Matka nie spotkała krewnych przed szpitalem, bo nie zrezygnowała z córki…

newsempire24.com 2 tygodni temu

Matka nie została przywitana przy porodni przez krewnych, bo nie odmawia swojej córki Przestronny, jasny hol oddziału położniczego jest właśnie wypełniony. W powietrzu unosi się euforia wymieszana z lekkim zdenerwowaniem. Wokół krążą szczęśliwi bliscy: podniecenni mężczyźni z ogromnymi bukietami kwiatów, nowi dziadkowie, a także liczne znajome i przyjaciółki. Głośny szmer rozmów przerywany jest rozprzestrzeniającym się śmiechem. Wszyscy wstrzymują oddech, czekając na spotkanie z nowymi członkami rodzin.

U nas chłopiec się urodził! Pierwszy! szepcze młoda babcia stojąca obok. W jej oczach lśnią łzy szczęścia, a w rękach trzyma stos niebieskich baloników.

A u nas dziewczynka! Od razu dwie, wyobrażacie sobie! donośnie woła jej towarzyszka, otoczona różowymi paczkami z prezentami.

Mają już starszą córkę. To już trzy siostry! Jak z bajki!

O, bliźniaczki! Co za rzadkość! Gratuluję!

W tym zgiełku nikt nie zauważa małej dziewczynki, która usiłuje otworzyć ciężkie drzwi. Jej dłonie są zajęte: ledwo trzymają torby przepełnione rzeczami.

To co dziecko?! mówi Mateusz, młody chłopak, który przyjechał odebrać siostrę z siostrzeńcem, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Czy na prawej ręce tej kobiety, przyciśniętej między przedramieniem a ciałem, naprawdę leży mały, owinięty kocem smoczek?

Jak to? drży Mateusz. Gdzie jej krewni? Gdzie przyjaciele? Czy w tym wielkim mieście naprawdę nie ma nikogo, kto przywitałby młodą matkę z tak bezbronny­m maluszkiem? Jak to możliwe?

Jego rodzina przygotowuje się od dawna i starannie do narodzin dziecka siostry i do wypisu. To tak ważna, radosna, wyjątkowa chwila w życiu! Mateusz nie pomyślał, iż ktoś może podchodzić do tego inaczej.

Mateusz podbiega nieznajomą. Otwiera przed nią masywne drzwi, trzyma je, aż przejdzie, i sam wpada za nią.

Pozwólcie, iż przyniosę wasze torby do taksówki! proponuje.

Dziękuję, nie trzeba, uśmiecha się kobieta. W jej oczach widać smutek i zagubienie, jakby była na krawędzi łez. Nieznajoma przytula dziecko mocniej do siebie i kieruje się w stronę przystanku autobusowego.

Czy ona naprawdę ma zamiar jechać komunikacją miejską z noworodkiem?! myśli przerażony Mateusz. Zanim zdąży ją dogonić i zaoferować podwózkę samochodem, wołają krewni wypisują siostrę z siostrzeńcem. Zapominając o wszystkim, Mateusz biegnie do własnych.

Jadwiga od zawsze chciała być wzorową córką. Matka urodziła ją w podeszłym wieku, a ojca nigdy nie poznała. Mówiono, iż był jednorazowym kochankiem z wakacji. Matka i córka mieszkają we dwu pokojowym domu na skraju wsi Kowale. Jadwiga stara się pocieszyć swoją nieco starszą mamę, od najmłodszych lat pomaga w domu, pilnie uczy się w szkole i zawsze słucha. Żyją skromnie. Na niską pensję sprzedawczyni w miejscowym sklepie nie da się zbytnio zaszaleć. Kiedy matka przechodzi na zasłużoną emeryturę, ich sytuacja finansowa jeszcze bardziej się kurczy.

Jadwiga marzy, by jak najszybciej dorosnąć, zdobyć wykształcenie i znaleźć dobrze płatną pracę, żeby jej mała rodzinka już nigdy nie odczuła głodu. Nie chce już w sklepie rozważać, co kupić za ostatnie pieniądze kaszę czy trochę mięsa. Całym sercem dąży do celu.

Poświęca się nauce, uczęszcza na dodatkowe zajęcia. Jej rówieśniczki chodzą na randki, do kina, na tańce, a Jadwiga siedzi przy podręcznikach, odrzucając propozycje sąsiada Fryderyka, który namawia ją na spacer.

