Wtorek, godzina 17:00. Siedmioletnia Zosia wraca ze szkoły, zjada w biegu kanapkę i już musi się zbierać – dzisiaj ma taniec. Wczoraj były angielski i robotyka, jutro basen. Rodzice chcą, by miała dobry start, rozwijała talenty, nie traciła czasu. Tylko czy w tym napiętym grafiku pozostało miejsce na… dzieciństwo?
W ostatnich latach obserwujemy prawdziwy boom na zajęcia dodatkowe. Kursy, warsztaty, kółka, treningi – wszystko po to, by dzieci były mądrzejsze, sprawniejsze, bardziej konkurencyjne. Ale czy więcej zawsze znaczy lepiej?
Po co są zajęcia dodatkowe?
Zajęcia dodatkowe mają ogromną wartość – nikt temu nie przeczy. Uczą systematyczności, rozwijają zainteresowania, budują kompetencje społeczne. Dla wielu dzieci to czas, kiedy mogą robić to, co naprawdę je cieszy – śpiewać, grać, tańczyć, kodować.
Problem pojawia się wtedy, gdy ilość zajęć zaczyna przekraczać możliwości dziecka – zarówno fizyczne, jak i emocjonalne.
Kiedy „rozwój” staje się przeciążeniem?
Dziecko nie powie wprost: „Jestem przebodźcowane”, „Nie mam przestrzeni na nudę i odpoczynek”. Ale wysyła sygnały:
- spadek energii, częste zmęczenie,
- trudności z koncentracją,
- rozdrażnienie, płaczliwość,
- niechęć do ulubionych aktywności,
- narastająca frustracja wobec obowiązków.
Niepokojące może być też to, iż dziecko nie ma już czasu w spontaniczną zabawę, kontakt z rówieśnikami, odpoczynek bez celu. A przecież właśnie w tych „lukach” rozwija się kreatywność, samodzielność i zdolność do samoregulacji.
Odpoczynek to nie strata czasu
W naszej kulturze wciąż pokutuje przekonanie, iż wartość dziecka (i rodzica…) mierzy się w liczbie aktywności. Tymczasem nuda i nicnierobienie to nie wrogowie rozwoju, ale jego naturalna część.
Dziecko potrzebuje czasu, żeby:
- przetworzyć to, czego się uczy,
- pobyć samo ze sobą,
- snuć własne myśli,
- odkrywać, co naprawdę je interesuje (a nie tylko to, co podpowiedziała ulotka ze szkoły językowej).
Jak znaleźć balans?
1. Wsłuchaj się w dziecko
Zajęcia nie mogą być tylko spełnieniem ambicji rodziców. jeżeli dziecko chodzi na basen z zaciśniętymi zębami, bo „tak trzeba”, to znak, iż warto przemyśleć harmonogram.
Zapytaj:
– Co ci się w tych zajęciach podoba?
– Czy masz ochotę dalej w nich uczestniczyć?
– Czy czujesz, iż masz czas na odpoczynek?
2. Planuj tygodniowy rytm
Dziecko, tak jak dorosły, potrzebuje równowagi między obowiązkami a relaksem. Dobrym punktem wyjścia może być zasada: maksymalnie 2–3 zajęcia dodatkowe tygodniowo, z przynajmniej jednym wolnym popołudniem tylko dla siebie.
3. Daj przestrzeń na „nieplanowane”
Nie bój się pustych godzin w kalendarzu. To wtedy dzieją się rzeczy najciekawsze: budowanie fortu z poduszek, czytanie książki pod kocem, samotny spacer z psem. Dziecko nie musi być produktywne. Wystarczy, iż jest.
Mniej znaczy więcej
Zajęcia dodatkowe mogą być ogromną wartością – jeżeli są dopasowane do potrzeb dziecka, a nie tylko do oczekiwań dorosłych. Czasem warto z czegoś zrezygnować, żeby odzyskać przestrzeń na radość, bliskość, spontaniczność.
Bo w końcu dzieciństwo to nie projekt do zrealizowania. To czas, który się przeżywa – najlepiej w swoim własnym tempie.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/dziecko-szko%C5%82a-remis-uczy%C4%87-si%C4%99-8347081/
Anna Miller