Czy masz teraz ochotę wynieść walizkę z rzeczami? – zapytała żona

newskey24.com 2 dni temu

Czy mam już wynieść walizkę z twoimi rzeczami? zaproponowała Żona.
Zdejmij! odpowiedziała zdziwiona, szykująca się na długie wyprowadzanie: Za gwałtownie to.
Po prostu chciałam wiedzieć, czy potrzebujesz pomocy z walizką dodała Zuzanna.

Jaka walizka? Samodzielnie sobie noście! pomyślała Jadwiga, potykając się o dywan w przedpokoju i wychodząc. Wszystko zdawało się w porządku, choć w sercu pozostał lekki cień.

Wieczorem w domu rozległ się telefon.

Będziemy mieli dziecko! oznajmiła dumnie Jadwiga, patrząc na Leona, oczekując reakcji. Czy nie jesteś szczęśliwy, kochanie?

Jadwiga Kowalska pojawiła się na trzecim roku studiów medycznych w Krakowie. Razem z Władysławem Ryskiem przeszli z innego miasta. Ojciec Władysława, żołnierz, został przeniesiony do innej jednostki, więc rodzina przeprowadziła się. Dziewczyna, z którą Władysław był związany, podążyła za ukochanym i stała się prawdziwą towarzyszką broni.

Władysław jednak nie wrócił. Po przeprowadzce, gdy Jadwiga dowiedziała się, iż niedługo zostanie mamą, jej partner po prostu zniknął. Zniknął z radarów: odjechał od rodziców, nie wiadomo gdzie, zabrał dokumenty z ostatniego roku studiów i nie dało się go złapać telefonicznie.

Wtedy Jadwiga dostrzegła, iż sympatyczny wykładowca anatomii, Leonid Janusz, zaczyna poświęcać jej uwagę. Jadwiga była pomysłowa: jej kręcone włosy i spryt pomagają w trudnych sytuacjach. Nie chciała wracać z brzuchem do rodziców to nie wróżyło nic dobrego. Dziecko było jedyną nadzieją rodziców, a jakiekolwiek niepowodzenie mogło spotkać ją krytyką.

W wielodzietnych rodzinach trudno było przyjąć kolejny brzdąc. Dlatego pojawiła się opcja trzydziestoletni, ustabilizowany mężczyzna, którego nikt nie kwestionował. Nie było tajemnicą, iż w rodzinie Lenka (Leona) nie było dzieci.

Jadwiga zaczęła więc romans z zamężnym Leonidem. Zauważyła, iż nie przykłada dużej wagi do środków antykoncepcyjnych to znak, iż chciałby zostać ojcem.

No dobra, Lenku, spełnię twoje marzenie! Będziesz szczęśliwym ojcem pomyślała piękna Jadwiga i przystąpiła do działania.

Po półtora miesiąca mogła przekazać ukochanemu radosną nowinę: dziecko przyjdzie na świat po siódmym miesiącu. Wszystko przygotowano starannie najpierw lekki obiad w uroczystej atmosferze. Jadwiga wynajęła pokój u samotnej babci za symboliczną kwotę. Staruszka, choć już w wieku emerytalnym, nie sprzeciwiała się spotkaniom, licząc jedynie na opłaty za media i od czasu do czasu słodkie przysmaki.

Kiedy Leonid wypił kieliszek wina, a Jadwiga jedynie łykła, podała mu pozytywny test ciążowy, jak z seriali, i powiedziała: Będziesz ojcem! Czy nie jesteś szczęśliwy, kochany?

Mężczyzna nie zareagował tak, jak oczekiwano: nie podniósł ją w ramiona, nie zaproponował zaręczyn. Po krótkiej chwili ciszy odparł:

Nie jestem gotowy!

Na co nie jesteś gotowy? zdziwiła się Jadwiga. Z jej perspektywy zawsze był gotowy, jak harcerz.

Na dziecko!

To więc chciałeś mieć dzieci, a teraz się wycofujesz? uśmiechnęła się nieśmiało, pytając: co tu się stało?

Leonid zignorował pytanie i po prostu wyszedł.

Cholera, ten nauczyciel! krzyknęła Jadwiga, nie szczędząc słów. W jej rodzinie nie przejmowano się formą języka.

Nie oznacza to, iż mężczyzna był bez serca. Po prostu był bezpłodny, a więc dziecko nie mogło pochodzić od niego. Jadwiga pamiętała, iż wcześniej spotykała się z Władysławem Ryskiem, który zniknął. Układ się więc.

Bezpłodność Leonida wynikała z choroby z dzieciństwa odra lub świnka, które pozostawiły trwałe skutki. Po trzech latach małżeństwa badania wykazały niską liczbę plemników, które prawie nie poruszały się.

Mieli jednak plan: w razie braku potomka adoptować dziecko z domu dziecka. Tymczasem żyli spokojnie we własnym świecie.