No chodź, wyjdźmy na dwór! namawia matka. Pogoda piękna! A ty coraz bardziej bledniejesz, siedząc cały czas nad książkami! Oderwij się trochę!

Za chwilę egzamin, muszę uzyskać maksymalne punkty. To jedyna szansa, rozumiesz? Nasza szansa! odpowiada Jadwiga.

Fryderyk, od pierwszej klasy skrycie zakochany w Jadwidze, wciąż zostaje odrzucony. Ona nie zwraca uwagi na żadnego chłopaka ze wsi, jakby ich nie było.

Wysiłek Jadwigi przynosi owoce. Zdała wszystkie egzaminy na szóstkę i dostała się, jak marzyła, na prestiżowy warszawski Uniwersytet Pedagogiczny. Szczęście nie zna granic. Matka jednak zaczyna się niepokoić.

Gdzie będziesz mieszkać? Na co? Nie mogę ci pomóc finansowo, wiesz, ile już dostaję.

Nie martw się! uspokaja Jadwiga. Znalazłam nocną pracę, przeglądam ogłoszenia. Dają pokój w akademiku, już dzwoniłam, miasto przydzieli mi pokój!

Tak układa się jej plan. Mieszka w akademiku, dzieli pokój z inną wiejską dziewczyną. Sąsiadka często przywozi jedzenie od hojnych krewnych, a Jadwiga odwdzięcza się pomocą przy pracach semestralnych.

W barze, w którym pracuje jako kelnerka, poznaje Maksymiliana. On jest stałym bywalcem, młody, przystojny, prawie co weekend przychodzi z przyjaciółmi. Jadwiga, będąc już na przedostatnim roku, zauważa jego dimpliki i uśmiechy. Kiedy ich spojrzenia się spotykają, Jadwiga odwraca wzrok, a on od tej chwili zaczyna darzyć ją szczególną uwagą.

Zaczynają się spotykać. Maksymilian okazuje się bardzo troskliwy, inteligentny i pogodny. Dwa lata temu ukończył studia i pracuje jako ekonomista w dużym banku. Jego kariera dynamicznie się rozwija.

Jadwiga dostaje propozycję przeprowadzki do mieszkania Maksymiliana dwupokojowego lokum niedaleko pracy.

Kiedy Maksymilian dowiaduje się o jej ciąży, reaguje radośnie.

Właśnie miałem cię poprosić o rękę! A tu taka nowina uśmiecha się. Musimy się pośpieszyć, żebyś na ślubie była szczupłą panną, a nie ciężarną mamą! Wciąż cię kocham taką, jaka jesteś.

Jadwiga martwi się, jak poznają ją rodzice Maksymiliana. Jego ojciec to wpływowy przedsiębiorca, właściciel mleczarni. Matka pomaga mu w interesach. Czy zaakceptują skromną wiejską dziewczynę, a już w ciąży?

Obawy okazują się bezpodstawne. Rodzina Maksymiliana od lat popierała jego wybór. Jego przyszła teściowa, Olga, od razu doceniła porządek i przytulność w mieszkaniu czysto, schludnie, z miłością. Kolacja, którą Jadwiga przygotowała, zachwyciła ojca:

To jak w najlepszej restauracji! zachwyca się. Ten sałatka jest nie do pobicia!

Masz złote ręce! dodaje matka Maksymiliana.

Olga prosi, by Jadwiga zwracała się do niej po imieniu Olgo. Razem przygotowują się do ślubu, odwiedzają eleganckie salony, a przy przymierzaniu sukien popijają kawę i śmieją się. Olga zachowuje się naturalnie, nie jest snobistyczną panną. Jadwiga nie czuje się nieswojo wśród bogactwa.

Twoja mama przyjedzie na wesele? Chcielibyśmy ją poznać. Niech zamieszka u nas, bo nasz dom jest duży, a wam pewnie ciasno mówi Olgo.

Wesele jest huczne, goście, prowadzący, artystowie, fajerwerki. Jadwiga nie myśli o kosztach. Gdy dopytuje Olgę, ta macha ręką:

Nie martw się, stać nas na to! Jesteś żoną mojego syna, zasługujesz na prawdziwe święto. Odpocznij, nie stresuj się, to niezdrowe.

