Nie musisz już nikomu. Tylko swojemu dziecku…
Alicja miała rzadki wolny dzień i postanowiła rozpieszczać swoich domowników czymś pysznym. Po chwili namysłu wybrała szarlotkę – ulubione ciasto całej rodziny. Ale gdy zajrzała do szafki, okazało się, iż brakuje mąki. Więc założyła płaszcz, zamknęła dom na klucz i poszła do pobliskiego sklepu. Nikogo nie było w domu – mąż z synami pojechali do rodziny w sąsiedniej wsi, a córka, jak Alicja dobrze wiedziała, została w mieście.
Jednak kiedy wróciła z zakupami, od razu poczuła, iż coś jest nie tak. W domu ktoś był. I to nie byle kto – w przedpokoju stały buty jej córki. Serce się ścisnęło. Cicho postawiła torby w kuchni, podeszła do pokoju córki i… zamarła. Na łóżku, zwinięta w kłębek, szlochała jej Ania.
Najpierw Alicja straciła głowę, ale gwałtownie się opanowała. Usiadła obok, pogłaskała córkę po włosach. Ania, łkając, zaczęła opowiadać. O tym, jak pojawił się Wojtek, jak przysięgał miłość, jak byli razem prawie rok. I jak nagle wszystko się rozpadło.
Gdy Ania dowiedziała się o ciąży, najpierw się ucieszyła – przestraszyła, ale ucieszyła. Postanowiła najpierw porozmawiać z Wojtkiem, a dopiero potem powiedzieć rodzicom. Ale on wystraszył się bardziej. Dużo bardziej. Po prostu zniknął – nie odbierał telefonów, usunął ją ze znajomych, jakby nigdy nie istniała.
– Mamo – łkała Ania – tylko się nie gniewaj… Nie ukrywałam tego specjalnie. Myślałam, iż wszystko potoczy się inaczej…
Alicja milczała. Ale nie ze złości. Z bólu. Z żalu za córką. Przytuliła Anię i cicho powiedziała:
– Niczego mi nie jesteś winna, słyszysz? Tylko swojemu dziecku. A resztę rozwiążemy. Razem.
Wieczorem, gdy wrócił Marek z synami, Alicja opowiedziała mężowi, co się stało. Długo milczał. Potem spojrzał na córkę, na żonę – i uśmiechnął się:
– No, Alu… Wiesz przecież, iż zawsze marzyłem o trzeciej córeczce. Nie wyszło – to przynajmniej będzie wnuczka. Albo wnuk. I tak czy inaczej – to przecież szczęście. Może niespodziewane, może trudne. Ale nasze.
Alicja odetchnęła z ulgą. Marek był prostym, ale solidnym człowiekiem. Ania uśmiechnęła się przez łzy. Tego wieczoru jedli kolację wszyscy razem, już wiedząMijały lata, mała Weronika rosła, otoczona miłością całej rodziny, a życie układało się tak, jakby ta niespodzianka od samego początku była częścią ich planu.