Paryski nie-co-dziennik
W ramach polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej odbył się w Paryżu, w Salle Gaveau, koncert orkiestry Polskiego Radia pod dyrekcją Anny Duczmal-Mróz. W tym samym dniu uhonorowano inną naszą Europejkę, Olgę Tokarczuk, tytułem doktora honoris causa Sorbony, na której trwała już wystawa wielkiego outsidera Europy – „Gombrowicz. Ja. Europejczyk” (potrwa do 11 kwietnia).
Podczas otwarcia ekspozycji studenci Sorbony czytali po polsku i po francusku „relacje z europejskości i polskości” tegoż „sportowca ducha”, jak mawiał o sobie Gombrowicz, mistrza Europy w dyscyplinach: formy, gęby i maski. Będąc poza Paryżem, studentów nie słyszałem, więc sam wyszperałem kilka „relacji”, by je tu zacytować:
Na imię mu było Witold, nazwisko – Gombrowicz/Z pozoru był to sobie zwykły spacerowicz/Lecz tkwiła w nim dzika dziwność nieświadoma siebie (Dziennik). Nie ma nic trudniejszego niż być, niczym więcej i niczym mniej, tylko sobą (Proza. Reportaże). Ja, Gombrowicz? Ale jaki Gombrowicz? I dlaczego Gombrowicz? Ja przekorny, ja upiorny, ja rozbawiony, ja umęczony, ja żyjący, ja umierający (Dziennik).
Nowe życie stwarza nowego człowieka (Proza. Reportaże). Żywiołem naszym jest wieczysta niedojrzałość. Co dzisiaj myślimy, czujemy, będzie nieuniknienie głupstwem dla prawnuków (Ferdydurke). Siła zbiorowa rodzi się w ten sposób, iż każdy zdobywa się na pewne ustępstwo z siebie… tak stwarza się potęga wojska, państwa lub kościoła. Potęga narodu. Ale to odbywa się kosztem jednostki (Dziennik).
Tylko kultura uniwersalna może sprostać światu, nigdy – kultury lokalne, nigdy ci, co żyją tylko fragmentami egzystencji. Utrata ojczyzny nie wtrąci w anarchię tylko tego, kto umie sięgnąć głębiej, poza ojczyznę, dla kogo ojczyzna jest tylko jednym z objawień wiecznego i uniwersalnego życia (…). Dziś już bynajmniej nie idzie o to, aby wytrwać w spuściźnie, którą nam przekazały pokolenia, idzie o to, aby ją w sobie przezwyciężyć (Dziennik).
Wiedza i prawda od dawna już przestały być naczelną troską intelektualisty – zastąpiła je troska o to po prostu, żeby się nie dowiedziano, iż on nie wie (…). Idea jest i będzie zawsze parawanem, za którym dzieją się sprawy inne i ważniejsze. Idea jest pretekstem. Idea jest narzędziem pomocniczym. Myślenie, które w oderwaniu od rzeczywistości ludzkiej jest czymś majestatycznym i wspaniałym, rozprowadzone w masie istot namiętnych i niedostatecznych staje się niczym więcej, jak tylko wrzaskiem (Dziennik).
Katolicyzm bywa środkiem pogłębienia i uszlachetnienia (…). Ale katolicyzm może też doprowadzić do otępienia, zastoju, sklerozy i wówczas katolik staje się okropny: doktryna zaciska się na szyi jak obroża, rodzi się błogostan zrobiony z zarozumiałej „pokory”, ten człowiek już wszystko wie, więc niczego nie chce się dowiedzieć, jest sędzią w imię Najwyższego – i oto byle jejmość i byle jegomość wyrokują w pięć minut o najwyższych i zaiste krwawych osiągnięciach kultury, och, nie dlatego, aby osobiście czuli się wyżsi, ale dlatego, iż są w posiadaniu prawdy objawionej (Publicystyka. Wywiady).
Idealizowanie ojczyzny to tchórzliwa forma patriotyzmu (Publicystyka. Wywiady). Płyniemy my na tym polskim statku, płyniemy, ale stałego gruntu nie poczujemy – aż zatoniemy! (Wspomnienia polskie). Nie dopracujemy się nigdy ani urody, ani cnoty polskiej, póki nie ośmielimy się odkryć polskich grzechów i polskiej brzydoty (…). Polak, zwrócony twarzą na Zachód, ma mętne oblicze, pełne niejasnych gniewów, niedowierzania, tajemniczych zadrażnień (Dziennik). jeżeli geografia rządzi duchem ludzkim, to duch w Polsce powinien być małostkowy, ciasny, zaściankowy… Ale czyż duch nie bywa przekorny? Antynomiczny? Czyż nie jest w stanie przezwyciężyć siebie samego? Polska, według mnie, powołana jest do najskrajniejszego uniwersalizmu, ponieważ tylko to zdoła skompensować jej geograficzne położenie (Wędrówki po Argentynie).
Nic głupszego nie mogłoby się nam zdarzyć niż dalsze pielęgnowanie wstydliwości, która nie dopuszcza do obnażenia. Polska i Polacy – to musi zostać rozebrane do naga, przynajmniej w sztuce (Dziennik). Społeczeństwu potrzeba dziesięciu tysięcy inteligentnych, czujnych, bystrych, wrażliwych i zorientowanych jednostek, które się wzajemnie podniecają, rozbudzają, dynamizują i są ośrodkami fermentu kulturalnego. Misja ich nie spełnia się na papierze, ale w życiu i nie kształtują oni rzeczywistości dzięki swych niezbyt udanych utworów, ale w bezpośrednim, osobistym oddziaływaniu (Proza. Reportaże).
Polak z natury swojej jest Polakiem. Wobec czego, im bardziej Polak będzie sobą, tym bardziej będzie Polakiem. jeżeli Polska nie pozwala mu na swobodne myślenie i czucie, to znaczy, iż Polska nie pozwala mu być w pełni sobą, czyli – w pełni Polakiem (…). jeżeli naród prawdziwie dojrzały powinien z umiarem sądzić własne zasługi, to naród prawdziwie żywotny musi nauczyć się je lekceważyć, musi on koniecznie być wyniosły w stosunku do wszystkiego co nie jest dzisiejszą aktualną jego sprawą i jego współczesnym stwarzaniem się (Dziennik).
Zło można przezwyciężyć, ale tylko w sobie. Narody świata: czy wciąż wam się zdaje, iż Hitler był li-tylko Niemcem? (Dziennik) …nikt nas nie słucha… ale my słuchamy nas samych (…). Patrzcie, jak mądrze tu stoję. Im większa mądrość moja, tym straszniejsza moja głupota (Ślub).
Kilku studentów zorganizowało happening à la Gombrowicz. Żądają przyznania nagrody Karola Wielkiego – przyznawanej osobie, która wniosła największy wkład w jedność europejską – Donaldowi Trumpowi za to, iż wybudził Stary Kontynent z letargu. Ja, Europejczyk pewnie by ich poparł, ale największy z pisarzy nieznanych, według tygodnika L’Express, już od 55 lat leży w europejskiej ziemi na małym cmentarzu w Vence.
Leszek Turkiewicz