— Jak można zostawić dzieci z 90-letnią babcią?

przytulnosc.pl 2 dni temu

Z moim byłym mężem utrzymywałam normalne relacje, przecież mamy wspólne dzieci. Przez półtora roku normalnie się dogadywaliśmy. On płacił alimenty, uczestniczył w życiu dzieci, choćby jego mama i babcia miały dobre relacje z wnuczkami.

W zeszłym tygodniu okazało się, iż nie tylko ja decyduję, z kim moje córki mogą zostać, gdy jestem w pracy…

Przed weekendem po córki przyjechała teściowa. Waleria chciała je zabrać do siebie. Przygotowałam wszystko, co potrzebne, i wysłałam je ze spokojnym sercem.

Teściowa mieszka razem ze swoją 90-letnią matką. Na swój wiek Zofia ma się całkiem nieźle. Ale ma problemy ze słuchem i chodzi z laską. Może bawić się z prawnuczkami lub czytać im książki. Dostaje bardzo dobrą emeryturę, więc często je rozpieszcza.

Moja starsza córka ma 6 lat, a młodsza jest o dwa lata młodsza. Starsza zawsze nosi ze sobą zwykły telefon komórkowy. Jestem za bezpieczeństwem dziecka, choć teściowa nigdy nie dawała powodów do niepokoju.

W sobotę zadzwoniłam do Marii. Córka powiedziała, iż są z prababcią. Jedzą pierogi. Pomyślałam, iż teściowa wyszła załatwiać jakieś sprawy. Jednak gdy zadzwoniłam ponownie po kilku godzinach, Maria powiedziała, iż babcia przez cały czas nie wróciła. Zofia usnęła, a one oglądają telewizję.

Zadzwoniłam do teściowej. Ona zaczęła mnie uspokajać, mówiąc, iż wróci rano, więc nie ma się czym martwić. Mówiła, iż babcia nie jest leżąca, poradzi sobie z dziewczynkami. Najgorsze, iż mój były mąż o wszystkim wiedział. Razem świętowali urodziny jego dziewczyny, a Waleria też była zaproszona, więc zostawiła wnuczki. Dlaczego w ogóle je zabierała? To była jej inicjatywa!

Spakowałam się i pojechałam po dzieci. Nie uważam, iż 90-letnia babcia jest w stanie pilnować dwóch małych dzieci. Tym bardziej, iż moje dziewczynki lubią psocić.

Kiedy przyjechałam, prababcia spała. Obudziłam ją, żeby powiedzieć, iż zabieram dzieci. Ona zaczęła mnie przekonywać, żeby je zostawić. Ale nie zamierzałam ryzykować — nie mam zapasowych dzieci.

Po pół godzinie zaczęły się gniewne telefony z wyrzutami. Twierdzili, iż nie miałam prawa zabierać dzieci, bo umówiliśmy się, iż będą u babci na weekend. A to nic, iż dzieci były pozostawione same sobie? Były mąż rzucił się na mnie, mówiąc, iż on jako ojciec też ma prawo głosu. Uważa, iż prababcia jest wystarczająco sprawna, by opiekować się prawnuczkami.

A co by było, gdyby dziewczynki odkręciły gaz lub wzięły zapałki? Co by było, gdyby wyskoczyły przez okno lub wzięły nóż? Za dużo niebezpieczeństw w mieszkaniu dla takich małych dzieci, które zostały bez nadzoru. Babcia po prostu spała!

Waleria się na mnie obraziła. Powiedziała, iż nie miałam prawa przychodzić do niej bez zaproszenia i zabierać dzieci. Zaprzecza, iż Zofia nie jest wystarczająco sprawna, by radzić sobie z dziewczynkami.

Jest mi bardzo przykro. Zawsze marzyłam, żeby moje dziewczynki utrzymywały kontakt z babcią, ale teraz sto razy się zastanowię, zanim je gdzieś puszczę z teściową. Kiedy jej to powiedziałam, oskarżyła mnie, iż dyktuję zasady, chociaż nie tylko ja jestem rodzicem. Powiedziała, iż pójdzie do sądu, by ustalić czas spotkań z wnuczkami, skoro nie chcę przestrzegać ustaleń.

Wygląda na to, iż już nie będziemy się dogadywać. Nie rozumiem, w czym moja wina. Czy zostawiłabyś dziecko z 90-letnią staruszką? A dwójkę dzieci?

Niech Bóg da, żeby Zofia żyła jeszcze długo, ale w jej wieku opieka nad dziećmi jest niebezpieczna. choćby ja czasami nie daję rady z moimi rozrabiakami, a co dopiero ona? Myślę, iż każda rozsądna kobieta postąpiłaby tak samo na moim miejscu. Nie boję się sądów, bo prawda jest po mojej stronie. Ale po sądowych sprawach nasze relacje ostatecznie się zepsują.

Idź do oryginalnego materiału