Dlaczego tak wcześnie? niepewnie zapytał mąż.
Jadwiga włożyła swój klucz do drzwi mieszkania, otworzyła je i włączła światło w przedpokoju. Oczy od razu przykuły czerwone, damskie szpilki stojące przy szafie. Od razu je rozpoznała to były buty jej przyjaciółki Ali.
Rano w biurze w centrum Warszawy Jadwiga poczuła nagłą mdłości i zawroty głowy. Przez kilka dni lekko kiepsko się czuła, ale lekceważyła to, aż nagle wszystko przybrało poważniejsze obroty.
Co się stało? zwróciła się do niej zatroskana współpracowniczka, Anielka.
Coś mi się nagle zakręciło i zemdlało, odruchowo odsunęła kołnierzyk bluzki i odetchnęła dłonią po spoconej czołowej. Myślisz, iż jestem w ciąży? uśmiechnęła się chytrze Anielka.
Nie, nie mów tak! odrzuciła Jadwiga. Pewnie zjadłam coś nieświeżego.
Co mogłabyś zjeść nieświeżego, skoro jesteś zwolenniczką zdrowego żywienia? zachichotała Anielka.
Jadwiga chwilę się zamyśliła. A co, jeżeli naprawdę jest w ciąży? Nie, to niemożliwe. A jednak
Słuchaj, Aniu, muszę to sprawdzić. Pójdę do apteki i zrobię test. powiedziała, wstając z krzesła i ruszając w stronę wyjścia.
W ciągu dziesięciu minut stanęła w toalecie pracowniczej, patrząc na dwie kreski na teście. Pozytywna odpowiedź! Jadwiga nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy smucić. Z Andrzejem nie byli jeszcze gotowi na dzieci, ale los miał już inny plan.
Myśli wiły się w kółko, więc podeszła do szefowej, Ireny Kowalskiej, by poprosić o zwolnienie.
Oczywiście, Jadź, weź urlop, odpocznij i wróć jutro z nową energią, uśmiechnęła się życzliwie szefowa.
Jadwiga nie szła spokojnie do domu, ale pędziła, bo nie mogła się doczekać, by podzielić się wiadomością z mężem, który miał wolne. Zaskoczenie przyjdzie, kiedy nagle pojawi się w drzwiach z taką nowiną!
Otworzyła drzwi, włączyła światło, a pierwsze, co zobaczyła, to czerwone szpilki buty Ali.
Co Ala robi u nas w takiej porze? pomyślała, wchodząc do salonu. W salonie nikogo nie było, ale zza sypialni dochodziły głosy.
Zaczęła podejrzewać nieciekawą sytuację i ruszyła w stronę dźwięków, otwierając drzwi. Na progu stanął Andrzej i Ala, pogrążeni w rozmowie.
Jadwiga? wyszeptał zaskoczony Andrzej. Dlaczego tak wcześnie?
Ala milczała, skulona w kocie, oczy szeroko otwarte ze zdumienia.
Jadwiga nie pamiętała dokładnie, co stało się potem, ale najpewniej krzyczała, rzucała przedmioty, wyrzucała męża i przyjaciółkę z mieszkania, po czym padła na łóżko i długo płakała. Potem usiadła na podłodze, wpatrując się w pustą przestrzeń.
Gdy w końcu się otrząsnęła, na dworze już zapadła noc. W mieszkaniu panowała cisza.
Pięć dni później Jadwiga poszła do prywatnej kliniki w Warszawie, by zapisać się na aborcję. W tym czasie podjęła twardą decyzję.
Andrzej zjawił się w domu tylko raz by odebrać swoje rzeczy i oznajmić, iż się rozwodzą. Okazało się, iż od pół roku spotyka się z Alą, a ich relacja przeszła w miłość.
Jadwiga nie powiedziała Andrzejowi o ciąży. Wiedziała, iż mąż jest już zdecydowany na rozwód i nie chciała trzymać dziecka przy osobie, która jej nie kocha.
Rozważała, czy zachować ciążę, i doszła do wniosku, iż nie chce, aby jakikolwiek związek z jej zdrajcą choćby w postaci dziecka miał miejsce. Poza tym nie była w stanie sama utrzymać malucha; rodzice mieszkali w innym mieście, a pensja nie starczyła na nianię.
Wspominając mijający tydzień, dotarła do kliniki. Usiadła w poczekalni, czekając na swoją kolej.
Kilka minut później wyszła pacjentka, a zza drzwi dobiegł głos lekarza:
Proszę wejść!
Weszła. Lekarz odłożył papiery i spojrzał na nią.
Antoni? wykrzyknęła zdumiona. Czy to naprawdę Ty?
