Kobieca opowieść

newsempire24.com 16 godzin temu

Historia kobieca

Tatianę i Bogdana uważano za idealną parę. Oboje atrakcyjni, spełnieni zawodowo, z pieniędzmi, tylko dzieci nie mieli. Lekarze rozkładali ręce, stawiając niepocieszającą diagnozę.

Ale oni nie tracili nadziei. Chodzili do kościoła, modlili się, jak umieli, jeździli do świętych miejsc. Do kogo tylko nie udawali się po pomoc. Gdy tylko usłyszeli, iż w jakiejś wsi jest stara znachorka, od razu tam jechali. Jedna z nich powiedziała, iż dziecko będzie, a może choćby nie jedno, ale przez ból i straty. Dużo wtedy mówiła. Tatiana tak się ucieszyła, iż słuchała jednym uchem, nic nie zapamiętała, poza tym, iż trzeba wierzyć.

“Żyliby dla siebie, podróżowali, pieniędzy mają od góry, a oni robią z tego tragedię. Dzieci są niewdzięczne, wyrosną, to choćby szklanki wody na starość nie podadzą” – szeptali za jej plecami.

“Stara już, pewnie sama ma cały buzet chorób, a jeszcze dzieci chce. Powinna myśleć o wnukach…” Ale skąd wnuki, skoro nie ma dzieci?

Tatiana pewnego razu powiedziała Bogdanowi, iż go nie trzyma, żeby znalazł sobie młodszą kobietę, która urodzi mu dziecko, a może i więcej. Spojrzał na nią w taki sposób, iż pożałowała swoich słów i więcej tego tematu nie poruszała.
Tak żyli.

Wszystko było – praca, mieszkanie, pieniądze, ale okazało się, iż to za mało, by być szczęśliwym. Tatiana wiedziała, iż byłaby najlepszą matką na świecie. Wyobrażała sobie, jak kołysze na rękach malutkiego człowieka, podobnego do niej i męża, jak stawia pierwsze kroki, idzie do szkoły… Czasem sama próbowała się przekonywać: “Ludzie żyją bez dzieci. Więc taka nasza dola. Bóg nie daje dziecka, to znaczy, iż nie zasłużyłam”. I szukała w sobie wad, za które mogła być ukarana.

Może modlitwy pomogły, może zlitował się nad nimi Pan Bóg, nagradzając ich cierpliwość i wiarę. Pewnego dnia stało się to cudowne zdarzenie, w które tak mocno wierzyli.

Tatiana już nie śledziła cyklu. Gdy rano poczuła mdłości, pomyślała, iż coś nieświeżego zjadła poprzedniego dnia. Ale mdłości powtórzyły się następnego ranka. Potem gotowała zupę i od zapachu mięsa zrobiło jej się niedobrze. Czyżby…? Nie, to niemożliwe! Mimo to Tatiana poszła do apteki i kupiła dwa różne testy.

Jak często marzymy o cudzie, a gdy już go widzimy, wątpimy i nie wierzymy własnym oczom. Tak też Tatiana nie od razu uwierzyła, gdy zobaczyła dwie upragnione kreski. Ledwo doczekała się powrotu Bogdana z pracy, by podzielić się z nim radością.

“Jestem w ciąży” – wybuchnęła, ledwo wszedł do mieszkania, i podała mu test.

Rzucili się sobie w ramiona i stali tak długo, aż łzy euforii wyschły na policzkach.

Bogdan nie pozwalał jej dźwigać ciężarów, choćby do sklepu zabraniał chodzić bez niego, żeby nie nosiła zakupów. Ciągle pytał, jak się czuje.

“Przestań się nade mną trząść. Kobiety starsze ode mnie rodzą” – denerwowała się Tatiana.

“Nie obchodzą mnie inne kobiety, mam tylko ciebie. Nie chcę, żeby coś się stało tobie i naszemu dziecku” – mówił, całując żonę. – “A poza tym, sprawia mi przyjemność opiekować się wami”.

Gdy brzuch się zaokrąglił, sąsiedzi i koledzy z pracy nie pozostawili tego bez komentarzy. Jedni szczerze się cieszyli, a inni nie kryli negatywnych opinii.

“To jednak in vitro zrobiliście?”

“Nie urodzi, a jak już, to kalekę” – powiedziała jedna sąsiadka drugiej na ławce pod blokiem.
Tatiana usłyszała i gwałtownie oddaliła się od “życzliwych”. Szła, gładząc brzuch i szepcząc:

“Nie słuchaj nikogo. Będziesz najpiękniejsza i najmądrzejsza”. Wiedziała już, iż będzie córeczka.

Wcześniej omijała dziecięce działy w sklepach, teraz śmiało wchodziła i wybierała najlepsze ubranka dla dziewczynki. W domu rozpakowywała je i podziwiała, wyobrażając sobie w nich swoją córeczkę. Przytulała malutki body do twarzy. Pachniało sklepem, ale to w końcu były ubranka jej dziecka.

Gdy nadszedł czas porodu, umówili się w najlepszej klinice na cesarskie cięcie, bojąc się niespodzianek. Zbyt długo czekali, by ryzykować. Dziewczynka urodziła się zdrowa. Nie było dnia, by nie dziękowali komuś z góry za to szczęście.

Tatiana nie miała pokarmu, kupowali najdroższe i najlepsze mleko. Godzinami mogli patrzeć, jak ich córeczka śpi. Potem były pierwsze ząbki, pierwsze słowa, pierwsze kroki. Bogdan zaproponował, by Tatiana nie wracała po urlopie macierzyńskim do pracy. Dobrze zarabia, niech siedzi w domu z dzieckiem.

“Żadnych żłobków, tylko choroby z innych dzieci złapie”.

Córka stała się sensem życia dla Tatiany, z euforią zajmowała się nią w domu. Asia rosła w miłości, była piękną i posłuszną dziewczynką, nie sprawiała problemów.

Do szczęścia gwałtownie się przyzwyczajamy, przestajemy je zauważać.
Asia już chodziła do szkoły. Pewnego wieczoru odrabiała lekcje, Bogdan czytał gazetę, a Tatiana przygotowywała kolację. Zostało tylko pokroić warzywa do sałatki, gdy przypomniała sobie, iż zapomniała kupić majonez.

“Boguś, skoczę gwałtownie do sklepu” – powiedziała do męża.

“Mhm” – mruknął, nie odrywając wzroku od gazety.

Gdy wróciła, zabrała się za sałatkę. Dopiero gdy poszła wołać Asię na kolację, zauważyła, iż jej nie ma.

“Boguś, a gdzie Asia?”

“Pobiegła do Nadzi na chwilę”.

“Dawno?”

“Jak tylko wyszłaś”.

Tatiana spojrzała na zegarek – była wpół do siódmej. Mówią, iż w takich chwilach matka czuje niepokój, przeczucie nieszczęścia. Ale Tatiana nic nie poczuła, była spokojna. Przyjaciółka Nadia mieszkała w sąsiednim bloku. Czego się martwić? W każdej chwili można podejść i zabrać córkę.

Nie czekali na Asię, zjedli kolację. Potem Tatiana zadzwoniła pod domowy numer Nadii. Odebrała jej mama.

“Dzień dobry, mówi mama Asi. Już czas, żeby wracała do domu” – powiedziała Tatiana.

“Ale jej u nas nie ma. Myślałyśmy z Nadcią, iż jej nie puściliście. Co się

Idź do oryginalnego materiału