Koniec z obowiązkową maturą z matematyki. Petycję w tej sprawie podpisało ponad 14 tys. osób

dadhero.pl 4 godzin temu
Ogromnym poparciem cieszy się napisana przez psycholożkę Annę Dróżdż petycja dotycząca zniesienia obowiązkowej matury z matematyki. Autorce w ciągu zaledwie kilku dni udało się zebrać ponad 14 tys. podpisów. To wystarczy, by złożyć petycję do Sejmu i zmusić posłów do zajęcia się tą sprawą.


Anna Dróżdż nie bawi się w konwenanse. W swojej petycji stawia sprawę jasno. "Zwracam się z żądaniem zniesienia obowiązkowej, pisemnej matury z matematyki. Obecny system edukacyjny, który wymaga od każdego ucznia przystąpienia do egzaminu maturalnego z tego przedmiotu, nie odpowiada różnorodnym potrzebom, talentom, możliwościom intelektualnym młodych ludzi w Polsce" – czytamy w dokumencie, który od 5 stycznia można podpisywać w sieci.

Matura z matematyki to zbędny stres


Równie konkretne jak sama petycja są też argumenty przedstawione w uzasadnieniu. "Dziś matura z matematyki to narzędzie do segregacji i eliminacji, a nie wyrównywania szans. Rozwój ma wiele twarzy. Są wśród uczniów wybitni: humaniści, baletnice, plastycy, przewodnicy turystyczni, hotelarze, uczniowie o zdolnościach lingwistycznych" – pisze Dróżdż. I dodaje, iż wielu uczniów ma problem z rozwiązywaniem zadań matematycznych z powodu coraz powszechniejszych wśród młodzieży zaburzeń, takich jak dyskalkulia czy FAS.

Inny argument za zniesieniem obowiązku zdawania matury z matematyki to troska o zdrowie psychiczne młodych ludzi. Dróżdż przypomina tu raport OECD z 2023, z którego wynika, iż polscy nastolatkowie są jednymi z najbardziej zestresowanych w Europie.

"Nie każdy uczeń posiada predyspozycje do nauki matematyki na poziomie maturalnym, a jej obligatoryjność powoduje stres i obciążenie psychiczne, które często wpływają negatywnie na zdrowie psychiczne młodzieży. W efekcie wiele osób mimo wysokiego poziomu nie osiąga wymarzonego wyniku na maturze, co ogranicza ich możliwości dalszego rozwoju edukacyjnego oraz zawodowego" – argumentuje autorka petycji.

Psycholożka wskazuje też badania, z których wynika, iż matematyka należy do najbardziej nielubianych przedmiotów, a "uczenie się przedmiotu, którego się nie znosi, jest: koszmarem, stresem, przedłużającym napięciem. Młodzież, zamiast skupić się na tym, co lubi, męczy się z tym czego nie znosi". Anna Dróżdż powołuje się przy tym na osobiste doświadczenia, bo sama jest matką nastoletniej córki, a do tego rozmawia z młodzieżą w swoim gabinecie terapeutycznym.

Szkoła źle uczy, więc nie może wymagać


To nie koniec. W uzasadnieniu petycji jest też ostra krytyka polskiego systemu edukacyjnego. Anna Dróżdż przypomina, iż najgorsze wyniki na maturach są zawsze właśnie z matematyki, najwięcej uczniów nie zdaje też egzaminu z tego przedmiotu. I nie jest to wina uczniów, ale "wadliwego procesu nauczania" tego przedmiotu.

"Nie dzieli się klas na grupy pod względem umiejętności i wiedzy oraz nie dostosowuje się zadań i tempa pracy na lekcji do możliwości uczniów. w tej chwili w wielu szkołach średnich klasy są przeładowane (powyżej 34 osób), wiele osób już na egzaminie ósmoklasisty ma bardzo niski wynik z matematyki i te braki tylko się ciągną" – pisze autorka petycji, powołując się na raporty NIK krytykujące proces nauczania matematyki.

Skutki są takie, iż wielu uczniów nie jest w stanie opanować matematyki na tyle, by dobrze zdać maturę. Zamożniejsi ratują się korepetycjami, ale to zdaniem Dróżdż nie jest rozwiązanie. Uczniowie dzięki korkom mają większe szanse zdać maturę z matematyki, ale i tak wiedza z tego przedmiotu im się nie przyda. "Zapewniam, iż ci uczniowie nie zostaną inżynierami. Maturzysta, który ledwo zdał egzamin z matematyki z wynikiem w okolicach 30-40 proc., nie planuje swojej przyszłości na kierunkach politechnicznych (…). Natomiast niezdanie matury z matematyki blokuje rozwój wielu uczniom" – przekonuje autorka petycji.

Na koniec Anna Dróżdż przedstawia też konkretną propozycję zmian w maturach. "Język polski i język obcy bez zmian. A następnie dodatkowy przedmiot pisemny do wyboru z całego katalogu (matematyka, fizyka, chemia, geografia, biologia, historia czy inne) i oczywiście rozszerzenie lub inny wybór. Niemniej z wyłączeniem matematyki, gdyż najwięcej uczniów oblewa właśnie ten przedmiot" – postuluje. I dodaje: "Niebywałe jest, iż młodzi ludzie w wieku 18 lat mogą głosować, kupić papierosy czy alkohol, ale nie mogą dokonać wyboru przedmiotu obowiązkowego na maturze”.

Matura z matmy tak, ale tylko dla chętnych


Nie jest to pierwszy taki apel do rządzących. Wiosną ubiegłego roku podobną petycję wysłała do MEN dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. Ona też powoływała się na badania pokazujące, iż wielu uczniów boi się matematyki, a perspektywa zdawania tego przedmiotu na maturze wywołuje u nich potworny stres.

"Nauczanie matematyki jest codzienną wspinaczką na Mount Everest dla dzieci i nastolatków z diagnozą dyskalkulii i jeszcze w tym wszystkim egzamin maturalny absolutnie nie uwzględniający występujących u nich deficytów. A brak odpowiedniego podejścia to oczywiście znacznie wyższe ryzyko współwystępujących zaburzeń psychicznych czy zachowań samobójczych" – pisała w swoim apelu o rezygnację z obowiązkowej matury z matematyki.

MEN nie przejęło się wtedy tą petycją. Wiceszefowa tego resortu Katarzyna Lubnauer w jednym z wywiadów stwierdziła, iż stres powodują wszystkie egzaminy, nie tylko te z matematyki. A całą dyskusję zamknęła zdaniem: "matura z matematyki powinna zostać obowiązkowa". Czy petycja Anny Dróżdż podzieli losy tamtego apelu?

Niekoniecznie. Przede wszystkim dlatego, iż po zakończeniu zbierania podpisów petycja trafi do Sejmu, a nie do MEN. Liczba podpisów już teraz jest wystarczająca, by musieli się nią zająć parlamentarzyści. Zgodnie z przepisami posłowie mają miesiąc na rozpatrzenie każdej petycji, która zostanie złożona do Kancelarii Sejmu. I muszą udzielić oficjalnej odpowiedzi.

Jaka będzie ta odpowiedź i czy posłowie będą skłaniać MEN do tego, by wyrzucić matematykę z listy przedmiotów obowiązkowych na maturze? Przekonamy się najwcześniej za kilka tygodni.

Idź do oryginalnego materiału