Kasia nie chce być matką. "Ja już odchowałam dzieci rodzeństwa. Do pieluch wracać nie chcę"

gazeta.pl 17 godzin temu
- Wszystko zaczęło się, kiedy moja najstarsza siostra wyszła za mąż i zaraz zaszła w ciążę. Miałam 13 lat, kiedy urodziła dziecko. Z racji tego, iż mieszkaliśmy tuż obok, a moi rodzice nie mogli pomóc, bo wciąż pracowali zawodowo, zostałam nianią na telefon. W domu byłam ja i to właśnie mnie przypadło zajmowanie się ich dzieckiem - mówi w rozmowie z portalem eDziecko.pl Kaśka. Z czasem dzieci w rodzinie przybywało i to właśnie Kasi przypadło w udziale opiekowanie się każdym z nich. Dziś wie, iż nie chce być matką.
Kaśka (nazwisko do wiadomości redakcji) jest dziś 32-letnią kobietą, która spełnia się na polu zawodowym, a w wolnym czasie realizuje swoje pasje: dużo podróżuje. Pięć lat temu wyszła za mąż. Wesele, jak to na wsi, było duże i huczne. Od tego czasu przy każdej możliwej okazji, rodzina i znajomi, pytają kiedy będzie dziecko. - Nigdy nie przyznam się im, iż ja dziecka mieć nie chce. Nie zrozumieliby tego. Mam starsze rodzeństwo: trzech braci i dwie siostry. Każde z nich ma po dwoje, troje dzieci. To ja zajmowałam się tymi maluchami. To ja byłam nianią na pełen etat. Nie jeździłam ze znajomymi nad jezioro, nie chodziłam na osiemnastki. Siedziałam i zmieniałam pieluchy - opowiada.


REKLAMA


Zobacz wideo Małgorzata Socha zdradza, jaką jest mamą. "Są w naszym domu zasady" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Zaczęło się niewinnie. "Miałam tylko pomóc"
- Wszystko zaczęło się, kiedy moja najstarsza siostra wyszła za mąż i zaraz zaszła w ciążę. Miałam 13 lat, kiedy urodziła dziecko. Z racji tego, iż mieszkaliśmy tuż obok, a moi rodzice nie mogli pomóc, bo wciąż pracowali zawodowo, zostałam nianią na telefon. W domu byłam ja i to właśnie mnie przypadło zajmowanie się ich dzieckiem - opowiada Kaśka. - Miałam tylko pomóc, kiedy siostra musiała wyjść do sklepu, gdzieś pojechać, czy zwyczajnie chciała odespać zarwaną noc. Zawsze wtedy dzwoniła po mnie - zaznacza.


Kaśka początkowo nie buntowała się przy dokładaniu obowiązków. Lubiła spędzać czas ze swoim siostrzeńcem. Dzieci w rodzinie jednak przybywało. - choćby nie wiem, kiedy opieka nad bratankami i siostrzeńcami stała się moim obowiązkiem. Nosiłam na rękach, karmiłam butelką, układałam do snu. choćby opuszczałam szkołę, kiedy któryś z maluchów był chory, a jego rodzice musieli iść do pracy - mówi w rozmowie z portalem eDziecko i dodaje, iż przez wiele lat nie miała choćby "prawdziwych wakacji", bo swoją dwumiesięczną przerwę ze szkoły spędzała w towarzystwie maluchów.
Kocham je, uwielbiam spędzać z nimi czas, ale po tych wszystkich latach widzę, jak bardzo byłam wykorzystywana. Dorosłam, poznałam wspaniałego męża, mieszkamy co prawda z moimi rodzicami, bo dom jest duży i jest miejsce dla wszystkich, ale dzieci mieć nie chcę
- kwituje stanowczo i dodaje, iż dopiero po latach terapii uczy się o tym mówić i stawiać granice. - Dziś dopiero uczę się mówić 'nie'. Czasem ulegnę, czasem zgodzę się na coś wbrew sobie, ale pracuje nad tym. - Wielodzietność nie jest zła, ale obarczenie innych obowiązkiem opieki nad nieswoimi dziećmi, już tak - dodaje.


Rezygnacja z rodzicielstwa? "To była nasza wspólna decyzja, ale bliscy o tym nie wiedzą"
Kaśka, która zdecydowała się na szczerą rozmowę, zaznacza, iż do tematu rezygnacji z macierzyństwa długo dojrzewała. - Masz te dwadzieścia parę lat, chłopaka, z którym planujesz wspólną przyszłość, a wzorzec rodziny, który znasz to po prostu wielodzietność. Moja mama powiedziała kiedyś, iż w domu szklanek i dzieci nigdy nie za dużo, bo te pierwsze się wytłuką, a córki i synowie z domu odejdą. Też myślałam, iż tak będzie i z nami. Jak wzięliśmy ślub, to priorytetem było wyremontowanie starego domu. Po drodze pojawiały się potem kolejne rzeczy do zrobienia, aż w końcu uświadomiliśmy sobie, iż ani ja nie chce zostać matką, ani mój mąż ojcem - opowiada Kaśka.


- W zupełności wystarczy nam rola wujka i ciotki - zaznacza i dodaje, iż to była ich wspólna decyzja, jednak ich bliscy o tym nie wiedzą. - Są pytania o dziecko, słyszę, iż to już ostatni dzwonek, iż jak to tak można bez dziecka. Nigdy w życiu nie przyznam im się, iż świadomie rezygnuje z bycia matką. Ja już odchowałam dzieci. Do pieluch wracać nie chcę - kwituje.
W rodzinach wielodzietnych starsze rodzeństwo często obarczane jest opieką nad młodszymi dziećmi, zastępując maluchom rodziców, bo ci muszą pracować. Co sądzisz o tym zjawisku? Może chciałabyś/chciałbyś podzielić się własną historią? Chętnie jej wysłucham. Zapraszam do kontaktu: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału