Dzieci chodzą na dodatkowe ćwiczenia, na WF nie chcą. Matka: Winni są nauczyciele i ich metody

gazeta.pl 2 godzin temu
W ostatnich latach nie brakuje głosów oburzenia, ponieważ dzieci nie chcą ćwiczyć na lekcjach WF-u. Aby nie dostać jedynki, dużo osób przynosi zwolnienia. "Świstki" zwykle załatwiane są przez rodziców. Matka tłumaczy, w czym tkwi problem i jej zdaniem, wcale nie w lenistwie dzieci, jak twierdzą niektórzy.Od dawna z niepokojem obserwuje się wzrost uczniów, którzy przynoszą zwolnienia z zajęć wychowania fizycznego. Zaskakujące jest jednak to, iż część z nich chętnie chodzi po szkole np. na treningi piłki nożnej, akrobatykę, judo czy coś innego. Zdaniem naszej czytelniczki Elżbiety [imię zmienione] "nie ma co się dziwić", iż tak właśnie jest. Jej zdaniem lekcje wychowania fizycznego są poważnym problemem, o którym mówi się zdecydowanie zbyt mało.
REKLAMA




Bardzo dużo się mówi o tym jak dzieci z wiekiem zaczynają unikać tych lekcji, próbują się wypisywać, szukają zwolnień lekarskich. Wydaje mi się, iż mało kto sięga prawdziwej przyczyny tego stanu rzeczy - niestety- stwierdziła. Jej dziecko zawsze kochało sport, było aktywne fizycznie, jednak w pewnym momencie zauważyła, iż "kombinuje", by nie iść na WF. "Kiedy grają mecz (np. koszykówki) i jest za dużo osób, ona zawsze zgłasza się, iż będzie "rezerwową" i całą lekcję siedzi na ławce (pomimo iż uwielbia koszykówkę - na urodziny zażyczyła sobie piłkę do koszykówki i czasem gra na osiedlowym boisku - ale nie w szkole)" - relacjonowała. Początkowo nie widziała, w czym tkwi problem, z czasem jednak ustaliła, co się dzieje.

Zobacz wideo

Dlaczego uczniowie nie lubią WF-u? "Jest nudny"



Matka: zwolnieniom z WF-u są winni często nauczycieleNasza czytelniczka przyznała, iż córka nie chciała chodzić na zajęcia z wychowania fizycznego przez nauczycielkę i metody, jakie ta stosowała podczas zajęć. Co więcej, czytelniczka uważa, iż to nie odosobniony przypadek, a w wielu innych szkołach wygląda to podobnie.Gdy np. wuefista wyznacza kapitanów drużyn i oni "wybierają" z klasy osoby do swojej drużyny (niby ok, ale...). Jest dziecko, które zawsze wybierane jest ostatnie. Jaka to trauma jest dla dziecka? Kocha wf, ruch i sport w ogóle, ale może nie jest najlepszy i to powoduje, iż zawsze jest ostatni. Albo może nie jest lubiany w klasie? Dlaczego wuefista każe mu przeżywać tę traumę lekcja w lekcję?- napisała. "Czy takie dziecko przez cały czas będzie chciało uczestniczyć w tych zajęciach? Rozmawiałam wiele razy z nauczycielami (nie tylko od wychowania fizycznego) i przez cały czas nic się nie zmienia - koszmar WF trwa" - dodała.




Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl





Jej zdaniem równie niepokojące sytuacje mają miejsce podczas różnych gier zespołowych. Podczas nich wybitny uczeń często choćby nie dopuszcza do piłki tych słabszych, rzucając przy tym wielokrotnie przykre komentarze typu "zejdź, bo nie umiesz". Zwróciła uwagę, iż większość nauczycieli słyszy to, ale nie reaguje, a powód jest prosty - nie zdejmie z boiska tzw. czarnego konia, który jest najlepszy i zapewnia jego drużynie zwycięstwa np. w międzyszkolnych zawodach.W szkole uczniowie powinni się uczyć grać, każdy na swojej pozycji. To normalne, iż ktoś gra lepiej, a ktoś gorzej, ale dlaczego tych słabszych spycha się na bok i nie daje możliwości gry? To nie są mecze o medal. A ci uczniowie [najlepsi - przyp. red.] i wuefiści chyba też myślą, iż to mecz o życie- stwierdziła nasza czytelniczka. "Przepychanki w rządzie i kolejne ustawy nic nie dają, bo rządzący nie widzą problemu tam, gdzie on jest. Szukają przyczyn w dzieciach, które tak naprawdę są ofiarami, ofiarami systemu" - podsumowała.Wybierano ją do drużyn jako ostatnią. "Było to przykre"Zapytaliśmy dorosłych już osób, czy mają jakieś nieprzyjemne wspomnienia z lekcji WF-u i okazuje się, iż jeżeli tak, to dotyczą one tego samego problemu, który opisała nasza czytelniczka.W kilku szkołach spotkałam się na WF-ie z jedną praktyką. Chodzi o wyznaczanie osób, które wybierają sobie drużyny do gry, naprzemiennie wyznaczając osoby. Słabo grałam w siatkówkę i biegałam, co automatycznie sprawiało, iż byłam ostatnia lub przedostatnia. Nawet, jak w jakiejś grze byłam dobra, np. graliśmy w hokeja i tak z automatu wybierano mnie jako ostatnią- wspominała Iza. - Dla dziecka było to przykre, jako starsza dziewczynka podchodziłam do tego bez emocji - dodała.


Daria podobnie wspomina zajęcia sportowe w szkole. Przyznała, iż chociaż w biegach indywidualnych była jedną z najlepszych, to w grach zespołowych "już niekoniecznie". Najwięcej trudności sprawiała jej siatkówka, której też nie lubiła. - Chociaż z hokeja i koszykówki nie byłam zła, to przez siatkówkę utarło się, iż jestem słaba. Do dziś pamiętam ten wstyd, gdy stałam na końcu podczas wybierania drużyn. Zawsze wtedy chciałam zniknąć, próbowałam hamować łzy, a to nastawienie też nie pomagało w dobrej grze. Przykre, iż mimo upływu lat nic się nie zmieniło - podsumowała.Czy Twoim zdaniem zajęcia WF powinny wyglądać inaczej i nauczyciele powinni dbać o to, by wszystkie dzieci chciały ćwiczyć? Jak wspominasz te lekcje? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału