Czy to możliwe, iż niedługo uczniowie będą chodzić do szkoły tylko cztery dni w tygodniu? Rząd przymierza się do wdrożenia czterodniowego tygodnia pracy, a jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów stała się właśnie edukacja. W tle są nie tylko wyzwania organizacyjne, ale też ogromne niedobory kadrowe wśród nauczycieli i pytanie o jakość nauczania.

Fot. Warszawa w Pigułce
Nowe realia pracy, stare wyzwania oświaty
Ministerstwo Pracy testuje skrócenie tygodnia pracy do czterech dni. Choć w wielu branżach taka zmiana może przebiegać płynnie, szkoły stanowią odrębny przypadek. Edukacja to nie tylko przekazywanie wiedzy – to również opieka, organizacja życia rodzinnego i rytm całych społeczności. Jak pogodzić skrócenie czasu pracy nauczycieli z obowiązkiem zapewnienia dzieciom pięciu dni nauki?
Eksperci wskazują, iż zmiany nie będą proste. Karta Nauczyciela oraz Kodeks pracy regulują warunki zatrudnienia w zależności od typu szkoły – publiczne i niepubliczne działają według różnych zasad. Dodatkowo, jak zauważa Karolina Pol z EduKaPol, liczba nauczycieli drastycznie spada, a ponad 25 tysięcy wakatów czeka na chętnych.
Mniej lekcji, więcej jakości?
Wśród zwolenników reformy pojawia się argument, iż krótszy tydzień pracy może przynieść pozytywne efekty. Nauczyciele zyskają więcej czasu w przygotowanie zajęć, regenerację i rozwój, co może przełożyć się na lepszą jakość nauczania. Co więcej – być może właśnie to skłoni młodych ludzi do powrotu na ścieżkę zawodową w oświacie.
Jednak aby system zadziałał, szkoły będą musiały zatrudnić dodatkowy personel lub całkowicie przebudować plan zajęć. Czy budżet państwa i samorządów jest na to gotowy?
Szkoła od poniedziałku do czwartku?
Choć dziś to brzmi jak futurystyczna wizja, lekcje tylko od poniedziałku do czwartku nie są już tematem tabu. Eksperymenty z czterodniowym tygodniem pracy rozpoczęły się w wielu krajach. jeżeli Polska dołączy do tego grona, szkoły będą musiały podążyć tą samą drogą. Pytanie tylko: czy w ślad za nauczycielami, krótszy tydzień dostaną też uczniowie?
Decyzje zapadną w nadchodzących miesiącach. Jedno jest pewne – czeka nas oświatowa rewolucja.