Dziecko przekreślone, piesek i LGBT nie. Kiedyś straszyły tęcze, dziś maluchy

mamadu.pl 10 godzin temu
Gdy Jakub Wiech wrzucił zdjęcie naklejki z drzwi jednego z hoteli nad Bałtykiem, w sieci rozpętała się burza. Obok znaczka z pieskiem i symbolem LGBT, pojawiła się grafika przedstawiająca dziecko – tyle iż to ono było przekreślone. "Nie podoba mi się normalizowanie podejścia, iż dzieci, zwłaszcza malutkie, to jest problem" – napisał autor posta, rozpoczynając dyskusję o granicach tolerancji, ciszy oraz dzieciach i psach w przestrzeni publicznej.


Zdjęcie, które rozgrzało sieć


Na drzwiach jednego z nadmorskich hoteli widnieje naklejka, a na niej: pies, symbol tęczy i dziecko. Pies i tęcza są jak najbardziej "akceptowane", ale dziecko – przekreślone. Taki widok sfotografował redaktor naczelny portalu Energetyka24, Jakub Wiech, i wrzucił do internetu z komentarzem:

"Naklejka na drzwiach jednego z hoteli nad Bałtykiem. Z pieskiem można, z dzieckiem nie. Ja rozumiem, kochani, choćby te argumenty "jak ci się nie podoba, to załóż własny hotel", ale naprawdę: nie podoba mi się normalizowanie podejścia, iż dzieci, zwłaszcza malutkie, to jest problem".

To jedno zdanie wystarczyło, by ruszyła lawina komentarzy. Bo choć niektórzy uznali to za przejaw zdrowego rozsądku i prawo do wypoczynku bez dziecięcego wrzasku, inni odczytali to jako przejaw "dorosłej nietolerancji" wobec najmłodszych.

Hotel tylko dla dorosłych. Dla wielu – czemu nie?


Wśród głosów poparcia pojawiło się wiele wskazujących na zmęczenie hałasem, brakiem reakcji rodziców i potrzebę odpoczynku. Jeden z użytkowników Threadsa napisał:

"Są hotele i ośrodki kierowane tylko do rodzin z dziećmi, to dlaczego nie ma być hoteli tylko dla dorosłych? Osobiście zdecydowanie chętniej bym wolał pójść do hotelu, gdzie dzieci nie będzie".

Inny dodał:


"To teraz sobie wyobraź, jak chillujesz przy kawusi, a jakiś dzieciak zaczyna drzeć się z całych sił. Rodzice choćby nie próbują go uspokoić, bo naoglądali się TikToków, że

jak płacze, to ma płakać, bo od tego są dzieci...".

Tylko w Polsce nie lubi się dzieci?


Zupełnie inną perspektywę ma ktoś, kto podróżował po świecie z dzieckiem:


"Mam wrażenie, iż we wszystkich krajach na świecie ludzie kochają, albo przynajmniej lubią dzieci. Gdzie nie zdarzy nam się wyjechać, ludzie uśmiechają się do synka, wyciągają ręce, machają w restauracji, zwalniają (czasem przesadnie), mijając nas na ulicy, gdy idziemy chodnikiem, w środkach transportu tolerują fakt, iż mały pasażer może mieć gorszy czas. Tylko w Polsce nie. Serio, nie oczekuję jakiegoś szczególnego traktowania dzieci, czerwonych dywanów, ale najzwyczajniej minimum empatii".

Pies tak, dziecko nie? A co z logiką?


Niektórych internautów zaskoczył fakt, iż na naklejce mile widziany jest pies – a nie dziecko.

"Przekreśliłabym w takim razie jeszcze psa, skoro chce się mieć czysto i bez hałasów" – stwierdziła jedna z komentujących.

Bo czy pies naprawdę zawsze jest cichszy, bardziej higieniczny i mniej problematyczny niż czterolatek? Gdzie przebiega granica między regulaminem a absurdem?

A może to tylko kwestia funkcji miejsca?


Nie wszyscy potraktowali naklejkę jako wyraz antypedagogicznego manifestu. Ktoś zaproponował praktyczne wytłumaczenie:

"A może w tym miejscu realizowane są imprezy i eventy nieodpowiednie dla dzieci? Albo podaje się alkohol?".

Możliwe – choć w takim razie może warto byłoby to jasno napisać, zamiast opierać się na krzywdzącej symbolice, która łatwo wpada w wir emocjonalnych interpretacji.

Ten przypadek to nie tylko anegdota o hotelu, dziecku i naklejce. To lustrzane odbicie napięć, które narastają w społeczeństwie: między potrzebą ciszy a otwartością, między empatią a asertywnością, między tolerancją a selekcją.

I może właśnie dlatego ten jeden obrazek tak bardzo podzielił internet.

Idź do oryginalnego materiału