Eksperci alarmują: uczniowie zostali sami. Reforma Nowackiej zawiodła. Dzieci znów ofiarami polityki?

warszawawpigulce.pl 2 godzin temu

Edukacja zdrowotna miała być przełomem w polskiej szkole – przedmiotem, który nauczy młodych, jak dbać o ciało, emocje i bezpieczeństwo. Zamiast tego stała się kolejnym polem politycznej bitwy. Brak przygotowania, chaos organizacyjny i kampanijne decyzje ministerstwa sprawiły, iż projekt, który mógł pomóc uczniom, dziś tonie w ideologicznych sporach i wzajemnych oskarżeniach.

Fot. Warszawa w Pigułce

Wojna o edukację zdrowotną. Jak polityka znów wzięła szkołę na celownik

Nowy przedmiot w szkołach, który miał pomóc uczniom lepiej rozumieć własne ciało, emocje i zdrowie psychiczne, stał się kolejną ofiarą polskiej wojny ideologicznej. Edukacja zdrowotna, zamiast budzić zaufanie i ciekawość, wzbudziła niepokój, kontrowersje i — w wielu regionach — zupełną obojętność. Zamiast rozmowy o młodzieży, znów mamy konflikt między rządem, Kościołem i opozycją.

Zamiast wsparcia – chaos i polityka

W teorii wprowadzenie edukacji zdrowotnej miało być częścią większej reformy programowej. W praktyce jednak — jak zauważają eksperci — decyzje podjęto zbyt gwałtownie i w fatalnym momencie.
Małgorzata Żuber-Zielicz i Włodzimierz Zielicz w „Przeglądzie” pisali wprost:

„Podpisanie podstaw programowych edukacji zdrowotnej przed wyborami prezydenckimi, w trakcie kampanii, w którą ministra była zaangażowana, wplotło ten przedmiot w najgorętsze bitwy polityczne”.

I rzeczywiście — decyzja Agnieszki Nowackiej z 26 marca, na dwa tygodnie przed debatą w Końskich, okazała się początkiem serii nieporozumień. Zabrakło przygotowania nauczycieli, materiałów, podręczników i — co najważniejsze — zaufania społecznego. W efekcie jedyne dopuszczone przez MEN wydanie podręcznika od Wydawnictwa Operon nie trafiło choćby do sprzedaży.

Eksperci ostrzegają, iż to klasyczny przykład reformy „na kolanie”, która zamiast wprowadzić realną zmianę, stała się symbolem nieudolności.

Brak strategii i komunikacji

Zamiast edukacyjnej rewolucji mamy chaos i wzajemne oskarżenia. W wielu szkołach dyrektorzy nie wiedzą, jak prowadzić nowy przedmiot, a rodzice obawiają się, iż za hasłem „edukacja zdrowotna” kryje się ideologia.
– „To się kupy nie trzyma. Brakuje informacji, materiałów i jasnego komunikatu, po co ten przedmiot jest w ogóle potrzebny” – mówi jeden z nauczycieli z województwa mazowieckiego.

Nie pomagają sprzeczne komunikaty ministerstwa, które zamiast tłumaczyć sens nowego programu, wdało się w polityczne przepychanki. Z perspektywy wielu rodziców to kolejna reforma „z góry”, zrealizowana w oderwaniu od rzeczywistości szkolnej.

Na Podhalu — prawie nikt nie chce

Z danych „Serwisu Samorządowego PAP” wynika, iż na Podhalu zainteresowanie zajęciami z edukacji zdrowotnej jest znikome. W niektórych szkołach przedmiot uruchomiono dla… jednego ucznia. W większości szkół średnich nie będzie go w ogóle.
Niektórzy komentatorzy tłumaczą to konserwatywnym charakterem regionu, inni wskazują na coś prostszego — brak przygotowania, informacji i przekonania, iż to ważne.

Ministerstwo Edukacji nie zadbało o odpowiednią kampanię społeczną, a prawica błyskawicznie wykorzystała sytuację. Zmiany w liczbie godzin religii i dyskusja o edukacji zdrowotnej zostały połączone w jedną narrację — o „atakach na wartości chrześcijańskie”.

Ideologia zamiast uczniów

To nie pierwszy raz, kiedy edukacja staje się polem walki światopoglądowej. Każda zmiana w szkole — niezależnie od rządzącej opcji — staje się narzędziem politycznym. Tymczasem z pola widzenia znikają ci, o których ta dyskusja powinna być – uczniowie.

Edukacja zdrowotna mogła stać się realnym wsparciem dla młodych ludzi, którzy coraz częściej zmagają się z depresją, uzależnieniem od ekranów, przemocą rówieśniczą czy brakiem wiedzy o własnym ciele.
Tymczasem uczniowie zostają z tym sami — między niekompetencją państwa a ideologiczną wojną dorosłych.

Polska szkoła bez kompasu

Sprawa edukacji zdrowotnej pokazuje szerszy problem polskiego systemu oświaty — brak ciągłości, strategii i długofalowego myślenia. Każdy kolejny rząd wprowadza własne pomysły, które rzadko przetrwają jedną kadencję.
Reforma, która miała przygotować uczniów do świadomego życia, została wciągnięta w wir kampanii i politycznych wojen.

Efekt? Zamiast rozmowy o zdrowiu psychicznym, dojrzewaniu czy relacjach międzyludzkich, uczniowie dostają kolejny przykład, iż szkoła to nie miejsce dla nich, ale dla dorosłych, którzy próbują udowodnić sobie rację.

Idź do oryginalnego materiału