REKLAMA
Zobacz wideo
Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Dodatkowy obowiązek dla nauczycieliChociaż nowy rok szkolny jeszcze się nie zaczął, MEN nie śpi i planuje kolejne zmiany. Resort chce nałożyć na placówki obowiązek przygotowywania opinii o funkcjonowaniu danego ucznia na potrzeby orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego. Powstał już stosowny projekt ustawy, który trafił do konsultacji. MEN uważa, iż taka zmiana zaowocuje zwiększeniem trafności diagnozy i zagwarantuje wsparcie uczniów. Nauczycielom rzecz jasna ten pomysł się nie podoba, bo jeżeli wejdzie w życie, będzie oznaczał dla nich dodatkową pracę. Nauczyciele nie są do tego przygotowani?W rozmowie ze Strefą Edukacji dr Marta Majorczyk, psycholożka z Uniwersytetu SWPS stwierdziła: "W perspektywie rosnącej liczby opinii i orzeczeń oznacza to realne przeciążenie kadry. Nauczyciele, obok prowadzenia lekcji, będą musieli spędzać bardzo dużo czasu w przygotowywaniu tych opinii. To jest bardzo duże obciążenie, które będzie wymagało dodatkowego zaangażowania". Majorczyk uważa, iż nauczyciele nie mają wystarczającej wiedzy w zakresie diagnostyki i przygotowywania takich dokumentów. "Nauczyciele są przerażeni, bo muszą wypełniać bardzo rozbudowane dokumenty, co nie tylko jest czasochłonne, ale także wymaga dużej wiedzy diagnostycznej".Dlaczego jeszcze pomysł MEN nie podoba się nauczycielom?- Obowiązek przygotowania opinii na potrzeby kształcenia specjalnego spoczywa na poradni psychologiczno-pedagogicznej. Opinia ta jest wydawana na wniosek rodziców i zawiera zalecenia dotyczące wsparcia edukacyjno-terapeutycznego dla ucznia. Szkoła, do której uczęszcza uczeń, ma obowiązek zapoznać się z opinią i uwzględnić jej zalecenia w procesie edukacji - wyjaśnia w rozmowie z eDziecko.pl dr Karol Dudka-Różycki, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych i nauczyciel chemii z Krakowa.Pedagog uważa, iż pisanie przez nauczycieli, jak dany uczeń sobie radzi w środowisku szkolnym, dzielenie się swoimi spostrzeżeniami, nie powinno mieć nigdy charakteru wiążącego. - My nauczyciele nie jesteśmy w większości pedagogami specjalnymi czy psychologami, a złożoność ludzkiej natury nie pozwala przedmiotowcowi popatrzeć na ucznia w sposób całościowy - nie jest to zarzutem, ale faktem, o którym władza nie może zapominać - dodaje. Zaznacza jednak, iż praca nauczyciela, to praca jak każda inna. - Ma ruchomy przydział czynności i należy się z tym liczyć. Kwestią osobną jest wprowadzanie w ostatnim czasie zmian w edukacji - szybko, chaotycznie często w niejasnej formule. Miało być pięknie, a jest jak zawsze w polityce - politycznie - kończy swoją wypowiedź dr Karol Dudka-Różycki.
A ty? Co sądzisz o tej zmianie, którą planuje MEN? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości: ewa.rabek@grupagazeta.pl