Wielu uczniów z naszej szkoły angażuje się w działalność harcerską. Jeden z nich to Franciszek Szweblik z klasy 2a LO o profilu humanistycznym, który należy do 37. Próbnej Drużyny Wędrowniczej „Leopardy” ze Szczepu Salamandra, wchodzącego w skład Hufca Ziemi Rybnickiej Chorągwi Śląskiej ZHP.
Franciszku, kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z harcerstwem?
Był to chyba 2016 rok, ale nie mam stuprocentowej pewności. Nie zajmuję się liczeniem czasu. Bardziej koncentruję się na drodze, którą przez te lata przeszedłem. Na początku byłem zuchem, potem harcerzem, następnie starszym harcerzem, a teraz jestem harcerzem wędrownikiem.
A co to znaczy?
Oznacza to, iż jestem na trzecim etapie harcerskim, który stawia przede mną inne zadania niż wcześniejsze, między innymi także takie, iż jako przyboczny pomagam w wychowywaniu zuchów, którzy rozpoczynają dopiero swoją przygodę z harcerstwem.
Jak to konkretnie wygląda?
Jestem odpowiedzialny za formację harcerską 26. Gromady Zuchowej „Tropiciele Przygód” w duchu ideałów ZHP. Przygotowujemy program realizacji poszczególnych tropów. W czasie zbiórek uczymy zuchy umiejętności i sprawności, a także uwrażliwiamy na wartości i potrzebę służby ludziom. Po przejściu próby zuchy otrzymują naszywkę potwierdzającą zdobycie konkretnych sprawności.
Używasz liczby mnogiej.
Nie pełnię swojej funkcji sam. Współpracuję z dwiema druhnami. Wspólnie ustalamy strategię działania i prowadzimy zbiórki.
Praca z małymi dziećmi musi być dla Ciebie wyzwaniem?
Właściwie odkrywam, iż ją lubię. Chciałbym choćby w przyszłości pracować z dziećmi jako instruktor albo nauczyciel.
A co z Twoim marzeniem? Na początku pierwszej klasy wspominałeś o swoich planach zostania aktorem?
Myślę teraz, iż to jednak nie dla mnie. Zresztą talenty aktorskie mogę wykorzystywać podczas zbiórek. Ostatnio wcieliłem się w Piotrusia Pana. Odgrywając tę postać, łatwiej było mi dotrzeć do dzieci ze swoim przekazem.
To wspaniale, iż możesz wykorzystać swoje zdolności aktorskie. Myślę, że
w pewnych zawodach – między innymi nauczyciela – są one bardzo przydatne. Jak liczna jest gromada zuchów, którymi się opiekujesz?
Należy do niej trzydzieścioro zuchów.
To spora grupa. Świadczy to chyba, iż harcerstwo wciąż jest atrakcyjne?
Owszem. Zdarza się, iż ktoś odchodzi, ale zawsze przychodzą nowi, którzy chcą spędzać czas, ucząc się ciekawych i pożytecznych rzeczy jak udzielanie pierwszej pomocy, łamania szyfrów czy też wiązania węzłów. Można też nawiązać wiele wartościowych znajomości. Mnie bycie harcerzem sprawia bardzo wiele radości.
Ważny aspekt Twego życia jako harcerza to także drużynowe wyjazdy? One chyba też są atrakcyjne?
Dają posmak przygody. W ciągu roku szkolnego organizowane są biwaki. W czasie wakacji wyjeżdżamy na dłuższe obozy. Pozwalają one rozwinąć umiejętność przetrwania w trudnych warunkach, z daleka od udogodnień cywilizacji. Często w ramach organizowanych zajęć musimy sami przygotowywać dla siebie posiłki. Gotowanie to ważna umiejętność harcerza. Spędzamy dużo czasu w rozwijaniu również innych sprawności. Są też zabawy, które służą wzajemnej integracji.
Podczas wyjazdów zatrzymujecie się w lesie?
Przeważnie obozy realizowane są w stanicach harcerskich. Ostatnio byliśmy w bazie obozowej w Wenecji, położonej nad jeziorem Ruda Woda. To bardzo malownicze miejsce oddalone
o dwa kilometry od najbliższych zabudowań.
Harcerstwo dopinguje Cię do samodoskonalenia?
Tak, ciągle zdobywam kolejne umiejętności. Uczestniczę w szkoleniach, które pozwalają mi lepiej poznać siebie: swoje mocne i słabe strony, uczę się też odpowiedzialności, radzenia sobie w różnych sytuacjach, a także współpracy z innymi. Uświadamiam sobie, jakie to ważne kierować się w życiu honorem.
Odkąd Cię poznałam, dostrzegam w Tobie dużo duchowego piękna, w różnych sytuacjach można polegać na Twoim słowie jak na Zawiszy, a to wskazuje, iż nie jesteś harcerzem jedynie z nazwy. Życzę spełnienia tych wyzwań, które stoją przed harcerzem wędrownikiem oraz zdobycia stopnia harcerza orlego i harcerza Rzeczypospolitej. Dziękuję za podzielenie się swoim harcerskim doświadczeniem.








