Cud Saszki: Magiczna Opowieść z Serduszkiem Polskim

newskey24.com 1 dzień temu

Opowiadam wam historię Zosi, małej dziewczynki, która od miesiąca mieszkała w domu dziecka w Warszawie.

Zosia trafiła tam po śmierci babci Jadwigi, z którą mieszkała od kiedy pamiętała. Matki nie znała. Babcia przed odejściem powiedziała Zosi, iż mama wyjechała daleko i nie wróci, więc Zosia zaczęła wołać babcię mamą i gorliwie starała się dorosnąć, bo Jadwiga powtarzała:

Kiedy dorośniesz, razem będziemy gospodarować.

Dziewczynka włożyła całe serce w sprzątanie: myła naczynia, zamiatała podłogi. Miała pięć lat i czuła się już wielka.

Gdy nagle babcia zachorowała i przyjechała karetka, przyprowadziła nieznana ciocia i odprowadziła Zosię do domu dziecka. Tam wszystko jej się podobało mnóstwo dzieci, czułe opiekunki. I tak jednak brakowało jej domu, kotka Włodka i psa Burka, ciepła i zapachu pierogów babci. Marzyła, iż otworzy się drzwi do pokoju, wejdzie tam babcia, uśmiechnie się i powie:

No więc, pomocniczko, jedziemy do domu, bo Włodek już na ciebie czeka!

Jednak opiekunka Pani Basia wytłumaczyła Zosi, iż babci już nie ma, iż odeszła do nieba, i dziewczynka po raz ostatni zrozumiała, iż cud powrotu do domu nie zdarzy się nigdy.

Mimo to Zosia wciąż wierzyła w cuda. Babcia zawsze mawiała, iż cuda spełniają się, kiedy w nie naprawdę wierzy się. Mówiła, iż każde dobre zdarzenie to cud dobroć ludzka. Często odwiedzała ich sąsiadka ciocia Walusia, przynosząc słodycze, pierogi albo zabawki, po czym babcia powtarzała:

Widzisz, Zosieńko, co za cud, iż tak po prostu dostałaś cukierka albo pierogi? To właśnie dobroć ludzka.

Zosia zapamiętała to i kiedy Pani Basia wyciągała z kieszeni cukierka i podawała jej, dziewczynka uśmiechała się, całowała opiekunkę w policzek i mówiła:

Dziękuję, Pani Basia, za cud.

Opiekunka odwzajemniała uśmiech i całowała Zosię w czubek głowy:

Ty jesteś naszym cudem!

Minęło pół roku, zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Zosia z innymi wycinała płatki śniegu, ubrała choinkę, wszyscy się śmiali i radowali.

Pewnego dnia, podczas przygotowań, Pani Basia zawołała Zosię na bok i szepnęła:

Nowy Rok nadchodzi, a w Nowym Roku zdarzają się różne cuda. Napisz na kartce, czego bardzo pragniesz, i połóż pod poduszkę na pewno się spełni!

Zosia wzięła starą pocztówkę, którą zabrała ze sobą z domu babci, i napisała: Chcę wrócić do domu. Nie miała innego życzenia. W domu dziecka brakowało jej własnego łóżka z babcią kołdrą, pieca, w którym babcia piekła pachnące ciasta, a domu, w którym czuła się bezpieczna. Zosia potrzebowała domu natychmiast.

Złożyła pocztówkę na pół i zamiast pod poduszkę włożyła ją do kieszonki swojego pluszowego misia, którego kiedyś podarowała ciocia Walusia. Najważniejsze mówiła babcia to bardzo mocno chcieć i wierzyć.

I Zosia wierzyła.

Cud nie przychodził, a Zosia dziwiła się, bo naprawdę w niego wierzyła. W końcu, w kwietniu, nastąpił przełom. Słoneczny wiosenny dzień. Zosia siedziała przy oknie i patrzyła na podwórze, gdzie staruszek dziadek Jan sprzątał chodniki. Nagle do pokoju weszła nieco podekscytowana Pani Basia:

Zosieńko, idziemy, dyrektor nas wzywa do gabinetu.

Zosia zeskoczyła z parapetu i podeszła do opiekunki:

Pani Basia, czy coś źle zrobiłam?

Nie, słoneczko, nie! Idziemy, przyjechali! powiedziała, poprawiając Zosi dziewczyny warkocze.

Zosia zamrugała:

Kto?

Pójdziemy i zobaczymy odparła Pani Basia, chwycając dziewczynkę za rękę.

W gabinecie dyrektorki, Pani Anny Kowalskiej, Zosia od razu zobaczyła ciocię Walusię.

Ciociu Walusiu! krzyknęła i rzuciła się w jej ramiona.

Ciocia objęła ją mocno:

Zosieńko, moje słoneczko!

Zosia otworzyła szeroko oczy:

Czy jedziemy do domu?

Oczywiście, jedziemy! I na pewno! wytrzeć łzy, mówiła ciocia.

Usiadła Zosię na kanapie i usiadła obok niej.

Zosieńko powiedziała, wzruszona będziemy razem mieszkać. Dziadek Jan też na ciebie czeka. Zostaniesz naszą córką. Zgadzasz się?

Zosia przytuliła ciocię, chwyciła ją za płaszcz i z euforią odpowiedziała tak. Zawsze kochała zarówno ciocię Walusię, jak i wujka Jana; traktowali ją jak własną rodzinę, jak krewnych babci.

Następnego ranka Zosia wraz z ciocią wyruszyła w drogę do domu. Stały przy drzwiach domu dziecka, czekając na taksówkę. Ludzie machali na pożegnanie. Pani Basia wycierała łzy chusteczką i uśmiechała się.

Zosia powiedziała coś cioci, chwyciła misia i podbiegła do pani Basii:

Dziękuję, Pani Basia, iż nam poleciłaś złożyć życzenie na Nowy Rok! podała podwójnie złożoną pocztówkę.

Pani Basia otworzyła ją i zobaczyła wielkimi literami: CHCĘ DOMU.

Objęła Zosię, pocałowała w czubek głowy i radośnie:

Widzisz, mówiłam, iż cuda zdarzają się, gdy w nie mocno wierzymy!

Tak właśnie Zosia spełniła swoje marzenie, wróciła do domu pełnego ciepła, pierogów i babcię Jadwigę, a my, obserwując tę historię, pamiętajmy, iż cud może przyjść, gdy naprawdę w niego wierzymy.

Idź do oryginalnego materiału