Kocham moją synową, ale nie mam już siły słuchać, jak syn narzeka, iż „wyciska z niego wszystkie soki”, dlatego postanowiłam, iż nadszedł czas coś zmienić!

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Mój trzydziestopięcioletni syn okazał się bardzo wybrednym facetem. Od 25. roku życia przedstawił nam pięć różnych dziewczyn, z którymi planował układać sobie życie, ale potem znajdował w nich wady, których nie mógł zaakceptować, i zrywał związek, by za chwilę przyprowadzić kolejną kandydatkę. Razem z mężem zaczęliśmy już myśleć, iż ten „lovelas” nigdy nie skończy swoich poszukiwań „ideału”. Aż w końcu się to stało – znalazł dziewczynę, w której zakochał się bez pamięci i choćby jej się oświadczył. Nie mogliśmy z mężem uwierzyć w swoje szczęście.

Na początku myślałam, iż nic z tego nie wyjdzie, iż ona tylko bawi się moim synem. Zresztą, myślę, iż wy też byście tak pomyśleli, gdybyście ją zobaczyli – wygląda jak prawdziwa modelka, jest inteligentna, odnosząca sukcesy, dobrze wychowana, o dziesięć lat młodsza od syna i do tego pochodzi z bogatej rodziny, sama też świetnie zarabia. Oczywiście, zdobyć jej uwagę nie było łatwo, więc syn robił wszystko, żeby spełniać jej zachcianki, które czasem sporo kosztowały.

To ona była głównym powodem, dla którego syn postanowił założyć własny biznes. Dziewczyna wielokrotnie mu to sugerowała, aż w końcu się odważył. Nie muszę chyba mówić, iż jego dochody w ciągu roku wzrosły trzykrotnie?

Przez pierwszy rok związku dziewczyna uparcie twierdziła, iż wyjdzie za niego dopiero wtedy, gdy osiągnie jej „poziom”. Nas to trochę niepokoiło, ale skoro to był wybór syna, nie wtrącaliśmy się. Ostatecznie przyjęła oświadczyny.

Organizacja ślubu też wzbudziła nasze zaniepokojenie, ponieważ rodzina synowej zapowiedziała, iż nie dorzuci ani grosza, bo chcą sprawdzić, czy zięć naprawdę będzie dobrym mężem i czy spełni wszystkie życzenia ich „księżniczki”. Syn musiał choćby pożyczać od nas pieniądze, żeby wszystko zorganizować na poziomie, a potem teściowie podarowali na wesele taką sumę, iż z nawiązką pokryła wszystkie koszty. Dla nas to było dość dziwne, ale może faktycznie była to ich forma próby, którą syn przeszedł z sukcesem.

Generalnie ich związek układa się dobrze, ale jest jeden problem, który przeszkadza obojgu. Synowa stale domaga się więcej – chce większego mieszkania, droższych ubrań, częstszych podróży i życia bez żadnych ograniczeń. Syn jest tym zmęczony i zaczyna mówić o tym, iż powinni zacząć oszczędzać, bo trzeba odkładać pieniądze na przyszłość dla dzieci. Na to synowa wpadła w złość i powiedziała, iż żadnych dzieci nie będzie, dopóki nie przeprowadzą się do Europy, gdzie będą mieć własne mieszkanie i będą mogli posłać dzieci do prywatnej szkoły.

Z jednej strony żal mi syna, bo bardzo stara się dla swojej rodziny, ale z drugiej strony rozumiem, iż gdyby nie ona, to pewnie nigdy nie osiągnąłby takich sukcesów ani nie starałby się ciągle przekraczać własnych granic.

Kocham swoją synową, szanuję ją, i ona też mnie szanuje. Jestem pewna, iż gdybym z nią porozmawiała o tym, żeby trochę zmniejszyła swoje wymagania, to by to zrobiła, ale nie widzę w tym sensu. Syn słucha jej rad i ciągle się rozwija, tak samo jak ona. Jestem wdzięczna synowej, iż odkryła w nim ten potencjał.

Idź do oryginalnego materiału