Słyszeliście o Wojanie? Popularny youtuber, znany z filmików o Minecrafcie, wypuścił napój dla dzieci. Dostępny wyłącznie w Żabkach, w ekspresowym tempie znika z półek, a sklepy wywieszają kartki: „Brak Wojanków, prosimy nie pytać”. Tymczasem rodzice na Facebooku wymieniają się informacjami, kto i gdzie ostatnio „upolował” ten soczek.
Brzmi niewinnie? Niestety, psychologowie i dietetycy ostrzegają, iż to zjawisko może być wyjątkowo groźne. Dlaczego?
Presja społeczna silniejsza niż zdrowy rozsądek
W świecie dzieci to grupa rówieśnicza decyduje o tym, co „trzeba” mieć. „Nie musisz oglądać Wojana, by chcieć pić Wojanka. Mój syn nie ogląda YT, a codziennie chce szukać w Żabce tego napoju” – tłumaczy dietetyczka i psycholożka Zuzanna Wędołowska, która na Instagramie promuje zdrowe żywienie dzieci.
Dla ekspertki ten temat stał się osobistym problemem. „Dodam tylko, iż emocje są tak silne, iż mój syn chciał zablokować mój wpis (niestety podejrzał, iż go przygotowuję). Cóż… kolejny pretekst do ważnej rozmowy” – pisała na Instagramie.
Według niej presja, by posiadać napój, działa w grupie jak choroba zakaźna. Z tą różnicą, iż gorsi są ci, którzy Wojanka nie mają i nie mogą go pokazać kolegom. A w tym wieku właśnie akceptacja grupy jest najważniejsza.
Iluzja niedostępności pokona rodziców
Choć napój nie wyróżnia się ani składem, ani jakością, sprzedawany jest jako towar „limitowany”. Dostępny tylko w wybranych sklepach, gwałtownie znika z półek, a to dodatkowo napędza dziecięce pragnienie.
„Skoro znika, muszę to mieć, szukać, kupować na zapas, sprawdzać dostępność. Bo co, jeżeli mnie to ominie? Co jeżeli stracę szansę, a inni będą mieli?” – wyjaśnia Wędołowska.
Dziecko, a czasem rodzic w jego imieniu, zaczyna obsesyjnie szukać produktu, by nie być tym „jedynym” bez Wojanka.
Nie napój, a obietnica
Wojan nagrał też piosenkę promującą swój produkt, w której pada hasło: „Kto z nami nie wypije, na wioskę nie wbije”. Dla wielu dzieci to nie jest już zwykła reklama soczku – to obietnica wejścia do świata influencera, do tzw. Wojanowic. To wizja bycia „sigma”, zdobycia popularności i wyjątkowego statusu.
„W ten sposób słodki napój czy lody zaczynają kojarzyć się w głowie dziecka z silnymi i pozytywnymi emocjami” – komentuje dietetyczka. Zresztą oceńcie sami:
View oEmbed on the source websiteJakość kontra marketing
W rzeczywistości Wojanek to zwykły napój o kiepskim składzie – głównie cukier, aromaty i barwniki. W jednej butelce znajduje się aż 5 łyżeczek cukru i zaledwie 17% soku pomarańczowego. A jednak dla dzieci stał się symbolem prestiżu, a nie zwykłym produktem spożywczym.
„Budują się skojarzenia, nawyki i coraz większe pragnienie regularnego sięgania po ten produkt. Ale też ogólnie różne słodkie napoje” – podkreśla Wędołowska. Dodaje, iż oprócz kolorowych butelek w sklepach pojawiły się już także lody sygnowane wizerunkiem Wojana.
„Bo Wojanek przeminie, a nawyki pozostaną” – podsumowuje w swoim poście.
Jak jest u Was? Spotkaliście się już z modą na Wojanka? Piszcie do nas: redakcja@mamotoja.pl