Dlaczego tak wcześnie? – zdziwiony zapytał mąż.

newskey24.com 1 tydzień temu

Dlaczego tak wcześnie? niepewnie zapytał mój mąż.
Marzena włożyła klucz do drzwi swojego mieszkania, weszła i włączyła światło w przedpokoju. Pierwsze, co przyciągnęło jej wzrok, to czerwone damskie szpilki stojące na progu. Natychmiast je rozpoznała to były buty mojej przyjaciółki Ali.

Rano w biurze poczułam nagłą mdłość i zawroty. Przez kilka dni lekko kiełbawiło mnie coś w brzuchu, ale ignorowałam to, myśląc, iż to przejściowy dyskomfort. Teraz jednak wszystko stało się przytłaczające.

Co się stało? zwróciła się do mnie z troską współpracowniczka, Ania.
Nagle zwymiotowało i zakręciło w głowie odgarnęłam kołnierzyk bluzki, przetarła spoczoną czoło.
Czy nie jesteś może w ciąży? zapytała Ania z figlarnym uśmiechem.
Nie, nie mogłabyś tak gadać! odrzuciłam. Pewnie zjadłam coś nieświeżego.
Co mogłabyś zjeść nieświeżego, będąc zagorzałą zwolenniczką zdrowego żywienia? zachichotała Ania.

Zastanowiłam się: a może naprawdę jestem w ciąży? Nie mogę w to uwierzyć, a może

Aniu, muszę to sprawdzić. Zrobię test w aptece powiedziałam, wstając z krzesła i ruszając w stronę wyjścia z biura.

Po kilku minutach znajdowałam się w toalecie pracowniczej, wpatrzona w dwie kreski na teście. Wynik był jasny: jestem w ciąży.

Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy smucić. Z Andrzejem nie byliśmy jeszcze gotowi na dziecko, ale los zdawał się już rozgrywać swoje karty. Myśli splątały się. Zrozumiałam, iż nie dam rady normalnie pracować, więc podeszłam do szefowej, Ireny, by poprosić o zwolnienie.

Oczywiście, Marzena, idź do domu, odpocznij i dojść do siebie. Jutro czekam na ciebie w pracy powiedziała łagodnie.

Nie poszłam do domu, a raczej pobiegłam, nie mogąc się doczekać, by podzielić się wiadomością z mężem. Andrzej miał wolne, więc zaskoczenie, które miałem zrobić, przyjdzie, gdy otworzę drzwi i przyniosę mu tę nowinę.

Po powrocie do mieszkania znowu odnalazłam te czerwone szpilki w przedpokoju. To były buty Ali.

Co Ali robi u nas w taki poranek? pomyślałam, wchodząc do salonu.

W salonie nikogo nie było, ale z sypialni dochodziły dźwięki rozmowy. Zbliżyłam się, otworzyłam drzwi i stanęłam w progu.

Andrzej i Ala rozmawiali z zapałem, nie zauważając mnie. Zaskoczenie sprawiło, iż oboje odwrócili się w moją stronę.

Marzena? zaskoczony Andrzej wyciągnął dłonie. Dlaczego tak wcześnie?
Ala milczała, tylko drapała się w koc i patrzyła na mnie przerażona.

Później nie pamiętam wszystkiego. Krzyczałam, rzucałam przedmioty, wypędzając męża i przyjaciółkę z mieszkania, po czym upadłam na łóżko i płakałam przez długie godziny. Gdy w końcu opanowałam oddech, było już ciemno, a w domu panowała cisza.

Pięć dni później udałam się do prywatnej przychodni, aby zapisać się na aborcję. Decyzja była już podjęta. Andrzej pojawił się w domu tylko raz, by odebrać swoje rzeczy i oznajmić, iż chcą się rozwieść. Okazało się, iż on i Ala byli razem od pół roku to była ich miłość.

Nie powiedziałam Andrzejowi o ciąży. Zrozumiałam, iż nie chce już być z kimś, kto nie kocha, i nie chciałam więzić dziecka z człowiekiem, który mnie porzucił. Wiedziałam też, iż nie poradzę sobie sama. Rodzice mieszkają w innym mieście, a pensja nie wystarczy na nianię.

Wspominając wydarzenia minionego tygodnia, dotarłam do przychodni. Usiadłam w poczekalni, czekając na swoją kolej. Po chwili wyszła pacjentka, a zza drzwi rozległ się głos lekarza:

Proszę wejść!

Weszłam. Lekarz odłożył papiery i spojrzał na mnie.

Antoni?! krzyknęłam zdziwiona. To naprawdę ty?!

