**Jedyna niewierność przed ślubem: jak komentarz o wadze zmienił życie**
Agnieszka była niewierna mężowi tylko raz, jeszcze przed ślubem. Nazwał ją grubą i powiedział, iż nie zmieści się w suknię ślubne. Zraniona, wybrała się z koleżankami do klubu. Upita, obudziła się w nieznanym mieszkaniu z przystojnym niebieskookim mężczyzną. Wstyd ją sparaliżował! Nic nie powiedziała Wojtkowi, wybaczyła mu obraźliwe uwagi i zaczęła dietę. Alkohol odstawiła, bo niedługo dowiedziała się, iż jest w ciąży to był dobry pretekst.
Córka urodziła się w terminie, piękna, niebieskooka, a Wojtek uwielbiał ją nad życie. Przez pięć lat Agnieszka wmawiała sobie, iż wszystko jest w porządku córka ma niebieskie oczy, bo teść też je miał. A te loczki? Starała się wymazać z pamięci tamtego kędzierzawego chłopaka, którego imienia choćby nie pamiętała. ale coś w sercu podpowiadało, iż dziecko nie jest Wojtka. Może dlatego wybaczała mu wszystko: nocne SMS-y, częste wyjazdy służbowe, wieczne narzekania na jej wygląd i gotowanie. Dziewczynka potrzebowała rodziny, kochała ojca, a który mąż nie oszukuje?
Cierp, dokąd pójdziesz? mówiła matka. U nas miejsca nie ma, babcia w łóżku, brat przywiózł synową, gdzie was pomieszczę? Mówiłam: nie przepisuj mieszkania na teściową, zostaniesz przy rozbitej szafie!
Agnieszka cierpiała. Ale to nie pomogło, i pewnego dnia Wojtek odszedł. Twierdził, iż poznał inną, choćby płakał, zapewniał, iż zawsze będzie ojcem Zosi, ale nie może iść przeciw uczuciom. Teściowa, która niby kochała wnuczkę, po rozwodzie rzuciła:
Zrób test ojcostwa, może na próżno płacicie alimenty!
Agnieszka była w szoku: myślała, iż tylko ona ma takie podejrzenia. Okazało się, iż nie.
Oszalałaś? warknął Wojtek. Zosia to moja córka, to oczywiste choćby dla ślepego.
Teściowa nie spodziewała się takiej reakcji, bo gdy rok po rozwodzie Agnieszka trafiła do szpitala z zapaleniem wyrostka, dawne wątpliwości rozwiały się na widok znajomej twarzy.
Przepraszam, czy my się znamy? spytał chirurg.
Agnieszka energicznie zaprzeczyła. Liczyła, iż nie przypomni sobie. Ale on pamiętał, bo nazajutrz zażartował:
Mam nadzieję, iż nie uciekniesz jak ostatnio?
Agnieszka poczerwieniała jak burak. Postanowiła jak najszybciej opuścić szpital. Nie przewidziała jednego: przez te kilka dni Krzysztof zdążył sprawić, iż nie chciała już uciekać.
O córce nie wspomniała, tylko napomknęła, iż ma dziecko, ale ominęła kwestię ojcostwa.
Krzysztof zrozumiał od razu, gdy zobaczył dziewczynkę. Denerwował się, kupił lalkę, zasypywał Agnieszkę pytaniami, by nie popełnić gafy.
Rozumiesz mówił gdy byliśmy mali z siostrą, mama znalazła faceta, naprawdę go kochała, ale siostra go nie zaakceptowała, i w końcu go odtrąciła. Nie chcę tego. Chcę być dla twojej córki drugim ojcem.
Te słowa oszołomiły Agnieszkę. A gdy zatrzymał się i spojrzał na Zosię, stało się jasne: on też wszystko wiedział.
*”Jaka różnica myślała Agnieszka. I tak kiedyś trzeba będzie powiedzieć.”*
Przyzwyczajona do małżeńskich problemów, spodziewała się krzyków i oskarżeń. Ale Krzysztof, zostawszy z nią sam na sam, mocno ją objął i szepnął: *”Cudownie!”*.
Z początku Zosia wydawała się wyjątkowo go akceptować. Gdy jednak Agnieszka delikatnie spytała, czy nie ma nic przeciwko temu, by Krzysztof zamieszkał z nimi, córka wybuchnęła płaczem:
Myślałam, iż tata wróci! Niech Krzysztof mieszka gdzie indziej!
Agnieszka w końcu ją przekonała, ale Krzysztof był rozczarowany.
To przecież moja córka! Musisz im powiedzieć!
Wojtek tego nie zniesie. I Zosia. Dla niej on jest ojcem, a dla niego ona jedynym dzieckiem. Podobno jego nowa nie może mieć dzieci. Tak mówiła teściowa.
Krzysztof czuł się zraniony, Zosia urządzała awantury, a Agnieszka za wszelką cenę starała się utrzymać spokój w domu. W końcu ustalili zasady: sama woziła córkę do Wojtka, pilnując, by się nie spotkali, zostawiała Zosię z Krzysztofem, by się nie kłócili, a ona była jak sędzia między nimi. choćby na Dzień Kobiet przygotowywali życzenia, bojąc się, iż Zosia coś powie, a Krzysztof nie wytrzyma i wyzna prawdę.
Później Agnieszka zaszła w ciążę. Bała się, iż drugie dziecko będzie podobne do Zosi, a Wojtek domyśli się prawdy; bała się, iż Zosia będzie zazdrosna; bała się, iż Krzysztof wykorzysta jej pobyt w szpitalu i powie córce wszystko.
Umówiła się z matką, by zabrała Zosię na czas porodu. Matka zgodziła się, choć miała pod opieką dwójkę wnuków (brat obdarzył ją już potomstwem), ale plany się zmieniły: dzień przed porodem matka trafiła do szpitala z kamicą żółciową. Ojczym odmówił opieki nad trzecim dzieckiem, brat i jego żona ciągle pracowali. Agnieszka postanowiła zostawić córkę u Wojtka. Problem? Był w delegacji, a do teściowej nie chciała iść.
Czy ja sobie nie poradzę z córką? obraził się Krzysztof.
Poród był trudniejszy: cesarskie cięcie, żółtaczka u synka, a w domu bomba! Krzysztof twierdził, iż wszystko gra, ale Zosia nie chciała z nim rozmawiać, a Agnieszka się załamywała. *”Powiedział jej wszystko”* myślała.
Sąsiadki, którym się zwierzyła, namawiały, by wyznała prawdę, bo tajemnice zawsze wychodzą na jaw. Pod ich wpływem, pod wpływem hormonów, zadzwoniła do Wojtka:
Muszę ci coś wyznać.
Co?
Milczała długo, dobierając słowa.
Chodzi o Zosię, prawda?
Co o Zosię? przestraszyła się Agnieszka, choć sama chciała mu wszystko powiedzieć.
To córka twojego kochanka. Wiem wszystko.
On ci powiedział? zdziwiła się.
Wiedziałem od dawna, uspokój się. Gdy miała rok, zrobiłem test. Przed wojskiem mówili, iż nie będę miał dzieci. Milczałem, liczyłem na cud. Ale potem zacz








