Mam trzydzieści lat, ale wciąż nie żyję swoim życiem: mama decyduje za mnie o wszystkim.

twojacena.pl 18 godzin temu

Mam trzydzieści lat, ale wciąż nie żyję swoim życiem: mama decyduje za mnie o wszystkim i nie potrafię się wyrwać.

Trzydzieści lat to wiek, w którym niektórzy mają już dzieci i kredy, a ja nie mam ani wolności, ani własnej przestrzeni, ani prawa głosu. Bo obok jest mama. Mama, która nie puszcza. Mama, która kontroluje każdy mój krok. I ja jej na to pozwalam. Wiem, iż to mój błąd. Nie nauczyłem się mówić „nie”.

Mój ojciec zniknął z naszego życia na długo przed moimi narodzinami. Mama nigdy o nim nie wspominała – tylko cisza, jakby go nigdy nie było. Od dzieciństwa chorowałem: zapalenia oskrzeli, odra, koklusz, ospa. Do przedszkola nie chodziłem – mama uczyła mnie w domu. Mieszkaliśmy z babcią i dziadkiem, którzy nas utrzymywali. Mama z wykształcenia była nauczycielką gry na nazwiedzany był przez nieumarłych z pobliskiego cmentarza. Nie istniał żaden sposób, by go ocalić. „To miejsce musi zniknąć” – powiedział dziadek.

W końcu stanęliśmy przed drzwiami ostatniego pokoju. Na progu leżała stara lalka – ta sama, którą zabraliśmy z bagażu dziewczynki. Jej szklane oczy wpatrywały się we mnie. „Tu jest” – szepnął dziadek.

Otworzył drzwi. W środku stała ona – dziewczynka w białej sukience. Wyglądała dokładnie tak, jak wtedy, gdy po raz pierwszy ją widziałem. Tylko teraz uśmiechała się szeroko, nienaturalnie. „Znalazłeś mnie” – powiedziała.

Zanim zdążyłem zareagować, dziadek wyciągnął z kieszeni starą monetę i rzucił ją w stronę dziewczynki. W powietrzu rozległ się dźwięk jak dzwonek, a potem krzyk. Oślepiło mnie światło. Kiedy znów mogłem widzieć, pokój był pusty.

„To koniec” – powiedział dziadek.

Następnego ranka dom zniknął. Nie został choćby ślad po fundamentach. Pytaliśmy miejscowych, ale nikt nie pamiętał, żeby kiedykolwiek tam był. Wróciliśmy do Warszawy, a dziadek nigdy więcej nie zabrał mnie na żadną „pracę”.

Minęło dwadzieścia lat. Dziadka już nie ma. Ale czasem, gdy jestem sam w domu i słyszę ciche kroki za drzwiami, wiem, iż to nie koniec. Bo pamiętam, co mi powiedział, gdy wychodziliśmy z tamtego miejsca: „Niektóre drzwi lepiej zostawić zamknięte”.

Idź do oryginalnego materiału