"Dzieci są szczere. Same mówią, iż mama zakłada im pieluszkę, jak wracają do domu"

gazeta.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Fot . Marcin Stępień / Agencja Wyborcza.pl


Odpieluchowanie to prawdziwa zmora rodziców? Jako mama dziecka żłobkowego muszę przyznać, iż wszystko inne wtedy wydaje się jakoś tak mniej ważne i schodzi na dalszy plan. Bo chociaż z pieluszką w trakcie dnia pożegnaliśmy się już jakiś czas temu, to przez cały czas zdarzają się wpadki. Najczęściej w żłobku. Z czego to wynika? Roztargnienie? Skupienie dziecka na zabawie? Albo może zwykłe gapiostwo cioć, które w tym całym galimatiasie nie usłyszały, jak moje dziecko krzyczy "siusiu!"?
W całym tym procesie odpieluchowania chodzi o to, żeby nasze dziecko nauczyło się panować nad swoimi potrzebami fizjologicznymi. Po przeczytaniu wszystkich mądrych książek, obejrzeniu filmików, przejrzeniu połowy internetu, kiedy zrobiło się w końcu ciepło, a choćby upalnie, chcieliśmy rozpocząć cały ten proces. Oczywiście na spokojnie, bez nacisków. Kupiliśmy zapas majteczek, podkładów i oczywiście nocników. Jeden stał w sypialni, drugi w toalecie, trzeci w łazience. I w zasadzie kiedy po kilku dniach pojawiło się "mama siusiu!", dumni ruszyliśmy z tą informacją do żłobka. "Tak wszyscy straszyli, a my to ogarnęliśmy w kilka dni. Poszło gładko" – myśleliśmy. Jednak potem nastąpiło zderzenie ze ścianą. Dość bolesne.
REKLAMA


Zobacz wideo Nakrywasz wózek pieluszką? To może skończyć się w szpitalu


Żłobek ma współdziałać?
Miejskie place zabaw to jedna z głównych aktywności w naszym domu. I chociaż lubię te miejsca, niekoniecznie przepadam za rozmowami z innymi matkami. jeżeli moje dziecko jest zajęte kopaniem w piasku czy zabawą z innym maluchem, nie przeszkadzam i nie wtrącam się. Zwykle zajmuje się sowimi sprawami. Zakupy on-line, sprawdzenie, co słychać u innych, przeczytanie kilku stron e-booka.
Jak ognia unikam kontaktu z innymi rodzicami. Dlaczego? Bo często słyszę o tym, jakie to ich dzieci są cudowne i wspaniałe. A iż u nas ostatnio na tapet wjechał temat o odpieluchowywaniu, jeszcze bardziej denerwują mnie te wszystkie historie, opowiadające o tym, jak to mamusia nauczyła swoją Hanie/ Jagódkę/ Kasię robić siku do nocnika, gdy ta ledwo skończyła rok. Jednak, czy takie dziecko jest w pełni świadome swoich potrzeb fizjologicznych? Wątpię, chociaż pewnie starsze pokolenia się z tym nie zgodzą, bo przecież w epoce pieluch tetrowych rodzicom zależało, by maluch jak najszybciej nauczył się załatwiać swoje potrzeby do nocnika. Nikt wtedy nie czekał na gotowość emocjonalną dziecka.


Każde dziecko żegna się z pieluszką we adekwatnym dla siebie czasie, a nie dla otoczenia. Więc kiedy i u nas pojawiło się pierwsze "mamo siku!", byłam dumna, jak paw. Potem jednak przyszło otrzeźwienie, bo wpadki zdarzały się dość często. Nie w domu, bo tu nad wszystkim czuwaliśmy, ale właśnie w żłobku. Odbierając dziecko z placówki, ciocia przekazywała, iż co prawda sadzają go na nocniku, ale w czasie zabawy "zapomina powiedzieć, iż chce siku". I wtedy zaczęłam powątpiewać, czy na pewno to był dobry czas dla niego. A może po prostu nie był gotowy? Ze względu na presję wywieraną przez otoczenie zaczęliśmy z tematem może za gwałtownie i teraz mamy tego konsekwencje? Byłam też zła na opiekunki. Przecież cały ten proces miał się odbywać we współpracy z placówką, a moim zdaniem ciocie totalnie zbagatelizowały ten temat. Czy miałam rację? Nie do końca.


Nauczycielka ostro o odpieluchowywaniu: jest różnica między wpadką a ciągłym waleniem w gacie
Moje wątpliwości co do wpadek na etapie odpieluchowywania rozwiała znajoma, która jest doświadczaną nauczycielką wychowania wczesnoszkolnego i temat jest jej znany. Bo pożegnanie z pieluszką to proces, który nie trwa dzień czy dwa.


Wpadki się zdarzają choćby w starszych grupach, w przedszkolu. Najczęściej, kiedy dzieci są skupione na zabawie, nie zdążą zgłosić, iż muszą do toalety. Jednak jest różnica między wpadką a ciągłym waleniem w gacie. Nie mówię tu o maluchach ze żłobka, które dopiero się uczą tego, a o dzieciach przedszkolnych, w tym wypadku choćby sześciolatkach.


"Znam dzieci, które noszą pieluszki, gdy są jeszcze starsze i jest to uwarunkowane np. mniejszym pęcherzem i zaburzeniem czucia głębokiego. Korzystają z pieluchy np. podczas drzemek czy w nocy i jest to podyktowane kwestiami np. zdrowotnymi albo emocjonalnymi, ale dla nas, pracowników przedszkola, najgorsi są ci rodzice, którzy myślą, iż placówka za nich nauczy dziecko korzystać z toalety. Tak się nie da. To zadanie rodzica, a my możemy jedynie go w tym wspomóc" – dodaje.
Okazuje się, iż jest wiele "grzeszków", które często popełniają rodzice, myśląc, iż ich sekret nigdy się nie wyda. "Dzieci są bardzo szczere w tej kwestii. Same mówią, iż mama zakłada im pieluszkę, jak wracają do domu. A kiedy zgłaszamy im, iż dziecko nie potrafi w wieku sześciu lat skorzystać z toalety, udają zdziwionych, iż przecież w domu wszystko ładnie ogarnia" – zaznacza. "Rodzice myślą, iż to przedszkole ma nauczyć dzieci korzystania z toalety, a prawda jest taka, iż maluch, który przychodzi do nas, powinien już być samodzielny w tej kwestii" – dodaje.
Idź do oryginalnego materiału