Najsłodsza książeczka roku? Być może!
Gdy zobaczyłem ten tytuł – Jak ci pomóc, Robociku? – a pod nim niezwykle zasmuconego, małego robota, siedzącego w zdecydowanie za dużym fotelu, sprawy życia codziennego straciły jakiekolwiek znaczenie. Dosłownie chciałem rzucić wszystko, dorwać się do tej książki i pomóc temu metalowemu szkrabowi w jakichkolwiek problemach, które go trapią. Ale jakie to mogą być problemy? Brak kasy na WD-40? Proszę bardzo o numer konta bankowego i idzie przelewik. Brak angażu do nowych Star Warsów? Robociku, przecież ta seria jest już martwa i nikt jej nie ogląda poza naszym kochanym Czarem! No cóż, robocik, jak się okazuje, ma nieco inny problem…
Robocik zgubił swoją ulubioną śrubkę i smutno mu bez niej. W poszukiwaniach pomagają mu mi.in. Niedźwiedź, Zajączek i Sówka, ale śrubka się nie odnajduje, a zwierzęta nie potrafią pocieszyć Robocika. I gdy wydaje się, iż zguba już się nie odnajdzie, a Robocik pozostanie smutny, pojawia się Bóbr, który nie tylko ofiarowuje Robocikowi nową śrubkę, ale i coś znacznie cenniejszego.
Duet Wechterowicz-Dziubak zdążył już wyrobić sobie renomę na rynku m.in. dzięki takim tytułom jak Proszę mnie przytulić czy Na zawsze przyjaciele. Dla mnie jest to pierwsze spotkanie z tymi twórcami i muszę przyznać, iż jestem zachwycony. W Jak ci pomóc, Robociku? Wechterowicz i Dziubak robią można powiedzieć rzecz banalnie oczywistą. Serwują prostą, słodką historię z morałem, okraszoną wprost obłędnymi ilustracjami, które spokojnie mogłyby zawisnąć na ścianie w pokoju naszych pociech. To właśnie moim zdaniem przepis na idealną książeczkę dla dzieci, przy której dorośli również będą się świetnie bawić, podziwiając chociażby wspomnianą szatę graficzną. Podejrzewam, iż ona właśnie będzie także głównym powodem ku temu, aby do tej lektury często wracać. Książeczka jest wydana w nieco większym formacie i w twardej oprawie, liczy 32 strony i można ją kupić za około 30 złotych. Jest jednak pewna kwestia, która nie daje mi spokoju w związku z fabułą…
Czemu akurat bóbr? Czemu ze wszystkich zwierząt, która Robocik spotyka na swojej drodze, to właśnie bóbr okazuje się być najbardziej pomocny małemu protagoniście? W sensie, nie mam nic przeciwko, lubię bobry, jak każdy prawdziwy Polak, niemniej zastanawia mnie tok myślowy autorów recenzowanej tu książeczki. Chyba właśnie między innymi dlatego, gdy skończyłem czytać, poczułem pewnego rodzaju niedosyt. Ja wiem, nie o to w tej książce chodziło i jest ona przeznaczona przede wszystkim dla małych dzieci, ale mimo wszystko, jako czytelnik, chciałbym dostać trochę więcej historii małego robota. I dowiedzieć się, czemu akurat bober okazał się pomocny…
Niejednokrotnie pisałem w swoich recenzjach, jak to lubię pielęgnować w sobie dziecięcy pierwiastek poprzez lektury dla najmłodszych. Po przebojach z pewnym gadającym psiakiem, trochę mi to niestety zbrzydło. Duet Wechterowicz-Dziubak wraz ze swoim słodkim Robocikiem, przywrócili mi nadzieję i pokazali, iż są także inne wydawnictwa stricte dziecięce, warte uwagi – i za to im niezmiernie dziękuję. A najnowsze dzieło tego duetu – Jak ci pomóc, Robociku? – polecam każdemu dziecku, rodzicowi i dorosłym, którzy jak ja, są dumni ze swojego dziecięcego pierwiastka.