Katarzyna już od dwóch godzin czekała w kolejce do baby Ani. Ta znachorka była jedyną nadzieją dla młodej kobiety.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Katerina od jednej godziny stała w kolejce do babci Niny. Ta zielarka była jedyną nadzieją młodej kobiety. Od kilku lat Katia nie potrafiła zajść w ciążę, mimo iż wszystkie badania były prawidłowe. Nie wiem, co wam powiedzieć wyniki w porządku, nie ma żadnych patologii wzruszyła ramionami lekarka. Ale musi istnieć jakaś przyczyna. jeżeli jestem zdrowa, dlaczego nie mogę urodzić? dręczyła się kobieta. Nie wiem. Medycyna jest bezsilna. Spróbuj może pójść do kościoła szepnęła lekarz.
Katerina i Dmitrij byli małżeństwem od pięciu lat. Mieli wszystko: pieniądze, własne mieszkanie, miłość i porozumienie. Jedynym, czego brakowało w ich przestronnym, bogatym domu, był dźwięk dziecięcego śmiechu. Kobieta od dawna czuła, iż nad nimi wisi klątwę, a wypowiedzi ginekologiczne tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu.
Kościół może pomóc, ale w twoim wypadku potrzebna jest wróżka! poradziła przyjaciółka, podając adres. Jedź, nie zwlekaj. Im szybciej, tym lepiej!
W końcu przyszła kolej Kateriny. Nieśmiało weszła do niskiej chatki. Przed jej oczami pojawiła się chuda, urocza staruszka w białej chustce i kolorowej sukni i uśmiechnęła się. Katia nigdy nie odwiedzała tego typu osób, więc wyobrażała sobie, iż zielarka będzie przerażająca, z kłami i czarnym kotem na ramieniu.
Dzień dobry, córeczko! Usiądź przy ikonie powiedziała łagodnym, miękkim głosem. Mam problem Katerina nie wytrzymała i zaczęła płakać. Wiem wszystko, kochana, i pomogę, jak mogę uspokoiła babcia Nina.
Kobieta usiadła na miękkim krześle przy wielkiej ikonie Matki Bożej. Staruszka zaczęła odmówić modlitwę i obchodzić ją świecą. Cała ceremonia trwała dwadzieścia minut. Potem Nina usiadła naprzeciw, chwyciła Katerinę za rękę.
Nie będziesz mogła urodzić. Musisz odczynić klątwę, która cię ciąży od dziecka powiedziała spokojnie. Jaka klątwa? Kogo miałam przekląć? Nic złego nikomu nie zrobiłam zapytała. Twoja matka wzięła na siebie straszny grzech, a ty płacisz za to wyjaśniła zielarka. To niesprawiedliwe! Mojej matki już nie ma, czemu mam ponosić jej winy? zdziwiona była dziewczyna. Tak rządzi wszechświat, nie mamy nad tym władzy
Czy pomożesz mi? zapytała z nadzieją. Nie. Jestem bezsilna. Gdybyś miała na przykład czarną moc albo spojrzenie, ale tego nie masz pokręciła głową. Musisz odkryć, przeciw komu twoja matka popełniła przewinienie i spróbować zadośćuczynić. I najważniejsze módl się szczerze, nie tylko za siebie, ale i za wrogów.
Dziękuję szepnęła.
Katerina wsiadła do samochodu i zadzwoniła do męża.
Dima? Dziś nie przyjdę. Muszę pilnie pojechać do cioci. Potem, kochanie, wszystko załatwię ruszyła w stronę wsi.
Katjusiu! Dlaczego bez zapowiedzi? Przeleję ci kąpiel! rozgrzała się ciotka Grażyna. Nie mam czasu, mam sprawę przerwała Katia. Musisz mi wyjawić prawdę. Co moja matka popełniła? Za co płacę?
Skąd to wiesz? zaskoczona była ciotka.
Katerina opowiedziała o wizycie u zielarki i przytoczyła całą rozmowę.
Kto by pomyślał Dobrze, słuchaj zaczęła Grażyna.