Antoni był moim kolegą z klasy i pierwszą miłością. W jedenastym klasie ukrycie był w moim sercu, ale nie miałam odwagi wyznać mu uczuć. Na studniówce zaprosił mnie do tańca i po zakończeniu pocałował mnie w policzek. Serce mi zabiło z radości, choć byłam tak zażenowana, iż choćby nie pozwoliłam mu odprowadzić mnie do domu później żałowałam tego. Po maturze Antoni wyjechał do innego miasta na studia medyczne i od tego czasu nie mieliśmy kontaktu, choć często go wspominałam.

Teraz stał przede mną, dorosły, dojrzały, wciąż równie przystojny.

Marzena! Co za zbieg okoliczności! rzekł z entuzjazmem.

Podszedł i objął mnie. To spotkanie tak mnie zaskoczyło, iż na moment zapomniałam o własnych problemach. Rozmawialiśmy dziesięć minut, wymieniając wspomnienia. Nagle Antoni przerwał:

Ojej, co my tu gadajemy! Masz mnie w gabinecie! Powiedz, po co przyszłaś?

Jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości, a twarz znów przybrała smutny wyraz. Westchnęłam ciężko i opowiedziałam mu wszystko: zdradę męża, zdradę przyjaciółki, nagłą ciążę.

I chcesz się pozbyć dziecka? zapytał uważnie.
Tak! odpowiedziałam stanowczo.

Po badaniu Antoni zaproponował:

Marzena, chodźmy dziś wieczorem do kawiarni, posiedzimy i porozmawiamy. Decyzja o aborcji to poważna sprawa, nie powinnaś podejmować jej pochopnie. Co ty na to?
Dobrze zgodziłam się, chcąc lepiej poznać jego życie.

Wieczorem siedzieliśmy w małej kawiarni, rozmawiając o wszystkim. Przypominaliśmy szkolne lata, żartowaliśmy i się śmialiśmy. Po raz pierwszy od tygodnia poczułam się naprawdę dobrze. Lubiłam to towarzystwo i nie chciałam iść.

Nagle Antoni podjął temat mojej ciąży, namawiając, bym zatrzymała dziecko, mówiąc, iż będę tego żałować, bo maleństwo nie jest winne zdrady męża.

A ty masz własne dzieci? przerwałam. Czy jesteś żonaty?
Byłem Ale nie mogę mieć dzieci. Żona odeszła, kiedy dowiedziała się o tym przyznał cicho, spuszczając wzrok.

Panuła chwilowa cisza. Antoni odwrócił wzrok, a gdy ponownie spojrzał na mnie, po policzkach spłynęły łzy.

Wiesz, wyszeptałam, w głębi duszy chcę tego dziecka, ale boję się, iż nie dam rady.
Nie martw się! Poradzisz sobie, a gdy będzie ciężko, zawsze będę przy tobie zapewnił mnie przyjaciel, delikatnie gładząc moją dłoń.
Rozmawialiśmy dalej, a Antoni zaproponował, iż zostanie moim lekarzem prowadzącym i będzie towarzyszył mi w ciąży.

Po raz pierwszy od kilku dni spałam spokojnie, jakby z serca spadł ciężki kamień.

Gdybym była odważniejsza, może na studniówce z Antoniem skończyliśmy razem mruknęłam przed snem.

Następnego wieczoru w drzwiach mojego mieszkania rozległ się dzwonek. Otworzyłam i zobaczyłam Antoniego z torbą świeżych owoców.

Przyszedłem odwiedzić swoją pacjentkę! nieśmiało się uśmiechnął. Czy mogę wejść?
Skąd znasz mój adres? zapytałam zdziwiona.
Był podany w twojej karcie pacjenta! zaśmiał się.
Wchodź więc! przywitałam go.

Usiedliśmy przy kuchennym stole, piliśmy herbatę i rozmawialiśmy.

Wiesz, Marzena nagle powiedział Antoni byłem w szkole zakochany w tobie, ale bałem się wyznać. Na studniówce, kiedy tańczyliśmy, pomyślałem, iż mam szansę, ale uciekłaś.
Gdybyś tylko wiedział, jak potem się obwiniałam! odpowiedziałam z pasją. Też byłam w tobie zakochana, ale byłam nieśmiała. Często myślałam o tobie i żałowałam, iż wyjechałeś.

Po chwili milczenia Antoni spojrzał mi prosto w oczy i powiedział poważnie:

Marzena, może nie wszystko stracone? Może los daje nam drugą szansę?
Ale jestem w ciąży od innego mężczyzny wyznałam z wahaniem. Dlaczego miałbyś chcieć obcego dziecka?
Co z tego? Nie będę miał własnych dzieci, ale chciałbym być ojcem uśmiechnął się ciepło.
Zgadzam się powiedziałam nieśmiało, czując się jak nastoletnia dziewczyna zakochana po raz pierwszy.

Antoni podszedł, objął mnie i pocałował. Przytuliłam się do niego, a łzy spłynęły po moich policzkach tym razem były łzami szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału