Dzisiaj wróciłam do domu, promieniejąc z euforii – zdałam wszystkie egzaminy! Może nie na same piątki, ale wystarczająco dobrze, by rodzice byli dumni. Gdy otwierałam drzwi, usłyszałam znajomy głos mamy i… czyjś obcy, stłumiony, jakby wychodzący z przeszłości. Wślizgnęłam się cicho do swojego pokoju, by nie przeszkadzać, ale usłyszałam:
— Mówię ci ostatni raz, Tatiano… — mówiła mama ostrym tonem.
Pukanie w przedpokoju – to tata wrócił na obiad. Wyjrzałam do korytarza i spotkałam się wzrokiem z kobietą w białej, zniszczonej chuście. Jej rysy wydały mi się boleśnie znajome. Gdzieś już ją widziałam… Dawny cień wspomnienia ukłuł mnie ostro i nieprzyjemnie. To ta kobieta z natarczywym, lepkim spojrzeniem. Ta, która nazwała mnie kiedyś „Tosią”.
— Witaj, Tosiu. Witaj, córeczko — powiedziała nieproszona gość.
— Idź już, Tatiano — sucho odezwał się tata.
— Już idę… Do zobaczenia, siostrzyczko — rzuciła kobieta i wyszła.
Stałam oszołomiona.
— Tato, kto to był?
— Znajoma mamy.
— Ale nazwała ją siostrą.
— Dziewczyny czasem tak mówią… Może.
Ale niespokojne spojrzenie mamy i napięta cisza w domu mówiły coś zupełnie innego. Było jasne – to nie była zwykła znajoma. To była część ich tajemnicy.
Dwa dni później znów spotkałam Tatianę.
— No, witaj, Tosiu — powiedziała, podchodząc blisko.
— Nie jestem Tosia, jestem Nastka.
— Pamiętasz mnie?
— Nie wiem… Bywałaś u mamy.
— U mamy? Ja jestem twoją mamą, Tosieńko… Prawdziwą…
Tatiana złapała mnie za ręce. Mówiła gorączkowo, nieskładnie, błagalnie. I ja – sama nie wiedząc dlaczego – poszłam z nią.
— Proszę, wejdź, córeczko — kobieta zaprowadziła mnie do starej izdebki. — Tu mieszkałaś, do drugiego roku życia… Pamiętasz?
Zalała mnie fala wspomnień: brudna podłoga, ogryzione niedopałki, ktoś krzyczy, kopie w drzwi, a ja, malutka, szukam czegoś do jedzenia na ziemi. Ktoś wpycha mi do ust brudne palce… A ja gryzę – do krwi. Strach. Łzy. Zimno. Tosia… wtedy nazywano mnie Tosią.
Szorstki głos wyrwał mnie z zapomnienia:
— Tanka, znowu się włóczyłaś? Masz pieniądze?
Do izby wpadł pijany mężczyzna z zamglonym wzrokiem.
— A to kto u nas taki? Prezent dla mnie? — i sięgnął po mnie.
Szybko otworzyłam torbę, wyciągnęłam pieniądze:
— Macie! Tylko nie przychodźcie więcej. Ani do nas, ani do mamy, ani do taty. Wszystko pamiętam. I wy jesteście dla mnie nikim.
— Tosiu…
— Nazywam się Nastka!
Biegłam do domu, dusząc się od płaczu. W domu trzęsłam się, dostałam gorączki. Mama znalazła mnie w łzach.
— Mamo, byłam u niej… Pamiętam… słoninę… brudne palce w ustach… ugryzłam…
— Moja dziewczynko… — matka kołysała mnie jak małe dziecko.
A potem opowiedziała wszystko. O tym, jak w domu dziecka były dwie siostry – Tatiana i Olga. Razem je adoptowano. Tania na początku była czuła, ale potem… się zmieniła. PalNigdy więcej nie zobaczyłam Tatiany, ale czasem odwiedzam jej grób – tam, gdzie leży część mnie, której nigdy nie chciałam znać.