Moi rodzice są w szoku. Zupełnie nie takiej kobiety wyobrażali sobie u boku swojego syna.
Mój brat, Jurek, przez całe życie był raczej cichy, nieśmiały, mało towarzyski. Zawsze brakowało mu pewności siebie, dlatego nie miał szczęścia w relacjach. W szkole zakochiwał się po cichu, ale nie miał odwagi, by powiedzieć o swoich uczuciach. Na studiach wybrał kierunek, gdzie było głównie męskie towarzystwo, więc i tam nie nawiązał żadnych poważnych relacji. Pamiętam jedną dziewczynę z naszego osiedla, do której próbował się zbliżyć – ale gwałtownie zaczęła spotykać się z kimś bardziej pewnym siebie.
Dziś Jurek ma 29 lat. Zrobił porządną karierę, ma dobrą pracę, własne mieszkanie, samochód, pomaga finansowo rodzicom. Ale kobiety, z którą mógłby założyć rodzinę, wciąż nie znalazł. I naprawdę nie rozumiem dlaczego. Przecież jest porządny, odpowiedzialny, spokojny – idealny materiał na męża i ojca. Ale dziewczyny szukają samców alfa, a nie cichych, dobrych chłopaków.
No i wtedy pojawiła się Julia. Kobieta z przeszłością, dwojgiem dzieci, bez własnego mieszkania, pracująca w sklepie. Kiedy Jurek przyprowadził ją do nas, by poznała mamę – ta prawie zemdlała. Mama zawsze marzyła, iż jej syn ożeni się z dobrze wychowaną dziewczyną z porządnej rodziny. Tymczasem zobaczyła dojrzałą kobietę, z bagażem doświadczeń, która ma już swoje życie.
O reakcji na wieść, iż potencjalnie mogłaby zostać „babcią” cudzych dzieci, choćby nie wspomnę. Po godzinie grzecznie, ale stanowczo pożegnała Julię. Tata też nie był zachwycony. Dla niego to szok, iż jego syn chce się wiązać z kobietą, która ma już dzieci i na dodatek jest od niego starsza.
Szczerze mówiąc – mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, iż Jurek w ogóle kogoś ma. Może właśnie taka partnerka mu jest potrzebna – dojrzała, z doświadczeniem, wiedząca, czego chce. Może przy niej poczuje się potrzebny. Bo jeżeli do tej pory nie miał poważnej relacji, to mógłby zostać sam już na zawsze.
Z drugiej strony – rodzice obwiniają mnie. Mówią, iż to przeze mnie Julia weszła do naszego domu, iż próbuję „sprzedać” im kobietę z przeszłością, która tylko czyha na majątek Jurka. Mama boi się, iż Julia nie urodzi mu dziecka, a może choćby będzie chciała, żeby adoptował jej własne. Boją się też, iż przy ewentualnym rozwodzie będzie rościć sobie prawo do części jego majątku. A przecież jest i starsza, i biedniejsza…
No powiedzcie szczerze – kto chciałby dla swojego dziecka takiej partnerki?
Nie wiem teraz, co mam robić. Czy zostawić sprawy ich biegowi – są przecież dorośli, poradzą sobie? Czy jednak powinnam zareagować? Czuję się trochę winna, bo to ja wprowadziłam Julię do naszego życia. I zastanawiam się – czemu wcześniej nie zorientowałam się, jakie ma wobec mojego brata zamiary…