Martwicie się czasem, co się stanie z Waszymi zdjęciami po sesji zdjęciowej zrealizowanej w moim studio. Ta obawa dotyczy głównie- choć nie tylko- zdjęć intymnych. A intymne zdjęcia to niekoniecznie zdjęcia „rozbierane”. Intymność to też Wasze emocje uchwycone na niektórych ujęciach, którymi niekoniecznie chcecie się chwalić przed szerszą publiką. Czasem wynika to z Waszej nieśmiałości, przyjętej zasady nie publikowania swojego wizerunku w sieci, czasem ze specyfiki wykonywanego zawodu.
I znów powtórzę: bez obaw. U mnie jak w Vegas;) Światu pokazujemy tylko to, co Wy chcecie pokazać (nieważne, iż czasem bardzo żałuję, iż nie mogę pokazać więcej zdjęć, bo takie mam boskie ujęcia i szkoda, iż o ich istnieniu wiem tylko ja i Wy:)
Staram się pokazywać na zdjęciach Waszą relację, emocje towarzyszące oczekiwaniu na dziecko czy te okazywane sobie nawzajem i rozumiem, iż czasem wolicie tę piękną pamiątkę zachować tylko dla siebie i pokazywać tylko swoim bliskim. Rozumiem i szanuję ten wybór, więc nie ma mowy o publikowaniu jakichkolwiek zdjęć gdziekolwiek, bez Waszej pisemnej zgody.
W czasie sesji podpisujecie formularz, w którym zaznaczam, czy i w jakim zakresie mogę publikować Wasze zdjęcia. I tu ważna uwaga: pytam tylko o moje social media, bo przy szerszej publikacji pytam o dodatkową zgodę. Zdarza mi się występować w programach telewizyjnych, sprzedawać vouchery na sesję np. poprzez Wyjątkowy Prezent czy pokazywać zdjęcia w czasie targów związanych najczęściej z branżą dziecięcą.
Czasem prosicie o możliwość wyrażenia zgody na publikację Waszych zdjęć dopiero po zobaczeniu zdjęć w Waszej galerii (gdzie pośród wstępnie obrobionych ujęć dokonujecie ostatecznego wyboru zdjęć z sesji ciążowej, noworodkowej czy rodzinnej). Czasem zaznaczam w formularzu, iż zgoda dotyczy publikacji zdjęć tylko „ubranych”. Oczywiście doceniam i cieszę się z każdej wyrażonej zgody, lubię chwalić się efektami sesji, ale jak wspomniałam: U mnie jak w Vegas…:)