Jadwiga nie wierzy w swoje szczęście. Słyszała wiele o trudnych relacjach zięciów i teściów, zwłaszcza gdy panna pochodzi z ubogiej rodziny, ale jej los jest inny. Matka, pod płaczem, przyjeżdża na ślub i mówi:

Masz szczęście, córeczko! ledwo nie płacze.

Po ślubie zaczynają wspólne życie, oczekując dziecka. Podczas pierwszego USG lekarz mówi, iż będzie zdrowa dziewczynka. Maksymilian z uśmiechem dodaje:

Następny raz przyjmiemy chłopca, prawda?

Olga jest zachwycona. Zawsze marzyła o córce, a teraz ma wnuczkę. Kupuje mnóstwo różowych sukienek i kokardek.

Jadwiga z euforią przegląda ubranka, wyobrażając sobie, jak niedługo ubierze swoją córeczkę. Olgę już planuje zapisać ją na balet, do szkoły plastycznej, na zajęcia rozwojowe.

Jadwiga nie sprzeciwia się. Cieszy się, iż jej jeszcze nienarodzone dziecko jest już tak pożądane. Jednak podczas jednego z kontrolnych badań lekarze ostrzegają przed ryzykiem utraty dziecka. Maksymilian wzywa najlepszych specjalistów.

Jadwiga czuje się fatalnie mdłości, utrata wagi, w drugim trymestrze nie ma ulgi, a jedynie pogorszenie. Leży w szpitalu, a w domu opiekuje się nią Olga: gotuje, sprząta, upomina syna za lenistwo. Jadwiga jest wdzięczna, bo nie może nic zrobić.

Maksymilian coraz częściej oddala się praca, znajomi, telefon. Jadwiga mówi tylko o badaniach, a on się nudzi. Marzy o synu, a dostaje ciężkoą ciążę. Do tego pojawia się atrakcyjna studentka…

Ukrywa romans przed rodzicami, bo boi się ich reakcji. Olga codziennie wspomina o wnuczce, nie ukrywa, iż chciała córkę, a dostała dwóch synów.

Niespodziewanie w Jadwigi pojawiają się przedwczesne skurcze. Szpital przyjmuje ją w nagłych porodowych bólach. Ból jest nie do zniesienia. Lekarze robią, co mogą, a potem mówią, iż trzeba walczyć. Jadwiga zbiera wszystkie siły dla dziewczynki.

Dziewczynka przychodzi na świat, ale zaraz po narodzinach zostaje zabrana. Lekarze jeszcze coś dyskutują. Jadwiga zdaje sobie sprawę, iż coś strasznego się stało. Zostaje sama w sali. Nie śpi, nie odważa się dzwonić do nikogo.

Rankiem dyrektor informuje: dziecko ma zespół Downa. Żadne USG tego nie wykazało. Jesteś jeszcze młoda, możesz mieć zdrowe dziecko. Lepiej oddaj je do domu dziecka.

Jadwiga jest w szoku, ale stanowczo odmawia. Żąda, by jej córka została przy niej. Nazwała ją Alinką.

Olga dzwoni:

Wiem, co się stało. Przejdziemy razem przez to! Dziękuję wam! odpowiada Jadwiga. Znalazłam już świetnego psychologa, który pomoże nam przyzwyczaić się do nowej sytuacji.

Maksymilian nie chce oddać dziecka.

Dlaczego matka może się wycofać, a ojciec nie? Jestem młody, po co mi taki ciężar? protestuje. Olga kilka razy dzwoni, namawia. W końcu stawia ultimatum: albo odmawiają, albo Jadwiga nie ma miejsca w ich rodzinie.

Jadwiga rozumie, iż zostanie sama z córką. Ostatnia nadzieja to to, iż Maksymilian zobaczy dziecko i zmieni zdanie. Na wypisie nikogo nie czeka. Z torbami idzie na przystanek.

W domu znajduje płaszcz nieznajomej. Z kuchni wychodzi dziewczyna w koszulce Marka. Kim jesteście? pyta nieznajoma. Kobieta twojego kochanka Jadwiga, trzymając Alinkę w ramionach, odwróciła się i zdecydowanie wkroczyła w nowy, pełen wyzwań, ale i nadziei, rozdział swojego życia.

Idź do oryginalnego materiału