Niedziela szara, ale zaczyna się w dobrym nastroju. Wyspałam się, mójboze, jeszcze dwadzieścia lat temu nie pomyślałabym, iż jest to jedna z przyjemności życia! (Wróć, wróć, oczywiście, iż bym pomyślała, co też mi strzeliło do głowy, przecież byłam matką dwojga niemowląt).
Mo pojechała na urodziny do Tibradden zipline, Mi robi mi kawkę. Ja dalej piszę. Byliśmy z Mo już kiedyś w tym parku linowym, okazało się, iż to uwielbia, więc będzie się dziś na pewno popisywać. Nie ma lęku wysości, ale ja miałam jak ją oglądałam na tych linach.
Cały dzień z papierami, koło 15 poczułam zew przyrody i konieczność przewietrzenia głowy i poszliśmy na spacer do naszego lokalnego parku.


Wczoraj dobrze mi szło, dziś trochę gorzej, jestem straszna twócza bałaganiara, mam mnóstwo notatek i wypisów, a teraz trzeba z tego sklecić jakieś wypociny.
Czy wiecie, iż Lacan (znany francuski psychoanalityk) przyjmował choćby 10 pacjentów na godzinę przez osiem godzin dziennie? Każdy pacjent płacił od 100 do 500 franków (wizyta lekarska kosztowała 80 franków). Nic dziwnego, iż psychoanaliza ma taką złą sławę we Francji, hehe.