«Gdy odszedł: mąż, który porzucił żonę na progu macierzyństwa»

polregion.pl 19 godzin temu

Pewnego piątkowego wieczoru, gdy Bogna wracała z pracy, choćby nie podejrzewała, iż ten dzień zmieni wszystko. Gdy otworzyła drzwi ich warszawskiego mieszkania, jak zwykle zawołała:

Kochanie, jestem!

Cisza. Dziwna, gęsta cisza wypełniała wnętrze.

Dziwne Powinien już być w domu pomyślała, kierując się w stronę sypialni.

Gdy otworzyła drzwi, zamarła. Jej mąż, Krzysztof, pakował w pośpiechu walizkę.

Krzysztof Co ty robisz? wyszeptała, z sercem ściśniętym w piersi.

Wyprowadzam się odparł zimno, choćby na nią nie patrząc.

Wyprowadzasz? Dlaczego? Co się stało?

To wszystko przez twojego ojca rzucił z irytacją.

Mojego ojca? Co on ma z tym wspólnego?

Bogna nic nie rozumiała ani jego słów, ani tej sytuacji. A jednak na jej oczach rozpadało się małżeństwo, któremu poświęciła tyle miłości i cierpliwości.

Poznali się, gdy Bogna miała dwadzieścia osiem lat. Krzysztof, o osiem lat starszy, był pewny siebie, charyzmatyczny, obyty. Wtedy myślała, iż znalazła mężczyznę swojego życia. Rodzina, przyjaciele wszyscy powtarzali, iż czas na ślub, iż zegar biologiczny tyka. W końcu każdy adorator wydawał się potencjalnym mężem co ich skutecznie odstraszało.

Ale z Krzysztofem było inaczej. Spotkali się w kawiarni na Starówce dzięki koleżance z pracy, i od razu zaiskrzyło. Był czuły, uroczy. A gdy odkrył, iż Bogna ma własne mieszkanie na Żoliborzu, nowe auto, dobrze płatną pracę w urzędzie i ojca przedsiębiorcę stał się jeszcze bardziej troskliwy.

Rok później urządzili wystawny ślub, opłacony w całości przez jej ojca. Krzysztof nie protestował. Wręcz przeciwnie z entuzjazmem przyjął posadę w jednym z sklepów teścia.

Ich wspólne życie początkowo przypominało bajkę: zagraniczne wyjazdy, kolacje przy świecach, prezenty. Ale był jeden szczegół, który psuł cały obraz Krzysztof nigdy nie wydał ani złotówki. To zawsze Bogna płaciła. Na początku nie zwracała na to uwagi. Potem zaczęła pytać. W końcu błagać.

Dlaczego wszystko spoczywa na moich barkach? skarżyła się najlepszej przyjaciółce. Chciałabym czuć się zadbana, chroniona.

Ale Krzysztof tylko się śmiał:

Nie dramatyzuj, kotku. Wszystko gra. Nie zawracaj sobie głowy błahostkami.

W pracy robił absolutne minimum, godzinami wgapiał się w telefon, a pieniądze, które zarabiał, odkładał potajemnie na swoje konto. Bogna nie miała pojęcia.

Aż ciężko zachorowała. Miesiąc w szpitalu, a Krzysztof odwiedzał ją tylko sporadycznie, podczas gdy rodzice przychodzili codziennie. Gdy wróciła do domu, czekał ją szok mieszkanie było w opłakanym stanie.

choćby nie posprzątałeś? wykrzyknęła.

Po co? To przecież kobiece zajęcie, nie? wzruszył ramionami.

Ale ja leżałam w szpitalu, Krzysztof! I zawsze mam wszystko sprzątać sama?

No cóż, wróciłaś. To sobie posprzątaj.

Wyczerpana, zadzwoniła po firmę sprzątającą. Lekarze mówili: rekonwalescencja potrwa co najmniej rok. Ciąża? Na razie wykluczona.

Rok później, gdy w końcu dostała zielone światło, z emocjami powiedziała o tym Krzysztofowi.

Wyobrażasz to sobie? Możemy spróbować W końcu możemy mieć dziecko!

Eee Nie teraz, jestem zajęty burknął, wpatrzony w konsolę do gier, PlayStation, które kupiła mu za własne pieniądze.

Tygodnie mijały. Unikał jej. Aż w końcu pewnego dnia rzucił:

Słuchaj, Bogna Wyprowadzam się. I dziecko z tobą mnie nie interesuje.

Co?!

Nie kocham cię. Nigdy cię nie kochałem. Byłaś po prostu wygodna. Mieszkanie, pieniądze, auto. A teraz mam dość. Jesteś mi do niczego niepotrzebna.

Krzysztof, ty ty nie możesz tak zrobić. Widziałeś, przez co przeszłam, na co czekałam

Twoje problemy, nie moje. Robię, co chcę.

Zamknął walizkę, wrzucił do niej konsolę i wyszedł.

Bogna przez dni leżała w osłupieniu, nie jedząc, nie śpiąc. Trzy dni później zaniepokojeni rodzice zabrali ją do siebie. Na widok córki w takim stanie ojciec omal nie eksplodował z wściekłości.

Zawieźli ją do swojego domu w Zakopanem. Krzysztof został zwolniony jeszcze tego samego wieczoru, a dzięki znajomościom teść doprowadził do zamknięcia jego konta bankowego. Wszystkie oszczędności ulotniły się.

Krzysztof został bez złotówki, bez pracy, bez dachu nad głową. Ledwo stać go było na wynajem klitki na poddaszu. I nie miał żadnego planu.

Kilka miesięcy później Bogna znalazła nową pracę. Tam spotkała mężczyznę, Jacka. Nie był już młody, ale uczciwy, spokojny, i od razu traktował ją z szacunkiem i dobrocią.

A pół roku później zdarzył się mały cud: dwa różowe paski na teście. Łzy, śmiech, telefon do rodziców i ta ogromna duma, iż kiedyś miała odwagę powiedzieć dość.

Idź do oryginalnego materiału