i dodała wesoło No już, rozbieraj się, co ci przyszło do głowy? Wybierasz się w podróż? Chodź, zjemy twoje ulubione naleśniki ze śmietaną i mlekiem skondensowanym, no dawaj, Sławku, o co chodzi?
Ale Sławek choćby się nie uśmiechnął. Patrzył w jeden punkt jakimś dorosłym wzrokiem, aż w końcu spytał:
Mogę zabrać te zabawki ze sobą? Bo jej samochodziki nie będą potrzebne?
Co ty mówisz, Sławku, co się stało, synku? Gdzie się wybierasz? od jego słów Agacie opadły ręce. Czyżby była złą matką i Sławek nie czuł jej miłości? Może zazdrości o córeczkę? Dziwne, przecież jeszcze wczoraj tak się cieszył.
No to oddacie mnie z powrotem do domu dziecka? Ciocia powiedziała, iż się pospieszyliście, wzięliście mnie, bo nie wiedzieliście, iż urodzi się dziecko. A ja nie wasz
Oczy Sławka były pełne łez, ledwo się trzymał i patrzył w bok.
Sławku, synku, co ty? Jaka ciocia? i wtedy Agata przypomniała sobie sąsiadkę, którą spotkała kilka dni temu. Tamta rzeczywiście zaczęła mówić, iż chwała Bogu, iż niedługo będzie własne dziecko, a potem skrzywiła usta i spojrzała znacząco na Sławka. Pos

















