Lista pytań i zdań, które nie powinny paść przy świątecznym stole jest długa. "Kiedy doczekamy się wnuków?", "Kiedy ślub?", "Ile jeszcze będziecie wynajmować? Może pora na kredyt?", "Dostaniesz w końcu ten awans?", "No chyba ci się przytyło..." - te i wiele innych zdań mogą powodować dyskomfort, przywoływać bolesne wspomnienia i rozdrapywać rany.
REKLAMA
Zobacz wideo Święta u Trybsonów. Nie zgadniecie, co jedzą zamiast barszczu
- Uczucie zranienia pojawia się wtedy, gdy czujemy się odrzuceni, skrytykowani czy w jakiś sposób poniżeni. Wtedy we znaki daje nam się nie tyle zakłopotanie, ile wstyd - zauważa June Tangney, profesorka psychologii na Uniwersytecie George’a Masona. Z powodu wstydu często nie reagujemy na złośliwe przytyki i wierzymy w to, iż to właśnie w nas tkwi problem. Ważne jest odrzucenie takiego myślenia i stanowcza reakcja na niewygodne pytania. Jak to zrobić? Sposobów jest kilka.
Jak reagować na niewygodne pytania przy świątecznym stole?
Przede wszystkim powinniśmy postępować zgodnie z własnym sumieniem. jeżeli czujemy, iż granica została przekroczona, mamy prawo powiedzieć "nie". Dyskusję można uciąć jednym zdaniem: "Dziękuję, iż się o mnie troszczysz, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać" albo "To nie jest temat na rozmowę przy świątecznym stole". Bezpośredni komunikat zwykle przynosi natychmiastowy efekt.
Zobacz także: Tyle dni trzeba pracować, żeby zarobić na święta. Polacy będą musieli zacisnąć pasa
Dwa słowa, które otwierają dyskusję
Inną metodę reagowania na zaczepki proponuje wykładowca Uniwersytetu Stanforda i ekspert ds. komunikacji Matt Abrahams. Jest on zwolennikiem otwierania dyskusji poprzez stosowanie dwóch zwrotów: "Wytłumacz mi" lub "Pomóż mi zrozumieć". Przykładowo: "Pomóż mi zrozumieć, dlaczego brak ślubu to problem". Ważne jest jednak, by zachować neutralny i nieoceniający ton. Według eksperta krytycy rzadko są w stanie podać racjonalne powody swoich zastrzeżeń i uświadamiają sobie bezpodstawność swoich zarzutów. Taka rozmowa przy świątecznym stole może dać też innym do myślenia.