Jaworzno (cz.1) - Malediwy po polsku

czarna28.blogspot.com 6 miesięcy temu



Witajcie Kochani!
Czas na kolejne relacje z mojego wyjazdu.
Jesteście gotowi?


Ponieważ mam sporo zdjęć,
to chyba podzielę sobie moje opowieści na kilka postów,
by Was nie zanudzić ilością.

Wiecie co?
długo czekałam na ten moment,
tak myślę i czuję, iż końcu się "przebudziłam"!!!!
(czytaj: pozbierałam z tego gówna, które mnie zwaliło z nóg
pod koniec 2022 roku...
chociaż... nigdy nie wiadomo jaki trup z szafy
może mi jeszcze kiedyś wyskoczyć).

Nabrałam spowrotem ochoty i energii
na moje fotografowanie i wyjazdy, a to już dobry znak.
czyli... BACK TO THE BUSINESS

Co więcej,
odkurzyłam swojego drona i kamerkę sportową,
spróbuję teraz nagrywać również krótkie filmiki.
No... taki w każdym razie mam plan 😉
Co za tym idzie...
wiadomo: więcej materiału, to i więcej obróbki w związku z tym
ale mam nadzieję, iż dzięki temu blog mój będzie ciekawszy.

💢💢💢


No dobrze, jak już po tytule się zorientowaliście,
będzie o MALEDIWACH
ale tych naszych, polskich 😉
(Te oryginalne też mi zaprzątają głowę! 😎)


O polskich Malediwach dowiedziałam się na początku tego roku,
zupełnie przypadkowo z jakiegoś bloga,
który mi wujek Google podrzucił jako ciekawostkę "specjalnie dla mnie".
No powiem Wam, czasem mu się uda dobrze spersonalizować
moje upodobania😂😂😂

Także Malediwy wylądowały na mojej
LISCIE DO ZOBACZENIA/ZROBIENIA.

Poszły w ruch notatki.
Musiałam sprawdzić gdzie to miejsce się znajduje,
jaki tam jest dojazd,
bo ja na razie pozostanę niezmotorozowana.
Oczywiście należało też przy okazji sprawdzić sobie,
jakie inne i interesujące rzeczy Jaworzno ma do zaoferowania.

No i ku mojemu zdziwieniu,
okazało się, iż to bardzo blisko, zaledwie 20 km od Katowic!

Do urzeczywistnienia planów potrzebowałam poczekać
na odpowiednią porę roku:
słońce, ciepełko i zieleń.

W planie miałam podjechać tam, gdzieś pod koniec maja.
Ale, wiecie życie jest przewrotne i często krzyżuje nam nasze plany.
Także termin ten przesunęłam na bliższy, 16 maja br.

Podróż odbyłam takim oto pięknym kolorowym pociągiem
i od razu wiedziałam, iż dzień będzie bardzo pozytywny.


Jak to mówi przysłowie:
"Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje".


Postanowiłam wyruszyć bardzo wcześnie rano,
by przybyć na miejsce zanim jeszcze zejdą się ludziska.

I wiecie co?
Gdy dotarłam na miejsce, byłam tam SAMIUSIEŃKA
Tylko ja i przyroda!
Pogoda w ten dzień była boska 😍!


Park Gródek w Jaworznie, bo o nim dziś mowa
powstał na terenie dawnej kopalni dolomitu,
która po zakończeniu działalności wydobywczej została zalana wodą.
Dzięki temu powstały tam malownicze zbiorniki wodne,
które dziś przyciągają licznych turystów
no i mnie.


Są tam dwa zbiorniki wodne:

Orka - większy zbiornik, który ma ok 18 m głębokości,
a w nim gigantyczne karpie oraz inne ryby!
Używany również jako atrakcję dla płetwonurków.
Prawdopodobnie na dnie zbiornika wodnego zatopiona jest koparka i samochód.

A tu zobaczcie te karpie:


Drugi zbiornik nazywa się
Wydra - jest mniejszym zbiornikiem z kładką na wodzie do spacerowania,
tak dobrze znanym ze zdjęć w internecie.



To właśnie te kładki i wodne altanki
do złudzenia przypominają kadry z Malediwów
no... i jeszcze przepiękna turkusowa woda!

Taaadaaaammmm !!!




Poniżej fotki, zrobione zanim zeszli się ludzie.
Zauważcie, iż woda przybiera różne kolorki
w zależności jak się odbija nam w niej światło i niebo.






Rybki mnie zachwyciły, i TA krystaliczna woda!






Kochani, musielibyście usłyszeć przyrodę z rana!!!
Koncert, iż aż ciarki ma się na plecach 😀
Zreszta co ja Wam piszę, przecież możecie już teraz i posłuchać.


Woda była lodowata, ale czego się nie robi dla swojej pasji 😏
Po 5 minutach traciło się czucie w nogach 😂😂😂
Spójrzcie na tę gęsią skórkę 😝


Ale powiem Wam, twardziel ze mnie,
bo brodziłam tam dobre pół godziny.
Potem musiałam ubrać bluzę, bo mi było zimno jak diabli.
Dobrze, iż dzionek zapowiadał się gorący,
tak wiec zdążyłam się ponownie rozgrzać..


Zdążyłam też polatać dronem i zrobić kilka fotek z wysokości.
Niestety wiatr przybrał na sile i mój mini dron
musiał walczyć z niestabilnością w powietrzu.
Ponieważ dawno nie latałam, a nie miałam czasu i możliwości odświeżyć
sztuki latania, filmy w locie były dla mnie bardzo niesatysfakcjonujące.
Zostałam więc przy zdjęciach, a te pokaże Wam w kolejnym poście.
Latania z filmowaniem musze się nauczyć na nowo 😰.

💢💢💢

Około godz, 10:30 ludzie zaczęli się schodzić w to miejsce.





Dużą frajdę miały tu dzieci, brodząc z rybkami.
Pieska trzeba było nosić na rękach.
Dlaczego?
Woda w tym stawie ma odczyn wysoko zasadowy,
także myślę, iż właściciel się może bał,
że pies będzie próbować się napić tej wody.




Całe szczęście, iż aż takich tłumów nie było.
Plusem było to, iż wybrałam się tam w środku tygodnia.
Nie mniej, gdy ludzie zaczęli się schodzić, był to dla mnie znak,
że pora mi się z tamtąd ewakuować.


Nie byłabym sobą, gdybym nie wybrała się na eksplorację terenu.
Dzięki temu obeszłam oba zalewy
i mogłam sfotografować je z wysokości.






Spójrzcie jak tam pięknie 😍





Te zawijasy przypominają mi kształtem moją ukochaną
Drogę Atlantycką w Norwegii 😍



No i powiedzcie sami...
czyż nie jest tam pięknie?!

Ja byłam zachwycona!!!

Gorąco polecam, zwłaszcza w słoneczny dzień,
bo wtedy woda ma szafirowy kolor.
Może mniej goręcej polecam na weekend,
bo daje głowę urwać, iż są tam wtedy większe tłumy.

Wszelkie informacje na temat Parku Gródek
bardzo łatwo znaleźć w internecie,
wiec sobie je tym razem podarowałam.

Kochani zbliża się kolejny weekend,
życzę Wam spokoju i miłego odpoczynku.

Ps. a jeżeli spodobał ci się mój post,
daj znać koniecznie w komentarzach?
Jeśli nie... to też wal śmiało, ja się nie obrażam 😜

SERDECZNOŚCI 💚






Idź do oryginalnego materiału