Czym pachniała moja szkoła?

brzeg24.pl 3 tygodni temu

Wspomnienia absolwenta Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Stefana Żeromskiego w Brzegu – Małgorzaty Wróblewskiej – nauczyciel języka angielskiego.

Z cyklu „Wspomnienia absolwentów PSP1”
Wspomnienia związane z edukacją w Publicznej Szkole Podstawowej nr 1 im. Stefana Żeromskiego w Brzegu są przez cały czas żywe, dzięki naszym absolwentom, którzy przez lata przechowują je skrzętnie w swojej pamięci. Nierzadko mają one bardzo intensywne i długotrwałe połączenie z różnymi zmysłami. Właśnie to pozwala na przywołanie ich teraz, z okazji zbliżającego się Jubileuszu 80-lecia, dzięki różnorodnym, czasem dość specyficznym i nostalgicznym zapachom. To właśnie z nimi nasza absolwentka, a w tej chwili nauczycielka języka angielskiego- Małgorzata Wróblewska, kojarzy najwspanialsze chwile spędzone w murach szkoły.
Marzena Kuleba

Czym pachniała moja szkoła?

Victor Hugo kiedyś powiedział, iż „Nic tak nie budzi pamięci jak zapach” i to jest prawda. Niejednokrotnie zapamiętujemy zapachy, z którymi coś nam się kojarzy. Często wracam pamięcią do lat szkolnych, spędzonych w „Jedynce”, a wtedy przypominają mi się różne zapachy. Kiedy sięgam do mojego pamiętnika i go otwieram, delikatny zapach jego stron przypomina mi nauczycieli, którzy chętnie zapisali w nim złote myśli, zasady i rady. W klasach 1-3 moją wychowawczynią była Pani J. Ślęzak, a w klasach 4-6 -Pani H. Inglot. Ich serdeczność, ciepło i cierpliwość sprawiło, iż miło spędzało się czas na lekcjach. Bardzo lubiłam swoja klasę. Z niektórymi osobami mam kontakt do dzisiaj. Mile wspominam też lekcje historii z Panią Jarzbińską, lekcje matematyki z Panią M. Grzymską, lekcje fizyki z Panią. B. Laszuk czy lekcje plastyki z Panią Świerk. Bardzo lubiłam też lekcje wychowania fizycznego. Chętnie uczęszczałam na zajęcia SKS unihokeja z Panem Haińskim. Podobały mi się lekcje geografii, zwłaszcza te, na których pracowało się z mapą, która wisiała obok ruchomej tablicy. Nie mogłabym pominąć tych nauczycieli, którzy mnie uczyli, a teraz z nimi współpracuję. Są to: Pani. A. Teklińska, Pani A. Rzeczkowska-Gwozdecka i Pan P. Kulczycki. Pamiętam również prężnie działającą radę rodziców naszej klasy pod przewodnictwem Pana D. Bociana, bez której wiele imprez i uroczystości klasowych by się nie odbyło (mikołajki czy zawody sportowe, organizowane w szkole czy na stadionie).
Do dzisiaj pamiętam również, czym pachniała moja szkoła. Każdy, kto do niej wchodził, czuł specyficzny zapach (chyba środków czyszczących), który z resztą unosi się do dziś. Po całym dniu zajęć ubrania były nim przesiąknięte. Chociaż byli też tacy, którzy twierdzili, ze to zapach starego budynku lub szpitala, który się kiedyś tam mieścił.
Wracając do zapachu, kojarzę jeszcze bardzo przyjemną woń piekącego się chleba w sąsiedniej piekarni. Na przerwach opuszczaliśmy, oczywiście niezauważalni, teren szkoły, żeby kupić jeszcze ciepły i chrupiący bochenek chleba. Pozostaje jeszcze jeden zapach, niekoniecznie przyjemny. Otóż obok budynku szkoły, przy bramie rośnie miłorząb- pomnik przyrody, którego owoce wydzielają nieprzyjemny zapach. Ale nie przeszkadzało nam to, aby przyjemnie spędzać czas na podwórku w czasie przerw i na lekcjach w-f. Na przerwach czas spędzaliśmy aktywnie. Graliśmy w gumę i Tazosy. Pamiętam jeszcze modę na zbieranie i wymienianie się karteczkami z notesów. Niektórzy choćby opiekowali się wirtualnymi żyjątkami Tamagochi. To już był sztos!
Szkoła kryła wiele tajemnic. Budziła ciekawość moich kolegów i koleżanek. Mnie zaś mocno intrygowało to, co znajduje się na ostatnim piętrze, za barierkami na schodach, które prowadzą … no właśnie, nie wiem gdzie… Może teraz uda mi się rozwikłać tę trudną zagadkę.

Małgorzata Wróblewska
– nauczyciel języka angielskiego

Idź do oryginalnego materiału