Kościół nie chce edukacji zdrowotnej. A rodzice? "Trzeba kierować się sercem i rozumem. Własnym"

gazeta.pl 2 godzin temu
Episkopat Polski ostrzega rodziców przed nowym, nieobowiązkowym przedmiotem - edukacją zdrowotną. Jedna z matek w odpowiedzi na nasz artykuł odpowiada: Uważam, iż zawsze trzeba kierować się własnym rozumem i sercem. Własnym.Wraz z początkiem nowego roku szkolnego w szkołach ma pojawić się nowy, nieobowiązkowy przedmiot - edukacja zdrowotna. Choć Ministerstwo Edukacji przekonuje, iż jego celem jest promocja zdrowego stylu życia i profilaktyka, Kościół wyraża poważne obawy. Hierarchowie ostrzegają rodziców, iż pod hasłem troski o zdrowie mogą kryć się treści sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi. W związku z tym wystosowali do rodziców list, o którym napisaliśmy w tym materiale: Episkopat apeluje do rodziców, by wypisywali dzieci z zajęć. "Systemowa deprawacja".
REKLAMA


Po publikacji tekstu dostaliśmy wiele wiadomości od rodziców, którzy podzielili się swoimi refleksjami na ten temat. Zdecydowana większość nie zgadza się ze stanowiskiem Episkopatu. Sporo głosów pojawiło się także w sondzie. Blisko 90 proc. głosów popiera pomysł wprowadzenia zajęć edukacji zdrowotnej do szkół.


Wyniki sondy redakcja


Zobacz wideo


Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!


Rodzice cieszą się z nowego przedmiotu. "Oby był obowiązkowy""Jestem matką trójki dzieci i zastanawiam się, jak bardzo trzeba kombinować, żeby z przedmiotu, który ma propagować wiedzę na temat zdrowia: psychicznego, fizycznego i tego związanego z seksualnością człowieka (która jest przecież integralną częścią życia), zrobić niemoralny i zagrażający przedmiot. W głowie mi się mieści ten fikołek logiczny! Wszystkie moje dzieci będą uczęszczać na te zajęcia i bardzo się cieszę, iż zostały one wprowadzone do szkół" - napisała pani Weronika."Szkoła to świecka instytucja, więc ten list episkopatu to chyba jakiś nieśmieszny żart. Mam nadzieję, iż w przyszłym roku szkolnym edukacja zdrowotna będzie przedmiotem obowiązkowym. Oczywiście moje dziecko będzie na te lekcje uczęszczać" - twierdzi kolejna czytelniczka.


"Jestem mamą (za chwilę) czwartoklasisty. Dziecka, które w maju przyjęło pierwszą komunię św., uczestniczy w tzw. pierwszych piątkach, w liturgicznej służbie ołtarza (jest kandydatem na ministranta), a dzisiaj podąża w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Jednocześnie jestem mamą dziecka z invitro, które wychowuje się w patchworkowej rodzinie i którego rodzice pozostają w konkubinacie. Cały czas mam na myśli jedno i to samo dziecko" - napisała jedna z czytelniczek.Kobieta podkreśla, iż radykalne słowa kościelnych hierarchów nieraz sprawiły jej sporo przykrości. Wskazuje także, iż z jej obserwacji wynika, iż Kościół już kilkukrotnie zmieniał zdanie na temat ważnych światopoglądowych tematów i wymienia m.in. sprawę przeszczepu organów lub kwestię życia prenatalnego. "Moi rodzice pamiętają, iż kilkadziesiąt lat temu nikogo (w szczególności Kościoła) nie interesowały dzieci w okresie prenatalnym i martwo urodzone. Wielu moich rówieśników zostało zwyczajnie 'zutylizowanych', bo wówczas za człowieka uważano istoty zdolne do życia po urodzeniu i ochrzczone" - wyjaśnia czytelniczka i dodaje: Jak sobie myślę o tej brutalności, to jest mi paradoksalnie lżej - z jednej strony, bo przede mną także próbowano wykluczać i wykluczano ludzi z różnych absurdalnych powodów, z drugiej - iż i dla nas jest "nadzieja"- kiedyś Kościół to wszystko, co jest teraz "złe" zalegalizuje.Kobieta wyjaśnia, iż ona sama pośle dziecko na lekcje edukacji zdrowotnej. "Osobiście uważam, iż zawsze trzeba kierować się własnym rozumem i sercem. Własnym. Czy zapiszę dziecko na zajęcia dodatkowe z edukacji zdrowotnej? Odpowiedź jest oczywista - tak. Serce matki obawia się jedynie, iż to może mieć negatywny wpływ na moje dziecko, które jest zaangażowane w (lokalną) wspólnotę Kościoła - dodaje.Nie wszyscy są "za". "Takie treści powinni przekazywać rodzice"Na kilkadziesiąt wiadomości, tylko nieliczne opinie broniły stanowiska Kościoła. "Moja rodzina to praktykujący katolicy, więc wypiszę dziecko z zajęć edukacji zdrowotnej. Nie dlatego, iż nie chcę, by moje dziecko prowadziło niezdrowy tryb życia, ale dlatego, iż uważam, iż 'pod płaszczykiem' troski o zdrowie prowadzi się zbędną seksualizację dzieci. Moje nie są na to gotowe".


"Uważam, iż treści tego typu powinni przekazywać rodzice w bezpiecznym domowym środowisku. Wypiszę dziecko z edukacji zdrowotnej".Zdanie naszych czytelniczek i czytelników jest dla nas ważne, dlatego chętnie publikujemy przesłane przez Państwa opinie. Zachęcamy do dzielenia się z nami swoimi historiami: agatagp@agora.pl
Idź do oryginalnego materiału