O ojcu Leonida nie wiedziała choćby babcia Jadwigi jej matka już nie żyła, a ojciec cierpiał na nowotwór. Wszyscy chcieli go oszczędzić od rozczarowań. Gdy choroba postępowała, Leon i Zuzanna postanowili, by ojciec odszedł w spokoju, bo dodatkowe informacje mogłyby tylko pogłębić smutek.

W małżeństwie panował spokój: Leon kochał Zuzannę, a ona całkowicie mu ufała. Mała zdrada tylko umacniała ich więź. Po ogłoszeniu ciąży przez Jadwigę, zainteresowanie Leonida zmalało, ale nie poddała się.

Zuzanna przestała ignorować studentkę Jadwigę. Ta, nie czekając na rozwiązanie w dziekanacie, postanowiła przyjść do niego do domu, by wyznać prawdę o ich czystej miłości.

Zuzanna, będąc osobą wyważoną, odpowiedziała na słowa Jadwigi o miłości i macierzyństwie krótkim, chłodnym zdaniem:

Zabierz ją!

Co? zdziwiła się kobieta przygotowująca się do długiego wyprowadzania: za gwałtownie

Po prostu chciałam wiedzieć, czy potrzebujesz pomocy z walizką powtórzyła Zuzanna.

Jaka walizka? Samodzielnie sobie noście! pomyślała Jadwiga, potykając się o dywan w przedpokoju i wychodząc. Wszystko zdawało się w porządku, choć w sercu pozostał lekki cień.

Wieczorem w domu rozległ się telefon.

Komu wierzysz, Zuzanno? zapytał Leon szczerze. Nie masz tu miejsca, by próbować! Czy nie wiesz, iż jestem odpowiedzialnym mężem?

Leon naprawdę był odpowiedzialnym mężem, nie miał skandali. Zuzanna jednak mu ufała i przyjęła tę wersję jako prawdę. Nikt nie przyszedł z walizką, więc sprawa się zamknęła.

Studentka Jadwiga, nie czekając na lektora, nie poszła do dziekanatu, ale podjęła inną drogę, słysząc kiedyś słowa sławnego przywódcy: Idziemy inną ścieżką! I postanowiła skorzystać z tej mądrości.

Skierowała się więc do Yuryego Siergieja, przyszłego teścia Leonida, którego adres znalazła w internecie. Jego ojciec, w złym stanie po lekach, spotkał piękną, ciężarną dziewczynę i z euforią przyjął wiadomość o wnuku. Natychmiast zaoferował jej wsparcie finansowe trzydzieści tysięcy złotych miesięcznie, by pomóc w trudnym okresie.

Yuri, kochający swoją synową, nie chciał sprawiać problemów, więc utrzymał wszystko w tajemnicy. Jadwiga wzięła więc pożyczkę, oszczędzała część, a także korzystała z programu Rodzina 500+ i zasiłku dla samotnych matek.

W ciągu kilku miesięcy urodziła się piękna dziewczynka. Jadwiga kupowała różowe ubranka, a w badaniu USG zobaczyła, iż to mała dziewczynka. Często odwiedzała Yuriye, który z euforią podawał jej owoce, których nie mogła sobie pozwolić. Kiedy nadszedł termin porodu, przyjechał po nią z wózkiem i opiekunką, choć sam miał problemy z chodzeniem. Obiecał, iż nie zostawi jej samej.

Yuri zmarł, gdy dziewczynce skończyło pół roku choroba go pokonała. Jadwiga przybyła na pogrzeb, a sąsiadka zgodziła się zajmować dzieckiem, choć sama nie była w stanie podnieść maleństwa z łóżeczka. Nie było zapisów w testamencie, a obietnice nie doszły do spełnienia.

Na pogrzebie opiekunka zdradziła prawdę, której rodzina nie chciała słyszeć. Gdy Jadwiga próbowała wsiąść do autobusu, który miał jechać na obiad pożegnalny, kierowca, na prośbę męża, zamknął przed nią drzwi. Autobus odjechał, a Jadwiga biegła za nim, stukając pięścią w drzwi.

Mimo trudności, udało jej się odłożyć część pożyczki, wykorzystując także kapitał rodzicielski i zasiłek. Znalazła pracę w centrum medycznym, przyjmując telefony jej wykształcenie medyczne wystarczyło do tego zadania.

Siódmiesięczna córka znalazła miejsce w żłobku, a rok po pogrzebie ojciec Leonida, Zuzanna, zaszła w ciążę tym razem plemniki zadziałały. Na świat przyszedł chłopiec, euforia nie znała granic.

Choć Zuzanna czasem wspominała incydent z Jadwigą, pytając się, czy naprawdę była w ciąży z jej mężem, odrzucała te myśli. Leon okazał się wspaniałym ojcem: troskliwym, kochającym i delikatnym. Życie potoczyło się dobrze, a w trudnych momentach wszystko przypominało jedną prawdziwą zasadę: **że najważniejsze w życiu jest szacunek i wsparcie dla bliskich, a nie to, kto przyniósł kolejny worek z rzeczami**.

Idź do oryginalnego materiału