Emerytka wyznała, iż swojego syna widziała ostatni raz ponad sześć lat temu – „Od kiedy twój syn nie rozmawia już z tobą?” – zapytałam sąsiadkę… i wtedy serce mi pękło

newsempire24.com 2 dni temu

Od kiedy pani syn się do pani nie odzywa? zapytałam sąsiadkę I w tej chwili naprawdę ścisnęło mi się serce.

To już ponad sześć lat, odkąd widziałam go ostatni raz. Jak się przeprowadził z żoną do Wrocławia, to na początku jeszcze czasem dzwonił, ale potem kontakt się całkiem urwał. Raz choćby upiekłam szarlotkę na jego urodziny, pojechałam tam tu spuściła wzrok i popłynęły łzy.

I co wtedy?

Synowa otworzyła drzwi i od razu powiedziała, iż nie jestem tam mile widziana. Mój syn nic jej nie odpowiedział, tylko patrzył na mnie tak, jakbym coś zmalowała, po czym odwrócił wzrok. To był ostatni raz, kiedy go widziałam.

I już nigdy do pani nie zadzwonił? aż nie mogłam uwierzyć, co słyszę.

Raz tylko zadzwoniłam do niego sama, jak postanowiłam sprzedać trzypokojowe mieszkanie i zamienić na mniejszy lokal na Pradze. Oczywiście, trochę pieniędzy mu dałam, jak matka. Przyjechał, podpisał papiery, wziął pieniądze i cisza do dziś.

Jest pani bardzo samotna czy już się pani przyzwyczaiła do bycia sama? zapytałam staruszkę.

Dziecko drogie, daję radę! Kiedyś, jak byłam młoda, to zostałam sama z synem mąż uciekł do jakiejś Haliny, o której potem choćby pies z kulawą nogą nie słyszał. Syn wychowywał się tylko ze mną, dostał wszystko, co mogłam dać ciepło, dach, pierogi raz na tydzień Potem powiedział, iż chce się wyprowadzić na swoje. Ucieszyłam się, bo myślałam: O, samodzielny będzie!.

No, ale to chodziło o jego dziewczynę. To ona wymyśliła, iż muszą mieć mieszkanie bez matczynej kontroli, żeby mogli żyć na swoim. No i potem była już w ciąży.

Tak pani to opowiada A nie żal, iż syn w takim wieku panią zostawił? dopytywałam, zaskoczona.

Przywykłam. Lubię to moje nowe mieszkanie, kamienica w centrum, cicho, widok na ruchliwą ulicę. Na wszystko mam renta starczy. Codziennie rano zaparzam herbatę, idę na balkon i patrzę, jak Warszawa się budzi. Kiedyś marzyłam tylko o tym, by się wyspać bo harowałam na dwie zmiany w piekarni. Marzyłam, iż kiedyś na starość ktoś ze mną posiedzi, pogada Chyba nie każdemu jest to dane.

A kotka by sobie pani nie sprawiła? Z futerkiem zawsze weselej!

Oj, kochanie, choćby koty potrafią opuścić właściciela. A psa już nie wezmę, bo kto wie, czy rano jeszcze wstanę, a nie chcę zostawiać biedaka samego. Już raz popełniłam głupotę w życiu, wystarczy

Babcia dzielnie trzymała fason, ale w końcu nie wytrzymała i rozszlochała się jak dziecko

Dzieci, nigdy nie zostawiajcie swoich rodziców! Sami jesteście ich częścią a jeżeli oni odejdą, to i wy będziecie kiedyś samiPrzytuliłam ją mocno, tak jak dawno nikt jej pewnie nie przytulał. Pachniała wodą różaną i starym domem. Chwilę trwałyśmy tak w milczeniu, dziecię i babcia, nie licząc, iż dzielą nas dziesiątki lat.

Potem, na odchodne, babcia uśmiechnęła się przez łzy:
Dziękuję ci, kochanie, za to iż przyszłaś. Czasem wystarczy tylko, iż ktoś wysłucha i świat robi się lepszy.

Na klatce schodowej wyjęłam telefon. Zadzwoniłam do mamy, choć była czwarta po południu i mogłam spodziewać się, iż odparuje: “Co się stało?”.
Ale gdy usłyszałam jej głos, pomyślałam o starych dłoniach mojej sąsiadki, o jej cichej herbacie na balkonie i odpowiedziałam po prostu:
Nic. Chciałam tylko pogadać.

A potem, zanim rozłączyłam się, przyrzekłam sobie, iż będę wracać na ten balkon tak często, jak tylko będę mogła. Bo dom to czasem czyjaś tęsknota, a odwiedziny mogą być największym prezentem.

Idź do oryginalnego materiału