Relacje między synową a teściową potrafią być wyjątkowo skomplikowane. Często balansują na cienkiej granicy między dobrymi intencjami a próbą dominacji. Doskonale wie o tym młoda mama, która na portalu Reddit opisała swoje doświadczenia z teściową. "Od 10 miesięcy jestem mamą i oczywiście moja teściowa również w tym zakresie musi udzielać rad" - zaczyna swój wpis na serwisie Reddit kobieta. Na pozór niewinne zdanie, kryje w sobie całą gamę odcieni frustracji. Jak się okazuje, problem nie polega na tym, iż babcia chce spędzać czas z wnukiem, a na tym, iż wszystko musi odbywać się na zasadach teściowej.
REKLAMA
Zobacz wideo Marina o relacji z mamą Szczęsnego
Przykładem takiej sytuacji był dzień, kiedy teściowa postanowiła zabrać wnuka na spacer. Maluch miał wtedy zaledwie kilka miesięcy, więc matka poprosiła tylko o jedno: "Jeśli będzie płakał, proszę, przyprowadź go od razu do mnie". Słowa te jednak pozostały bez echa. Jak relacjonuje kobieta, jej prośba została całkowicie zignorowana, jak opisuje:
Zamiast wrócić, pozwoliła mojemu dziecku płakać przez ponad 20 minut, aż w końcu zasnęło z wyczerpania.
Kiedy później teściowa z dumą opowiadała o spacerze, tłumaczyła, iż przecież maluch miał wszystko - był najedzony, przewinięty i ciepło ubrany. Uważała więc, iż nie było potrzeby przerywać wyjścia. Dla matki był to jednak szok. "Nie mogłam w to uwierzyć. Powiedziałam jej spokojnie, żeby więcej tak nie robiła. Obiecała, iż zrozumiała, ale nigdy nie przeprosiła" - pisze kobieta.
"Nie spał przez 7 godzin"
Niestety, to nie był odosobniony incydent. Kolejny raz sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy teściowa zabrała wnuka do siebie na chwilę zabawy. "Była godzina 11 rano. Dwie godziny później zadzwoniła i zapytała, gdzie jest butelka z mlekiem, ponieważ nie mogła jej znaleźć w torbie, którą przygotowałam" - opisuje kobieta.
Choć mama jasno wyjaśniła, iż dziecko nie potrzebuje butelki do zaśnięcia i iż może w razie problemów zadzwonić, by przyszła pomóc, telefon nie zadzwonił. Kiedy o 16:00 odebrała synka, zamarła. "Moje dziecko wyglądało na bardzo wyczerpane i zmęczone. Potem powiedziała mi, iż nie spał przez cały czas, czyli siedem godzin bez przerwy". To właśnie wtedy autorka wpisu zrozumiała, iż jej teściowa nie tylko nie słucha, ale wręcz świadomie narzuca własne metody wychowawcze, nie zważając na jej zdanie.
Teściowa jako wróg numer jeden
Podobne emocje towarzyszą pani Monice, mamie 2,5-letniego Szymona (imiona zostały zmienione), która podzieliła się z eDzieckiem swoją historią. Jak przyznaje, relacja z teściową od początku była trudna. - Może przesadzam, ale czuję, iż teściowa jest moim wrogiem numer jeden. Ciągle mnie krytykuje, do wszystkiego się wtrąca i jest dosłownie na każdym kroku - mówi w rozmowie z eDziecko kobieta.
Zaznacza, iż widzi, jak bardzo babcia kocha Szymona, ale to uczucie przeradza się w kontrolę i brak granic. - Wiem i widzę, iż bardzo go kocha, ale za bardzo mnie i jego osacza. Kiedy chciałam skończyć karmić piersią, oskarżyła mnie, iż chcę dla niego źle i iż chodzi mi tylko o moją wygodę - dodaje z żalem w głosie. Granica między pomocą a ingerencją jest cienka. Babcie często kierują się miłością i doświadczeniem, ale młode matki mają prawo wychowywać dzieci w zgodzie z własną intuicją i zdobytą wiedzą.
Warto wyznaczać granice
Takie napięcia i nieporozumienia zdarzają się w każdej rodzinie. Babcie często naprawdę chcą dobrze, ale ich doświadczenia i inne metody wychowania czasem zderzają się z oczekiwaniami młodych rodziców. Dlatego warto rozmawiać, ustalać zasady i wyraźnie określić granice. Szacunek do starszego pokolenia i dbanie o własny komfort nie wykluczają się, a wprost przeciwnie, pomagają całej rodzinie w lepszym funkcjonowaniu.
A Ty? Co myślisz o teściowych, które wtrącają się do wychowania wnuków? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.















