– Najwięcej mówiłem o okolicznościach powstania placówki – mówi prof. Patelski. – Także o tym, jak zamek w Prószkowie był zagospodarowany pod potrzeby uczelni, jaką była Królewska Akademia. Opowiadałem, iż na parterze mieściły się portiernia i administracja, ale także sala do gry w bilard, kasyno i jadłodajnia. Na drugiej kondygnacji było duże mieszkanie dyrektora i sale wykładowe, czytelnia, biblioteka i laboratorium. Na kolejnym piętrze usytuowano pokoje dla bogatszych studentów. Biedniejsi spali na strychu. Kiedy uczelnia się powiększała, studenci przenieśli się na stancje u mieszczan.
Królewska Akademia w Prószkowie – skąd byli studenci
Wykładowca przypomniał sylwetkę osoby, dzięki której powstała Królewska Akademia Rolnicza w Prószkowie. Pan Heinrich był prawnikiem, a wcześniej prezesem Towarzystwa Kredytowego na Dolnym Śląsku. Miał ponad 60 lat, gdy został organizatorem, a potem dyrektorem Akademii.
Prof. Patelski przedstawił także statystykę studiujących tu w latach 1847-1881.
– Na 1460 studentów immatrykulowanych około 460 pochodziło ze Śląska – mówił. – Miejscowych było najwięcej. Na drugim miejscu pod względem liczby studentów znalazła się Prowincja Poznańska. Za nią Brandenburgia oraz Prusy Wschodnie i Zachodnie. Studiowali tu także Polacy, 50 z Galicji oraz około 100 z Królestwa Polskiego.
– Królewska Akademia w Prószkowie była tzw. akademią izolowaną – objaśnia prof. Patelski. – Takie uczelnie rolnicze powstawały nie tylko w małych miastach jak Prószków, ale i na wsiach. Szkoły rolnicze działały też w miastach, tam gdzie były uniwersytety. Korzystały one z uniwersyteckiej kadry. Z czasem pojawiła się tendencja, by akademie izolowane zamykać, co w 1881 roku doprowadziło do likwidacji tej uczelni. Konkurencja dla Prószkowa – także finansową – była Wyższa Szkoła Rolnicza w Berlinie.
Soja zaczęła się w Prószkowie
– Do zaproszenia prof. Patelskiego zachęcił mnie prof. Stanisław Nicieja. Chcieliśmy dotknąć tego miejsca, dlatego spotkaliśmy się na zamku – przyznaje Norbert Rasch, lider prószkowskiej mniejszości i pełnomocnik zarządu województwa opolskiego do spraw wielokulturowości.
– I to było szczególne, iż o Akademii rozmawialiśmy w jej dawnych murach. Bardzo się cieszymy frekwencją, bo ona potwierdza, iż ludzie interesują się swoim Heimatem. Profesor przybliżył wiele ciekawostek z historii tego miejsca. Mało kto wie, iż soję zaadaptowano do upraw w naszym klimacie właśnie w Prószkowie. Więc dzięki nam cała Europa je dzisiaj soję – stwierdził.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania