"Dyrektorka podjęła dobrą decyzję. Wszyscy rodzice powinni jej podziękować"

mamadu.pl 2 tygodni temu
Krzyk, hałas, gwar i pośpiech – tak to mniej więcej wygląda w szkolnej szatni. Do tego dochodzą przepychanki, czasami wyzwiska. Dowodzą starsi uczniowie, a ci z klas początkujących robią ze strachu wielkie oczy. Bo nie dość, iż sama szkoła jest dla nich źródłem stresu, to do tego dochodzą jeszcze starszaki. Jedna z dyrektorek wpadła na świetny pomysł.


Chyba można napisać, iż szatnie szkolne rządzą się swoimi prawami. To, co dzieje się w szatni, w szatni zostaje. Starszaki czują się w niej jak ryba w wodzie, a te maluszki nie potrafią się odnaleźć.

Nigdy jej nie lubiłam


"Nie przepadałam za szkolną szatnią, bo nigdy do końca nie było wiadomo, kto i co tam na nas czeka. Choć woźna niby pilnuje porządku, to uczniowie z grupy 'łobuzów' to właśnie tam pokazują swoje prawdziwe oblicze. I do tego ten charakterystyczny, niezbyt przyjemny zapach. Zapomniałam o nim na lata, ale kiedy teraz przekroczyłam próg szatni w szkole mojego syna, wspomnienia wróciły.

Syn poszedł w tym roku do pierwszej klasy. Duża szkoła, setki uczniów. Przyznaję, iż najbardziej bałam się szatni. Tych spotkań ze starszymi uczniami, którzy różne pomysły mają w głowach. Kiedy zawożę i odbieram syna, jestem w pobliżu, mogę zareagować, ale co w przypadku, gdy na przerwie chciałby coś zabrać np. z kurtki w szatni, gdyby czegoś zapomniał? Wiadomo, różne rzeczy się zdarzają. Wiadomo też, iż matka to taka istota, która na każdym kroku drży o swoje dziecko.

Brawo! Doskonały pomysł!


Właśnie wróciłam z pierwszego spotkania klasowego. Nie pamiętam, kiedy byłam tak szczęśliwa i wdzięczna, a wszystko dzięki dyrektorce, która wpadła na świetny pomysł. Dla uczniów klas 1-3 zostanie (a chyba w sumie już została) przygotowana szatnia z drugiej strony szkoły. Zupełnie osobne wejście. Wszystko w trosce o ich komfort, bo jak twierdzi dyrektorka, bezpieczeństwo starają się uczniom zapewniać na każdym kroku.

Podobno pomysł powstał już w ubiegłym roku, ale dopiero teraz udało się go zrealizować. choćby nie wiecie, jaką ulgę poczułam. Rozpoczęcie edukacji szkolnej to dla mojego dziecka i tak ogromne przeżycie, to po co mu jeszcze dokładać? Fajnie, iż 'świeżaki' będą przebywały tylko w towarzystwie drugo- i trzecioklasistów, iż będą oddzieleni od tych z siódmej, ósmej klasy.

Kiedy wychowawczyni przekazała nowinę od dyrektorki, rodzicom spadł kamień z serca. Odetchnęli z ulgą. Wszyscy, bez wyjątku. Myślę, iż fajnie byłoby jej podziękować. Bo przecież jakby nie patrzeć, nie musiała wychodzić z inicjatywą. A zrobiła to z myślą o uczniach, którzy na początku nie czują się pewnie".

W moim odczuciu postawa dyrektorki jest godna podziwu, bo niestety, ale nie każdy ma w sobie tyle empatii i zrozumienia dla uczniów. Są nauczyciele/dyrektorzy, dla których liczy się dobro ogółu, a nie zwracają uwagi na słabsze jednostki. Wymagają, oczekują, a nie dają w zamian za wiele. Tak: przekazują wiedzę, tak: robią kartkówki, ale nic poza tym. Nie patrzą, iż ktoś jest bezbronny, wystawiony na "pożarcie wilków". Nie zwracają uwagi, iż ktoś walczy o przetrwanie, a wychodzą z założenia, iż do każdych warunków trzeba się dostosować.

Idź do oryginalnego materiału