"Mam 30 lat. Wciąż na myśl o wejściu do budynku szkoły boli mnie brzuch z nerwów"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Szkoła może naznaczyć nasze całe życie. Dwojako: traumą lub wiatrem w żagle. Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER


Szkoła. Dla jednych "szkoła przetrwania", dla innych najlepszy czas w życiu. To, co zapamiętujemy, utrwala się w naszych umysłach, w naszych ciałach. Ono nie zapomina. Napisała do nas czytelniczka, która wciąż drży, kiedy przekracza próg szkolnych drzwi.


Poniżej pełna treść listu.

"Stoję pewnie w życiu"


"W tym roku skończę trzydzieści lat. Jestem artystką, matką, partnerką. Wydaje mi się, iż jestem świadoma, codziennie staram się, by czerpać z każdego momentu tyle, ile mogę z niego zaczerpnąć. Czytam, medytuję, przeszłam przez proces terapii. Stoję w życiu na pewnym gruncie. Przez większość czasu…

A jednak jest coś, co mnie ostatnio zaskoczyło, uderzyło ze zdwojoną siłą. Moja córka rozpoczęła edukację szkolną, ma sześć lat i pierwszy raz kilka dni temu przekroczyła próg nowej szkoły. A ja razem z nią.

I oczywiście, emocji było wiele i były one różne, a jednak najbardziej odczułam stres. Ten znajomy ucisk w okolicach podbrzusza, kiedy uderzył mnie zapach szkolnych murów po przekroczeniu progu. I wtedy nie byłam już tylko matką, której dłoń ściska mocno sześcioletnia córeczka. Byłam nią, ponad dwadzieścia lat temu.

Ciało nie zapomina. Wszystko we mnie się napięło, jak struna. Czułam, iż to nie jest o mnie, a jednak było bardzo o mnie. O tej małej dziewczynce, małej Lidce, która również kiedyś funkcjonowała w tym systemie. O tej dziewczynce, która tęskniła za domem, wymiotowała w toalecie po ciepłym mleku podanym w stołówce. O tej Lidce, która nie rozumiała słów nauczyciela, którego usta zakrywały ciemne wąsy. Bałam się ich tak jak samych zajęć później. Za mój brak zdolności matematycznych zostałam obrzucana dwojako: pogardliwym spojrzeniem lub uderzeniem linijki w dłoń. Jedno i drugie bolało tak samo.

Moja córka wchodzi w inny świat, inne czasy, inne uwarunkowania. Powtarzam to sobie, jak mantrę. Długo rozważałam dla niej alternatywę, na przykład edukację domową, ale ostatecznie po długich rozmowach z partnerem postanowiliśmy podjąć próbę. Wybraliśmy starannie najlepszą z możliwych placówek, dyrektorka zdaje się mieć podobny do naszego 'vibe'. Oby tak było.

Oby moja mała córka miała inne wspomnienia ze szkoły niż ja. Niczego więcej nie życzę sobie na ten nowy szkolny rok".

Idź do oryginalnego materiału