Mamy płaczą w aucie lub łazience. Psycholodzy mówią jasno: "To normalne i... potrzebne"

mamadu.pl 3 godzin temu
Płacz w samochodzie, łazience czy garderobie to codzienność dla wielu mam. To chwile, w których możemy pobyć same i oczyścić emocje. Psycholodzy podkreślają, iż takie łzy są normalne, potrzebne i dają chwilę ukojenia.


Płacz jest sposobem na nadmiar emocji


Nie będę udawać – zdarza mi się płakać w samochodzie. Zwykle wtedy, gdy odwiozę dzieci do przedszkola i mam jeszcze chwilę do rozpoczęcia pracy. Zamykam drzwi i nagle zostaję sama. Silnik jeszcze nie zgasł, radio cicho brzęczy, a ja czuję, jak łzy same cisną się do oczu.

Zwykle to odreagowanie emocji poranka, kiedy dzieci nie chcą współpracować. Podobnie mam wieczorami, pod prysznicem, kiedy woda spływa po twarzy i nikt nie widzi, iż emocje znajdują sobie ujście. Albo wtedy, gdy zamykam się w łazience "na chwilę". To są moje małe, ukryte przestrzenie na płacz i wierzę, iż wiele z nas, kobiet i matek, ma podobnie do mnie.

I wiecie co? To wcale nie jest powód do wstydu. Psychologowie mówią jasno – płacz to naturalny sposób, żeby oczyścić głowę i serce. To jak otworzenie gwizdka w czajniku, w którym zbyt długo gotuje się woda, a on piszczy i piszczy.

Kiedy dusimy w sobie emocje, napięcie rośnie. A kiedy pozwalamy sobie na łzy, ciało i umysł znajdują chwilowe ukojenie i schodzi z nas napięcie całego dnia czy poranka.

Lubimy pobyć same w ciszy


Dlaczego akurat samochód czy łazienka stają się miejscem do płaczu? Bo to jedne z niewielu przestrzeni, w których mamy bywają same. W domu zawsze ktoś czegoś potrzebuje: dziecko krzyczy, partner pyta o jakieś zagubione przedmioty, telefon dzwoni.

A w aucie, przez te kilka minut między jednym obowiązkiem a drugim, nagle nie ma nikogo. To chwila ciszy, w której można wreszcie poczuć, co naprawdę się w nas dzieje. Nie chcemy płakać przy dzieciach, bo nie chcemy obciążać ich swoimi emocjami. Nie chcemy, żeby się martwiły.

Jasne, czasami płacz przy nich jest potrzebny, bo je również czegoś uczy, ale zdarza się i tak, iż chciałybyśmy być w takich chwilach same. Dlatego wybieramy miejsca, gdzie nikt nas nie widzi i nie pyta, dlaczego jesteśmy smutne. To trochę taki nasz osobisty gabinet terapeutyczny, choćby na parkingu pod przedszkolem.

Płacz jest potrzebny. Tak samo jak sen, jak rozmowa, jak oddech. To sygnał, iż w środku, iż coś boli, iż jest nam ciężko i coś jest dla nas trudne. I zamiast wmawiać sobie, iż musimy być silne i dzielne (nienawidzę, gdy ktoś chwali mnie za bycie dzielną!), lepiej czasem usiąść i się wypłakać. Bo potem wracamy do codzienności z lżejszym sercem.

Nie wstydź się łez, są potrzebne


Czy to oznacza, iż z nami coś nie tak? Absolutnie nie. Płaczą wszystkie matki – jedne częściej, inne rzadziej. To normalna reakcja na stres, przemęczenie i nadmiar obowiązków. Płacz nie świadczy o słabości, tylko o tym, iż jesteśmy ludźmi. A im szybciej zaczniemy to traktować jako naturalną potrzebę, tym mniej winy będziemy sobie dokładać.

Oczywiście, jeżeli płacz zdarza się niemal codziennie, jeżeli do tego dochodzą inne objawy – bezsenność, brak radości, ciągłe poczucie winy czy beznadziei – wtedy warto poszukać pomocy specjalisty. To ważne nie tylko dla nas, ale też dla naszych dzieci, które potrzebują mamy nieidealnej, ale obecnej i zadbanej emocjonalnie.

Nie bójmy się więc swoich łez. Nie wstydźmy się tego, iż czasem zamykamy się w samochodzie, żeby przez chwilę pobyć tylko ze sobą. To nie ucieczka, to forma troski o siebie. Bo jeżeli my pozwolimy sobie na oczyszczenie, będziemy miały więcej siły, żeby wrócić do domu, odebrać dzieci i zmierzyć się z tym całym chaosem, który i tak będzie na nas czekał.

Źródło: scarymommy.com


Idź do oryginalnego materiału