Ciotka wyjawiła, iż jej matka Zynaida była najpiękniejszą dziewczyną w wiosce. Miał wielu zalotników, ale zakochała się w zamężnym mężczyźnie Wasylu. Bez wahania zabrała go od żony. Odrzucona żona, Maria, została sama z noworodkiem w ramionach. Maria tak bardzo cierpiała po utracie męża, iż przyczołgała się do Zyny i błagała, by oddała męża. Zynaida ją odgoniła i wyśmiała. W rozpaczy Maria wykrzyknęła okrutne przekleństwo w stronę Zyny i jej nienarodzonych dzieci
Co się stało potem? zapytała przerażona Katia. Twoja matka poślubiła Wasyla, potem urodziłaś się ty. Niestety nie żyła długo; kolejno odchodzili po kolei. To już jakaś mistyka. Przekleństwo Marii chyba zadziałało, a teraz nie możesz mieć dzieci wykrzyknęła ciotka.
Czy Maria wciąż mieszka w wiosce? Chcę ją przeprosić za grzechy rodziców.
Maria już nie ma szczęścia. Po pewnym czasie oszalała. Najpierw była spokojna, a potem nagle rzuciła się na pierwszego przechodnia; ludzie ledwo ją powstrzymali. Została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, a jej syn, Lenia, trafił do domu dziecka.
Lenia już dorósł? Ma kilka lat więcej niż ja. Czy to mój brat od ojca? domyśliła się Katia.
Tak. I jego los nie był lepszy Po szpitalu wrócił do domu, zaczął pić i brać udział w bójkach. Następnie zaginął zimą w lesie. Znaleziono go następnego dnia, uratowano, ale nie udało się uratować nóg. Teraz porusza się na wózku inwalidzkim.
To dlatego Mama nie tylko zabrała ojca, ale i zrujnowała los niewinnych ludzi.
Tak jest! przyznała Grażyna.
Ciociu, zabierz mnie do brata. Muszę go zobaczyć powiedziała zdecydowanie.
Zwariowałaś? On cały czas pije. Nie wiadomo, co ma w głowie. Wracaj do domu, nie idź nigdzie!
Nie. jeżeli nie ty, to ludzie wskażą mi, gdzie jest Leonid odparła Katia, wstając.
Dobrze, niech tak będzie. Tylko potem się obwini! rzuciła ciotka, zakładając kurtkę.
Kobiety szły po zaśnieżonej ścieżce do domu Leonida. Po wejściu na podwórko Katia zauważyła, iż dom raczej nie jest już chatą, a zniszczonym szopem. Drewniany płot się rozpadł, a w pomieszczeniu nie było prądu. W małym brudnym oknie świeciła lampka naftowa. Katerina niepewnie zapukała w okno.
Nie zamknięte! usłyszała chrapliwy, męski głos.
Katia, jeżeli coś, jestem tu. Krzycz! szepnęła ciotka Grażyna.
Dziewczyna skinęła i weszła przez otwarte drzwi. W nos uderzył zapach taniego papierosa i wina. Rozrzucone były niedopałki i puste butelki. Przy stole w wózku inwalidzkim siedział mężczyzna nieokreślonego wieku. Na stole, zwinięty w kulkę, leżał biały kot jedyna jasna plamka w tym przygnębionym miejscu.
Ma pan kota na stole? wyjęła się Katerina, nie wiedząc, od czego zacząć.
To nie twoja sprawa! Biały ma tu pełne prawo, jest władcą odpowiedział Lenia z zamglonym spojrzeniem, próbując się skupić na nieznajomej. Co chcesz? jeżeli jesteś z pomocy socjalnej, wynoś się! Nie jadę do przytułku!
Nie, przychodzę z inną sprawą. Nazywam się Katerina, jestem twoją siostrą od ojca powiedziała szybko.
Ach tak? Siostra przybyła! skomentował z pogardą Leonid. Co chcesz? Spadek? To nie mój, dom należy do mojej matki!
Lenia, przyszedłam, by poprosić o wybaczenie. Co mogę dla ciebie zrobić? Leonid wybuchnął krzykiem, patrząc z pogardą na siostrę. W jego oczach widać było ból, rozpaczą i obojętność. Im dłużej Katia go obserwowała, tym bardziej przypominał jej ojca.
Masz sto rubli? nagle zapytał.
Katerina otworzyła torebkę i położyła na stole pięćset rubli. Dziękuję! Jestem wolna, wybaczyłam ci! jeżeli znów będziesz potrzebował wybaczenia, wpadnij! zaśmiał się Leonid.
