Jestem Ania, nie Mania

twojacena.pl 17 godzin temu

Ja jestem Nastia, nie Tasia

Nastia promieniała z euforii – zdała wszystkie egzaminy! Może nie na same piątki, ale wystarczająco dobrze, by rodzice byli dumni. Otwierając drzwi do domu, usłyszała znajomy głos mamy i… czyjś obcy, głuchy, jakby z przeszłości. Dziewczyna cicho wślizgnęła się do swojego pokoju, nie chcąc przeszkadzać. Ale usłyszała:
— Mówię ci, Tatiano, ostatni raz… — ostro powiedziała mama.

Stukanie w sieni – to tata wrócił na obiad. Nastia wyjrzała na korytarz i spotkała wzrok kobiety w białym, zniszczonym chuście. Rysy twarzy wydały się boleśnie znajome. Gdzieś już ją widziała… Dawny cień wspomnienia ukłuł ostro i nieprzyjemnie. Ta kobieta z natarczywym, lepkim spojrzeniem. Ta, która nazwała ją kiedyś „Tasią”.

— Witaj, Tasiu. Witaj, córeczko — powiedziała nieproszona gość.
— Idź już, Tatiana — powiedział spokojnie ojciec.
— Idę, idę… Do zobaczenia, siostrzyczko — rzuciła kobieta i wyszła.

Nastia stała oszołomiona.
— Tato, kto to był?
— Znajoma mamy.
— Ale nazwała ją siostrą.
— Dziewczyny czasem tak mówią… Pewnie tak jest.

Ale niespokojne spojrzenie matki i napięta cisza w domu mówiły co innego. Było jasne – to nie była zwykła znajoma. To część ich tajemnicy.

Kilka dni później Nastia znów spotkała Tatianę.
— No, witaj, Tasiu — powiedziała, podchodząc blisko.
— Nie jestem Tasia, jestem Nastia.
— Pamiętasz mnie?
— Nie wiem… Bywałaś u mamy.
— U mamy? Ja jestem twoją mamą, Tasiu… Prawdziwą…

Tatiana złapała ją za ręce. Mówiła gorączkowo, chaotycznie, błagalnie. I Nastia – sama nie wiedząc dlaczego – poszła z nią.

— No, chodź, córeczko — kobieta prowadziła ją do starej izdebki. — Tu mieszkałaś, do dwóch lat… Pamiętasz?

Nastię ogarnęła fala wspomnień: brudna podłoga, ogryzione niedopałki, ktoś krzyczy, kopie w drzwi, a mała ona, malutka, szuka na podłodze czegoś do zjedzenia. Ktoś wkłada jej do ust brudne palce… I ona gryzie – do krwi. Strach. Łzy. Zimno. Tasia… wtedy nazywano ją Tasią.

Ochrypły głos w pokoju wyrwał ją z zamyślenia:
— Tanka, znowu się włóczyłaś? Pieniądze przyniosłaś?
Wpadł pijany mężczyzna z mętnymi oczami.
— A to kto u nas gości? To dla mnie, prezent? — i wyciągnął rękę do Nasti.

Ona gwałtownie otworzyła torebkę, wyciągnęła pieniądze:
— Macie! Tylko nie przychodźcie już więcej. Ani do nas, ani do mamy, ani do taty. Wszystko pamiętam. I wy dla mnie – nikim jesteście.

— Tasiu…
— Nazywam się Nastia!

Biegła do domu, dławiąc się łzami. W domu trzęsła się, dostała gorączki. Mama znalazła ją zapłakaną.
— Mamo, byłam u niej… Pamiętam… słoninę… brudne palce w ustach… ugryzłam…
— Moja dziewczynko… — matka kołysała ją jak małe dziecko.

A potem opowiedziała. O tym, jak w domu dziecka były dwie siostry – Tatiana i Olga. Razem je adoptowano. Tania początkowo była czuła, ale potem… się zmieniła. PalNastia przytuliła się do mamy mocno, wiedząc, iż choć przeszłość boli, to teraz ma prawdziwą rodzinę, która nigdy jej nie opuści.

Idź do oryginalnego materiału