Dwie sieroty i jeden szczęśliwy dom – jak los wszystko ułożył na swoim miejscu
Maja i Kasia jechały autobusem do cichej wsi w województwie mazowieckim. Przystanek, krótki spacer – i oto adekwatny adres. Na podwórku panował gwar, stały nakryte stoły – ktoś szykował się do urodzin. Dziewczyny zatrzymały się przy furtce, a niemal od razu wyszedł do nich mężczyzna.
— Dziewczyny, do nas? — z życzliwym uśmiechem zapytał. — Do kogo zawitałyście, piękności?
— Szukamy Jakuba Nowaka — odpowiedziała Kasia.
— To ja — zdziwił się mężczyzna. — Z urzędu? Czy skąd?
— Nie — powiedziała Kasia, patrząc w oczy Mai. — To moja przyjaciółka Maja. Maja, pokaż zdjęcie.
Maja wyjęła starannie złożoną fotografię i podała mężczyźnie. Jakub długo wpatrywał się w obrazek, potem spojrzał na Maję. Jego twarz zmieniała się w oczach.
— To twoja córka — cicho wyrzekła Kasia.
Jakub zastygł.
— Córka?..
Ta historia zaczęła się długo przed tym spotkaniem. Dwie zupełnie inne dziewczynki, Maja i Kasia, poznały się w domu dziecka. Trafiły tam tego samego dnia i od razu trzymały się razem. Obie były sierotami z winy dorosłych i okoliczności.
Kasia straciła matkę, która wprawdzie nie żyła w biedzie, ale wolała hulaszcze życie – głośne imprezy, podejrzane romanse. Ojca nigdy nie znała, choć ten regularnie przysyłał pieniądze. Rodzina nie chciała jej zabrać. Po śmierci matki zostało jej tylko zniszczone mieszkanko i droga do placówki.
Maja mieszkała z babcią. Matka zmarła przy porodzie, a ojciec… babcia coś o nim wiedziała, ale nigdy go nie szukała. Założył nową rodzinę, i nikt choćby nie podejrzewał, iż gdzieś rośnie jego córka. Gdy babci zabrakła – Maja też trafiła do domu dziecka.
W placówce dziewczynki umieszczono w jednym pokoju. Od razu się zrozumiały, ale z innymi dziećmi nigdy nie zżyły. Często broniły się nawzajem, często – kłóciły z resztą. To zbliżało je jeszcze bardziej.
Po ukończeniu szkoły razem wynajęły pokój w Warszawie i poszły do technikum. Wtedy właśnie zrodził się pomysł – spróbować odnaleźć swoich ojców.
Ojciec Kasi był w kartotece – jego dane były w aktach opieki społecznej. Gorzej było z Mają. Dzięki starym zdjęciom i napisom na odwrocie udało jej się znaleźć nazwisko. Dalej – internet, wypytywanie, adresy… I oto jechały na spotkanie z losem.
Najpierw był ojciec Kasi. Duży dom, wysoki płot. Zapukały. Odpowiedź była lodowata:
— Go nie ma. Wynoście się.
W pracy też nie miały szczęścia. Dopiero po kilku godzinach się pojawił. Ale rozmowa była krótka i brutalna.
— Nie jesteś mi potrzebna. Płaciłem. Mam rodzinę, byłaś pomyłką. Nie wchodź mi w drogę.
Po tych słowach Kasia posłała go do diabła i rozpłakała się.
— No to teraz twoja kolej — powiedziała, ocierając łzy. — Jedziemy do twojego ojca.
Adres znaleźli szybko. Na podwórku szykowano się do jubileuszu. Jakub Nowak był w wyśmienitym humorze. Gdy zobaczył zdjęcie i usłyszał słowa „To pani córka” – jego twarz pociemniała, potem stała się zdezorientowana.
— A ty… nie bardzo podobna do matki. Ale… coś jest. Jurek! Zawołaj babcię!
— Kto to? — z domu wyjrzał nastolatek.
— Biegnij, wołaj!
Pojawiła się starsza kobieta, ale pełna życia i energii.
— Co się znowu stało, Jakubku?
— Mamo, tylko się nie denerwuj… To… moja córka. Twoja wnuczka.
— Jezu! Naprawdę?! Co za radość! Dziewczyny, wchodźcie. Czego stoicie na dworze? A u mnie dziś jubileusz – siedemdziesiątka!
Maję i Kasię przyjęto z otwartymi ramionami. Babcia od razu znalazła stare fotografie – nie było wątpliwości: rysy, spojrzenie, choćby pieprzyk – wszystko się zgadzało.
— Trzeba zrobić test — cicho powiedziała Maja.
— jeżeli chcesz – zrobimy. Ale ja i bez niego wiem – jesteś nasza. I Kasia też. Jedna wnuczka – dobrze, ale dwie – jeszcze lepiej! Będziecie obie nasze.
Kasia znów się rozpłakała.
— Nie ma miejsca na łzy — powiedziała babcia. — Dziś święto. Żona Jakuba zmarła pięć lat temu, w domu jestem sama. A teraz mamy was. Zaraz zjemy – i wszystko opowiecie. Poznacie wujków, Jakub ma czterech braci. Najmłodszy – Szymon.
Uroczystość była niesamowita. Śmiali się, przytulali, wspominali, opowiadali. Jakub ciągle powtarzał:
— Jak mogłem nie wiedzieć?..
— Widocznie tak miało być — mruczała babcia. — Ale patrz, jak Bartek na Kasię patrzy. Chyba szykuje się nowe wesele.
I rzeczywiście. Rok później Bartek i Kasia wzięli ślub. Maja została przy nich jak siostra. Jakub stał się dla obu prawdziwym ojcem. A babcia… Zawsze mówiła: „Dostałam dwie wnuczki za jednym razem. To los!”
I czasem los faktycznie układBartek i Kasia niedługo spodziewali się dziecka, a Maja w końcu odnalazła spokój, patrząc, jak jej nowa rodzina rośnie w cieple tego dziwnego, ale pięknego domu.