Może lekarza? Potrzebne leki? nie wiedziała, co dalej powiedzieć.
Dziękuję! To wystarczy. Wszystko, znikaj, muszę spać!
Katerina wyszła z domu i cichym krokiem podeszła do chaty ciotki. Łzy zakryły jej oczy; spodziewała się wszystkiego, ale stan brata wstrząsnął ją do głębi.
No co? Rozmawialiście? pobiegła za nią Grażyna.
Rozmawialiśmy
Czy ci wybaczył? nie dawała spokoju ciotka.
Tak! przerwała kobieta. Dziękuję, iż pomogłaś. wracam do domu.
Zostałabyś do rana, noc jest długa
Nie, muszę do miasta skłamała.
Najbardziej Katerina chciała być sama. W ciągu jednego dnia spadło na nią tyle informacji, iż potrzebowała czasu, by je przetrawić. Przez cały kolejny tydzień wędrowała bez celu. Myśli o Leonidzie nie opuszczały jej ani w dzień, ani w noc. Była jedyną żywą osobą, jaką miał, i nie wiedząc, co zrobić, udała się do kościoła. Po mszy szczerze pomodliła się za wszystkich swoich wrogów, tak jak radziła babcia Nina.
Trudno ci, córeczko? zapytał ksiądz.
Katerina rozejrzała się i zobaczyła, iż jest sama w kościele.
Przepraszam, przeszkadzam? Już wychodzę wyszeptała.
Może warto się wyspowiadać? Odciążyć duszę?
Katerina zapłakała i opowiedziała księdzu wszystko, nie pomijając szczegółów.
Co mogę powiedzieć? zamyślił się ojciec. Nie warto było jechać do wróżki. Dzieci nie mogą spłacać win rodziców. Jedyną dobrą rzeczą, którą powiedziała, była mowa o modlitwie. Trzeba modlić się nie tylko za bliskich, ale i za tych, którzy krzywdzą.
Powiedzcie, co mam zrobić z bratem? Chcę mu pomóc, zabrać go z wioski, ale boję się, iż mąż tego nie zrozumie.
Postępuj według sumienia i serca!
Następnego dnia Katia znów pojechała do brata, tym razem z mocnym zamiarem.
Po co przyjechałaś? Daj pieniądze? wykrzyknął.
Leonid był trzeźwy i wściekły, widać było, iż czuje się fatalnie. Nie, nie dam.
Zbierz się i jedź ze mną. Nie przyjmuję sprzeciwu! Jestem twoją siostrą i nie mogę patrzeć, jak sam się niszczysz! jeżeli mnie nie potrzebujesz, to ja potrzebuję ciebie. Nie mam już nikogo.
Dokąd? Dokąd mam jechać? zaskoczony był Leonid.
Najpierw do szpitala, potem do mojego domu. Mam dwupiętrowy dom, duży ogród. Miejsca będzie pod dostatkiem!
Leonid patrzył na siostrę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Z jednej strony miał dość takiego życia, z drugiej nie znał jej.
Umówmy się: jeżeli ci się nie spodoba, odwieżę cię od razu. Nikt nie będzie cię trzymał wbrew woli.
Jedno warunek! odezwał się poważnie. Biały jedzie ze mną! wskazał na puszystego kota.
Bez problemu! Zawsze chciałam mieć kota! uśmiechnęła się Katerina.
***
Trzy miesiące minęły. Leonid zamieszkał w nowym domu. Okazało się, iż Lenia jest dobrym i wesołym człowiekiem. Zainteresował się komputerami i postanowił zostać programistą.
Lenia, jutro przyjadą protezy z Niemiec. Za kilka miesięcy będziesz stał na nogach! pogratulował Dmitrij.
Dziękuję! Nie wierzyłem, iż kiedyś będę chodził popłakał się.
To nie ja, to Katia Cieszę się, iż odnalazłam brata uśmiechnął się Dima.
Po pół roku Dima i Leonid stali przy oknie szpitalnym. Szczęśliwa Katia pokazała mężowi i bratu nowo narodzone bliźniaki.
niedługo będzie wesoło! roześmiał się Dima.
Gotowy na dwa siostrzeńce, wujku?
Zawsze gotowy! zaśmiał się Leonid. Damy radę!

Idź do oryginalnego materiału