Zasłynęła jako "SexMasterka", potem próbowała swoich sił jako piosenkarka i zawodniczka Fame MMA. To już jednak przeszłość, bo odkąd została matką, Lil Masti skupia się głównie na pokazywaniu życia rodzinnego, a przede wszystkim maleńkiej córki.
Lil Masti ma własną fundację. Będzie promować sharenting
Celebrytka była wielokrotnie krytykowana za to, iż od dnia porodu bezrefleksyjnie udostępnia w sieci wizerunek prawie dwuletniej dziś Arii i wykorzystuje ją do zarabiania pieniędzy. Lil Masti niespecjalnie się tym przejmowała. A teraz postanowiła, iż będzie pomagać takim jak ona. Czyli rodzicom, którzy nie widzą niczego złego w sharentingu.
Pomoc będzie kompleksowa, bo Lil Masti wraz z mężem Tomaszem Woźniakowskim założyła właśnie fundację "Dzieci są z Nami". Jednym z celów statutowych jest "przeciwdziałanie silnemu ruchowi środowisk, mających na celu wyeliminowanie wizerunku dzieci z przestrzeni internetowej".
Skąd taki pomysł? Lil Masti twierdzi, iż krytycy sharentingu często przesadzają. I przez to szkodzą… dzieciom. "Nie zgadzamy się na narrację, w której każda obecność dziecka w mediach społecznościowych zostaje od razu potępiona jako sharenting. Bo nie każda fotografia dziecka to nadużycie. Nie każde opowiedziane wspomnienie to przekroczenie granicy" – czytamy na stronie nowo powstałej fundacji Lil Masti.
"Nie pozwólmy wyeliminować dzieci z internetu"
Według celebrytki "można pokazywać dzieci z uważnością, empatią i szacunkiem". I właśnie tego ona i jej fundacja chce uczyć rodziców. A wszystko po to, by przypomnieć, iż "dzieci nie są kłopotem, przeszkodą, hałaśliwym problemem". I mają prawo być obecne. Także w mediach społecznościowych.
Założona przez celebrytkę i jej męża fundacja ma trzy główne zadania. Pierwszy to wspomniana już walka z "ruchami, które chcą wyeliminować wizerunek dzieci z internetu".
Oprócz tego, Lil Masti chce promować obecność dzieci w przestrzeni publicznej i stworzyć "kartę dobrych praktyk", czyli zbiór rad dla rodziców na temat tego, jak pokazywać wizerunek dzieci w internecie. Innymi słowy, szykuje listę zasad uprawiania "dobrego" sharentingu.
"Czy na pewno chodzi o dobro dzieci?"
W komentarzach pod postem o założeniu fundacji rozpętała się burza. Jedni chwalą Lil Masti za ten pomysł i życzą powodzenia. Ale są też głosy krytyki. "Monetyzuję moje dziecko w internecie, więc zakładam fundację żeby promować sharenting jako coś korzystnego" – zadrwił jeden z internautów. A jedna z matek dodała: "Wspieranie w sharentingu? Wspieranie w łamaniu prawa? Czy ja to dobrze czytam, czy upały rzuciły mi się na mózg?" – napisała.
Mocny komentarz opublikował też Bolesław Michalski, autor szkoleń na temat cyfrowych zagrożeń. "Zajmuję się edukacją cyfrowa dzieci, rodziców i nauczycieli od 10 lat, swoje działania opieram na doświadczeniu, raportach i badaniach, które jasno pokazują, iż sharenting jest zjawiskiem szkodliwym. Narusza prywatność i bezpieczeństwo dzieci na wielu poziomach" – napisał.
Lil Masti i jej partnerowi ekspert postawił jedno pytanie: "Czy stawiając sobie wskazane cele, na pewno stawiają Państwo na pierwszym miejscu dobro dzieci, czy jedynie zabezpieczają swoją działalność?". Odpowiedzi, póki co, się nie doczekał.