"Córka płacze, bo trafiła do klasy D, a tam sami durnie. Zgadnijcie, kto chodzi do A"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Początek roku szkolnego może być bardzo stresujący. Fot. 123rf.com


Rozpoczęcie roku szkolnego może być dla pierwszoklasistów ekscytujące, ale też stresujące. Małgosia opisała nam, co przytrafiło się jej córce Basi po rozpoczęciu roku. Przypomniała sobie własne dzieciństwo, dlatego apeluje do innych rodziców: uważajcie, czego uczycie dzieci. Możecie tak kogoś zranić.


"Piszę do was, bo potrzebuję się wygadać, ale przy tym chcę uczulić rodziców na pewien problem. Nie sądziłam, iż prawie 30 lat po tym, jak sama zaczynałam podstawówkę, będę musiała się z tym mierzyć!

Pamiętam stres przed 1 września


Doskonale pamiętam początek szkoły. Te emocje! Radość, ekscytacja, ale też stres. I to nie tylko dlatego, iż stawałam się taka 'duża', iż czekały na mnie nowe wyzwania, nowe znajomości... Stresowałam się pewną błahostką, a to wina moich rodziców. Niby w żartach powtarzali mi, iż oboje chodzili do klasy A, bo tam chodzą 'asy'. Za to w B są 'barany', w C 'cymbały', w D 'durnie'. Przed wywieszeniem list uczniów na drzwiach szkoły prawie płakałam z tego stresu. Byle tylko dostać się do A! Gdy się dostałam, poczułam ulgę. A co to zmieniło w mojej edukacji? Absolutnie nic.

W tym roku córka poszła do pierwszej klasy. Kompletnie zapomniałam o tym głupim gadaniu rodziców i tym dziwnym podziale na klasy, jakby to literka świadczyła o poziomie nauczania. Przypomniałam sobie o tym, gdy moja córka wróciła z rozpoczęcia z płaczem. Jej najlepsza koleżanka z przedszkola dostała się do klasy A. W klasie A, tylko o rok wyżej, jest też przyjaciółka mojej Baśki.

Nie pozwolę, by wyśmiewano moją córkę


Basia wróciła z płaczem, bo koleżanki się z niej śmieją i nazywają 'durniem'. Nie wiedziałam, o co chodzi, dopiero jak zaczęła wyjaśniać, iż chodzi o literkę, to te wszystkie wspomnienia wróciły... Przypomniałam sobie te moje łzy z dzieciństwa, ten stres. Oczywiście od razu zaczęłam jej tłumaczyć, iż to, czy chodzi do A, D czy G nie ma żadnego znaczenia, bo do każdej literki można przypisać obraźliwe określenie.

Zaczęłam choćby szperać na forach. Uczniowie z A myślą, iż są 'asami', a dla innych to 'analfabeci'. W drugą stronę też to działa. B jak 'baran' albo 'błyskotliwy', C jak 'cymbał' albo 'czaruś'... Trochę ją to uspokoiło, ale i tak jestem wściekła, bo uważam, iż dzieci te głupie jak but podziały musiały wynieść z domu. To rodzice musieli ich tego nauczyć. Potem jedno dziecko powtarza drugiemu i tak to się rozchodzi...

Więc błagam, ogarnijcie się, nie dokładajcie stresu tym i tak wyjątkowo znerwicowanym pierwszoklasistom. Tym bardziej iż dobrze wiecie, iż to bzdury. Że w starszych klasach litery są przypisane konkretnym profilom klasy, np. A to humanistyczna, B matematyczna, C przyrodnicza itd. A przez takie gadanie dzieci płaczą, w tym moja córka. Na pewno nie na to pozwolę!".

Idź do oryginalnego materiału