Marek Kowalski nie żyje. Rodzinne wspomnienie

starachowicki.eu 1 tydzień temu
Marek był starachowiczaninem, tu się urodził, tu kończył szkołę podstawową, szkołę muzyczną, szkołę średnią. Studiował na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Świętokrzyskiej, uzyskując tytuł magistra inżyniera. W Starachowicach, spędził chyba najszczęśliwsze lata swojego życia, otoczony koleżankami i kolegami z klasy matematyczno-fizycznej starachowickiego liceum, uczestnicząc aktywnie w życiu harcerskim drużyny 111, kierowanej przez druhnę Ludmiłę Mazurkiewicz, wyjeżdżając wielokrotnie do Gib na Suwalszczyźnie, na letnie obozy młodzieży starachowickiego liceum.

Marek połowę swojego życia spędził w Warszawie, próbując, mimo swoich trudności, żyć samodzielnie, pracując, realizując swoje pasje i zainteresowania. Jedną z tych pasji była muzyka. Marek był utalentowanym pianistą, potrafiącym grać zarówno muzykę klasyczną, jak i dowolne wątki muzyczne ze słuchu. Potrafił improwizować. Dar jakim dysponował był rzadkością i każdy, kto słuchał jego gry, potwierdzał to.

Marek był interesujący świata, podróżował początkowo z rodzicami, później z bratem. Obaj, trzydzieści lat temu, odbyli pamiętną podróż „maluchem” na północne rubieże Norwegii, na przylądek północny. Marek wielo
Idź do oryginalnego materiału