Antoni był jej dawnym kolegą ze szkoły, pierwszą miłością. W jedenastym klasie Jadwiga potajemnie w nim zakochała się, ale nigdy nie odważyła się wyznać uczuć. Na studniówce zaprosił ją do tańca, a pod koniec pocałował w policzek. Serce zabiło mocniej, ale tak się zawstydziła, iż nie pozwoliła mu odprowadzić jej do domu później żałowała tego.
Po maturze Antoni wyjechał do Łodzi na medycynę i odtąd nie spotkali się, choć Jadwiga często o nim myślała.
Teraz stał przed nią, dorosły, przystojny i wciąż urokliwy.
Jadźka! To dopiero spotkanie! zawołał, otwierając ramiona.
Antoni przytulił ją, co tak zaskoczyło Jadwigę, iż na chwilę zapomniała o problemach.
Po kilkunastu minutach przekomarzali się, a Antoni nagle przypomniał sobie:
Ojej, co my tu sobie opowiadamy! Jesteś na mojej wizycie, więc opowiadaj, po co przyszłaś?
To zdanie przywróciło Jadwigę do rzeczywistości, a twarz znów przybrała poważny wyraz.
Z ciężkim westchnieniem opowiedziała mu wszystko: zdradę męża, zdradę przyjaciółki, nagłą ciążę.
I chcesz pozbyć się dziecka? zapytał uważnie Antoni.
Tak! odpowiedziała stanowczo.
Po badaniu Antoni zaproponował:
Jadwiga, chodźmy dziś wieczorem do kawiarni, posiedzimy, pogadamy. Decyzja o aborcji to poważna sprawa, nie powinna być podjęta od razu. Co ty na to?
Dobrze. zgodziła się, ciekawa, co przyjaciel ma do powiedzenia o swoim życiu.
Wieczorem siedzieli w małej kawiarni przy Krakowskim Pradze, wspominając szkolne lata, żartując i śmiejąc się. Po raz pierwszy od tygodnia Jadwiga poczuła się naprawdę dobrze. Rozmowa płynęła, a ona nie chciała już iść.
Nagle Antoni zwrócił się do tematu jej ciąży, namawiając ją, by zostawiła dziecko. Twierdził, iż nie będzie żałować, bo maluch nie ma winy w zdradzie męża.
A ty sam masz dzieci? przerwała jej Jadwiga. Czy jesteś w związku?
Byłem żonaty ale nie mogę mieć dzieci. Żona odeszła, kiedy dowiedziała się, iż nie mogę. powiedział cicho, spuszczając wzrok.
Zapanowała chwila ciszy. Antoni odwrócił wzrok, a gdy znów spojrzał na Jadwigę, po policzkach popłynęły łzy.
Wiesz, szepnęła, w głębi serca chcę tego dziecka, ale boję się, iż nie dam rady.
No jasne, dasz radę! A jeżeli będzie ciężko, zawsze będę przy tobie, zapewnił ją z uśmiechem, głaszcząc rękę.
Rozmowa zakończyła się propozycją, by został jej prywatnym lekarzem i towarzyszył ciąży.
Po raz pierwszy od kilku dni Jadwiga zasnęła spokojnie, jakby kamień spadł z jej duszy.
Gdybym była odważniejsza, może na studniówce z Antoniem skończyliśmy razem mruknęła przed snem.
Następnego wieczoru w drzwiach jej mieszkania pojawił się dzwonek. Otworzyła, a na progu stał Antoni z torbą świeżych owoców.
Przyszedłem odwiedzić swoją pacjentkę! powiedział nieco zawstydzony, uśmiechając się. Czy mogę wejść?
Skąd znasz mój adres? spytała zdziwiona.
Podany w kartotece medycznej! roześmiał się przyjaciel.
Śmiało, wchodź! przywitała go Jadwiga.
Usiedli przy kuchennym stole, popijając herbatę.
Wiesz, Jadźka, nagle powiedział, byłem w tobie zakochany w szkole, ale bałem się wyznać. Na studniówce, kiedy tańczyliśmy, myślałem, iż mam szansę, ale uciekłaś.
Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo potem się karałam za to! odpowiedziała z żarem. Ja też w tobie była wciąż zakochana, ale byłam nieśmiała. Często o tobie myślałam i żałowałam, iż wyjechałeś do Łodzi.
Po kilku minutach ciszy Antoni spojrzał jej głęboko w oczy i poważnie rzekł:
Jadźka, może nie wszystko stracone? Może los daje nam drugą szansę?
Ale jestem w ciąży z innym mężczyzną. westchnęła zdezorientowana. Po co mi twoje dziecko?
A cóż? Nie będę miał własnych dzieci, ale chętnie zostanę ojcem. uśmiechnął się ciepło.
Zgadzam się, mruknęła nieśmiało, czując, iż znów jest jak szkolna dziewczyna zakochana po uszy.
Antoni podszedł bliżej, objął ją i pocałował. Jadwiga przytuliła się mocno, łzy spłynęły po policzkach, ale tym razem były łzami szczęścia.





