Filip zmienił się nie do poznania
"Mój syn Filip zawsze był bardzo energiczny, z głową pełną pomysłów i zapału do zabawy. Jego pasją są sport i rysowanie. Nigdy nie stronił od nowych wyzwań. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Moje dziecko po powrocie ze szkoły przypominało cień samego siebie. Dopiero po czasie dowiedziałam się, iż padło ofiarą nękania ze strony rówieśników.
Okazało się, iż Filip miał w szkole problem z jednym chłopcem – Igorem. Na przerwach ten chłopak nie dawał mu spokoju. Codziennie wyśmiewał go z powodu wyglądu, a konkretnie – jego chudości.
– Patyczak! Co ty w ogóle możesz zrobić? Jesteś za chudy, żeby cokolwiek zrobić! – usłyszał mój syn.
Na początku Filip nie mówił mi o tym, starał się z tym uporać sam, jak zwykle, ale potem zauważyłam, iż coś jest nie tak. W jego oczach nie było już tej iskry, którą miał zawsze. Z dnia na dzień stawał się bardziej smutny i przygnębiony.
– Nie masz na nic siły, co z ciebie za chłopak, patyczaku? Pokonałbym cię jednym ciosem – słyszał codziennie.
A potem kolejne 'żarty':
– O, patrzcie, patyczak przyszedł! Pewnie go zaraz z wiatrem powieje!.
Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby codziennie śmiać się z kogoś za to, iż nie spełnia jakiegoś wymyślonego przez kogoś kanonu.
Nie wytrzymałam – zadzwoniłam do matki tego chłopca
Zaczęłam się naprawdę martwić. Moje dziecko wracało do domu coraz bardziej zamknięte w sobie. Zdecydowałam się na coś, czego nigdy nie chciałam robić
– zadzwoniłam do matki chłopca, który dokuczał Filipowi. Czekałam na jakąś reakcję, może zrozumienie, ale to, co usłyszałam, dosłownie mnie zamurowało.
"Co pani ode mnie chce?" – zaczęła do mnie matka. "Przecież chłopcy już tak mają. Oni sobie dokuczają, to naturalne, iż rywalizują o to, który jest silniejszy. Niech pani nie przesadza. Chłopak musi nauczyć się bronić, to nie wina mojego syna, iż pani syn nie umie się postawić" – usłyszałam.
Co jej odpowiedziałam? Po pierwsze, iż to wina jej syna, a nie mojego dziecka! Po drugie, jak to możliwe, iż matka tego chłopca traktuje to wszystko jak zabawę? Jak można mówić, iż dziecko nie umie się obronić, zamiast zauważyć, iż to nie Filip ma problem, tylko jej syn.
"Wychowuje pani fajtłapę, która nie potrafi się obronić. To pani musi coś z tym zrobić" – powiedziała mi, jakby to było normalne, jakby nic wielkiego się nie działo.
Zamarłam...
To były słowa, które do tej pory mam w głowie. Jak można podejść do sprawy w taki sposób? Matka chłopca, który codziennie sprawia, iż moje dziecko wraca smutne, traktuje to jak coś normalnego i odwraca kota ogonem. Jakby dzieci miały prawo dręczyć inne dzieci, bo to tylko taka "chłopięca zabawa". To, co mówiła, było dla mnie niepojęte.
Nie pozwolę, by moje dziecko stało się ofiarą. Moje dziecko zasługuje na szacunek, na to, żeby nie bało się iść do szkoły. A ta matka, zamiast pomóc, po prostu to zignorowała. Co ja mam teraz zrobić? Czekać, aż Filip sam sobie poradzi? Tak się nie da. Moje dziecko nie będzie pośmiewiskiem, a ja nie będę stała z boku, patrząc, jak ktoś je rani.
Jak zakończyć ten koszmar?".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).